Transakcje odbywają się za pośrednictwem jedynego banku autoryzowanego przez Brukselę do roli gospodarczego pomostu między Unią a Rosją. Uzyskane w ten sposób środki są następnie wykorzystywane przez Rosję do finansowania inwazji (uzbrojenia, amunicji i pensji dla żołnierzy), a nawet do wypłaty odszkodowań dla wdów. Zaspokajanie potrzeb energetycznych Niemiec, Włoch, Austrii i Węgier umożliwia zatem przedłużanie wojny na Ukrainie.
Wspomniane transakcje realizuje Gazprombank, jedyny bank Rosji wyłączony z sankcji zarówno przez Brukselę, jak i przez Londyn. Siedem innych banków zostało usuniętych z międzynarodowego systemu Swift w ramach reakcji na rozpoczętą w lutym br. inwazję na Ukrainę. Gazprombank, będący trzecim co do wielkości bankiem Rosji, nie podzielił jednak ich losu i stanowi platformę, przez którą opłacane są kontrakty paliwowe. Włączenie Gazprombanku do europejskich sankcji uniemożliwiłoby transfery pieniędzy, a co za tym idzie zakup paliw i poważne zakłócenia w wielu gospodarkach Europy.
Ukraiński reporter Georgij Szabajew przeprowadził śledztwo, którego efekty opublikowano w kilku ukraińskich mediach. Wynika z niego, że bank będący spółką zależną od rosyjskiego koncernu energetycznego jest powiązany z armią rosyjską – „Bank, przez który przelewane są europejskie pieniądze za rosyjską ropę i gaz, służy jako […] portfel na wypłaty wynagrodzeń dla rosyjskich wojskowych za prowadzenie agresywnej wojny przeciwko Ukrainie” – twierdzi reporter.
To nie przypadek, że wybór padł właśnie na Gazprombank – „Ten bank to podmiot o niskim profilu, mało się reklamuje, nie jest notowany na giełdzie, a jego akcjonariat nie jest przejrzysty. Jego szef – Andriej Akimow – nie zrobił kariery politycznej i trzyma się z dala od mediów” – dowiedział się dziennik „Le Monde” od jednego z menedżerów banku.
Chociaż Gazprombank pozostaje w prywatnych rękach, to i tak ma silne powiązania z Kremlem. Jako podmiot wyspecjalizowany w publicznej bankowości inwestycyjnej praktycznie pełni rolę rosyjskiego banku centralnego. W jego strukturach pracują lub pracowali krewni i znajomi prezydenta Rosji Władimira Putina, którzy są również uprzywilejowanymi pożyczkobiorcami ogromnych kwot.
Powiązanie Gazprombanku z rosyjskim wojskiem (odkryte przez ukraińskiego reportera) trwa już kilka lat. Pierwsze wsparcie – pieniądze na wypłaty dla rosyjskich żołnierzy – miało miejsce już w 2015 roku. Otrzymała je między innymi 64. Brygada Strzelców Zmotoryzowanych stacjonująca w Chabarowsku. Jest to ta sama jednostka, która w marcu 2022 roku mordowała ludność cywilną w Buczy.
Gazprombank emitował nawet kartę płatniczą, na której znajdowało się logo rosyjskiej armii, którym posługiwał się personel wojskowy. Wysocy rangą menedżerowie banku uczestniczyli w paradach wojskowych, stojąc obok pozostałych sponsorów rosyjskiej armii. Prezydent Zełenski wiele razy wzywał Unię Europejską do włączenia Gazprombanku pod sankcje finansowe, niestety nieskutecznie.
Problem z Gazprombankiem dotyczy nie tylko Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii. Świadomy jest go także Waszyngton, który próbował odciąć Gazprombank, jak jednak wyjaśnia Agatha Demare, dyrektor ds. prognozowania globalnego w Economist Intelligence Unit – „Stany Zjednoczone wiedzą, że jeśli nałożą sankcje na ten bank, spowoduje to ogromne problemy w Unii Europejskiej. Administracja Bidena stara się uniknąć starcia ze swoimi europejskimi sojusznikami”.
Transakcje prowadzone przez Gazprombank to nie jedyny kanał finansowania armii rosyjskiej, jaki w ostatnim czasie został ujawniony. CNN poinformowało, że rosyjscy handlarze złotem zdołali przemycić tony tego surowca z Sudanu, rejestrując zawartość bagażu jako herbatniki. Warto zauważyć, że Sberbank – największy bank rosyjski – został dodany Przez Radę UE do listy sankcyjnej, by nie mógł prowadzić transakcji poza Rosją, dopiero 21 lipca 2022 r.