fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

9.5 C
Warszawa
piątek, 29 marca, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Kryzys energetyczny a niemiecka hegemonia w UE

Zmniejszenie zasobów energetycznych jest problemem w skali globalnej, ale uwydatnia się on szczególnie w Unii Europejskiej. Rodzi się zatem istotna kwestia: czy w obliczu kryzysu energetycznego Unia powinna okazać pełną solidarność, czy może krajom północnym – szczególnie Niemcom – należy narzucić odpowiednie warunki działania. Dziennik „Le Figaro” rozmawia na ten temat z Jeanem-Michelem Quatrepointem, francuskim dziennikarzem ekonomicznym.

Warto przeczytać

Kryzys energetyczny obnażył wady niemieckiego modelu. Czy to demaskuje ich ekonomię?

Ukazuje ich energetyczną słabość. Z jednej strony Niemcy postawili na energię odnawialną, czyli wiatrową i słoneczną, z drugiej strony – na gaz ziemny sprowadzany z Rosji. Zrobiły to kosztem energii jądrowej. Nie miało to dobrego uzasadnienia ekonomicznego. Niemcy nigdy nie przodowały w gałęzi energetyki jądrowej. Kiedyś współpracowały na tym polu z Francją, wtedy Siemens miał 30 proc., a Areva 70 proc. udziałów w spółce produkującej Europejskie Reaktory Ciśnieniowe (nowoczesne reaktory jądrowe). Jednak Niemcy nie radzą sobie zbyt dobrze z przemysłową współpracą, jeśli nie mogą nią rządzić. Francuzi nie chcieli, by Siemens przejął więcej udziałów w spółce, więc w 2008 roku Siemens zupełnie się wycofał. W 2011 roku ówczesna kanclerz Angela Merkel wykorzystała Fukushimę, by pozamykać niemieckie elektrownie i odciąć państwo od energetyki jądrowej.

Co prawda obecnie działają jeszcze trzy zakłady, ale i one mają zostać zamknięte w tym roku. Mogłyby przecież funkcjonować jeszcze przez rok czy dwa – dzięki temu nie trzeba by otwierać tam kolejnych elektrowni węglowych. Jednak aktualnie nikt nie zmienia planów, chociaż niemiecki przemysł coraz głośniej domaga się rozbudowy energii atomowej.

Jednak niemiecka gospodarka też pokazuje słabości. W maju, pierwszy raz od 1991 roku, odnotowano deficyt sięgający prawie miliarda euro.

Niemiecka gospodarka oparta jest na modelu merkantylistycznym, w którym najważniejszą rolę odgrywają nadwyżki handlowe wytwarzane przez przemysł. Funkcjonuje on od ćwierć wieku – sama nadwyżka handlowa z Francją daje rocznie jakieś 40 miliardów euro, a Niemcy skutecznie handlują z całą strefą euro.

Przeczytaj także:

Koniec kariery Niemiec w roli „lidera Europy”

Los elektrowni atomowych przesądzi o sukcesie hiszpańskiej transformacji energetycznej

Odrzucenie „taksonomii” Komisji Europejskiej oznaczałoby uzależnienie od Rosji

W przemyśle łatwo o przyrost wydajności, dzięki czemu przez lata Niemcy mogły utrzymać nadwyżki w handlu. Oprócz strefy euro, Niemcy chętnie rozszerzały swoje rynki o kraje Europy Wschodniej, co tłumaczy ich pośpiech przy rozszerzaniu Unii Europejskiej. Dzięki temu możliwe stało się też przeniesienie produkcji podzespołów do tańszych krajów wschodnich. Przy czym poszczególne części produkowane są na Wschodzie, ale następnie „repatriowane”, co oznacza, że gotowy produkt wychodzi z fabryk niemieckich. Kolejnym atutem niemieckiego przemysłu był dostęp do taniego rosyjskiego gazu.

Czy oznacza to koniec niemieckiej hegemonii w Europie?

Mogłoby dojść do zmiany układu sił, gdyby Francja była w lepszej sytuacji. Francja też ma okropny deficyt handlowy, który jest wynikiem zaniedbań sięgających 1995 roku. Nawet lepsze rozwiązania w sektorach przemysłowych podejmowane przez ostatnie dwa czy trzy lata nie naprawią od razu wszystkich błędów popełnionych przez ćwierć wieku. Zajmie to przynajmniej jedno pokolenie. Należy też pamiętać, że Francja ma długi i temat ten będzie zapewne powracał w kolejnych miesiącach. To jednak uniemożliwia uzyskanie przewagi nad Niemcami.

A jak radzi sobie Francja w kwestii energii?

W kwestii energii Francja radzi sobie całkiem dobrze. Jej główny problem w tym zakresie polega na tym, że przez ostatnie piętnaście lat oczerniano tam energię jądrową, która teraz wydaje się bardzo dobrym rozwiązaniem. W końcu to prezydent Emmanuel Macron zamknął Fessenheim. Obecnie połowa reaktorów jądrowych we Francji nie funkcjonuje. Tymczasem nowe projekty, takie jak Flamanville, cierpią na opóźnienia. Ich powód tkwi w nadmiernym podwykonawstwie, w tym na konieczności angażowania zagranicznych firm, ponieważ francuskie nie mają już odpowiednich zdolności.

Czy wobec kryzysu energetycznego kraje europejskie powinny okazać solidarność i przekazywać swoje zasoby Niemcom?

Pierwszą decyzją, jaką powinny podjąć Niemcy, jest przedłużenie działania ich elektrowni jądrowej – i to tak długo, jak długo będzie to konieczne. Reszta Unii powinna im tę konieczność uświadomić. To może być wstępny warunek solidarnego działania. Niemcy dysponują środkami pozwalającymi im zwiększyć produkcję prądu na zimę – jeśli je wykorzystają, możemy zacząć rozmowy o solidarnym działaniu.

Czy obecny kryzys można porównywać – jak chcą niektórzy – z kryzysem greckim? Czy wymaga on podobnych mechanizmów solidarnościowych?

Węgry już teraz łamią zasadę jednomyślności, negocjując specjalne umowy z Rosją. Następna w kolejce do takich negocjacji jest Hiszpania, za nią Portugalia. Można jednak powiedzieć, że już mamy solidarnościowy mechanizm, w końcu kupujemy prąd od Niemców, który pochodzi z ich elektrowni węglowych.

Solidarność europejska jest jednak zmienna. Niemcy nie chcieliby przecież być traktowani teraz tak, jak sami traktowali Greków w czasie tamtego kryzysu.

SourceLe Figaro

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »