fbpx
14 listopada, 2025
Szukaj
Close this search box.

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Wieluń to polska Guernica

Maciej Małek
Maciej Małek

Nowy Świat 24 | Redakcja

WIeluń. luftwaffe, bombardowanie, wojna, II wojna światowa
Wieluń po zbombardowaniu przez Luftwaffe 1 września 1939 r. Źródło: Wikimedia Commons

Bestialstwo ataku na bezbronnych mieszkańców oraz użycie lotnictwa prowadzi do prostego skojarzenia z bombardowaniem hiszpańskiej Guerniki, która za sprawą talentu Pablo Picasso do dziś stanowi poruszający w swojej wymowie plastyczny wyraz protestu przeciwko wojnie. Obrońcy Wielunia nie mieli tyle szczęścia, a za sprawą poetyckiej wyobraźni K.I. Gałczyńskiego zbiorowa pamięć Polaków przechowuje czyn obrońców Westerplatte.

Warto więc przypomnieć, że pierwsze bomby na nieświadomych niczego mieszkańców Wielunia spadły o godzinie 4:35, zatem na dziesięć minut przed oddaniem pierwszej salwy w kierunku Westerplatte z pokładu niemieckiego pancernika Schleswig – Holstein. Wybór miejsca ataku nie był przypadkowy.

Jeszcze wieczorem 31 sierpnia 1939 roku dowódca 4 Floty Powietrznej gen. Wolfram von Richtchofen spotkał się pod Wrocławiem z dowódcami 2 i 76 eskadry bombowców, by zapoznać ich z miejscem zaplanowanego na następny dzień ataku. Start pierwszych maszyn zaplanowano na godzinę 5 rano, tj. 4 czasu polskiego. Ówczesny powiat wieluński leżał w pasie obrony armii Łódź, dowodzonej przez gen. Juliusza Rómmla. W jego zamyśle obszar od Ostrzeszowa przez Kępno, Wieruszów, południowe przedpola Wielunia, Parzymiechy i Łobodno stanowić miał „operacyjną linię czat”. Główna linia planowanej obrony przebiegała wzdłuż Warty i Widawki, a więc 30 km na wschód od Wielunia.

Powiat wieluński stanowił zatem jedynie przedpole rozpoznawcze, a na jego terenie nie przewidywano poważniejszych walk, co potwierdza obecność jedynie luźno rozrzuconych oddziałów brygady kawalerii Korpusu Obrony Pogranicza i batalionów Obrony Narodowej pod dowództwem płk. Jerzego Grobickiego. W samym Wieluniu nie było wojska.

Tymczasem po stronie niemieckiej w rejonie powiatu wieluńskiego graniczącego bezpośrednio z III Rzeszą, skoncentrowano oddziały wchodzące w skład X Armii generała artylerii Waltera von Reichenau, w odróżnieniu od armii Łódź w pełni gotowej do ataku na Polskę. Wedle zachowanych zapisów w dzienniku bojowym 76 eskadry o 4.02 czasu polskiego z lotniska Nieder – Ellguth – obecnie położona pomiędzy Opolem a Wrocławiem Ligota Dolna wystartowało 29 „stukasów”.

Bezbronne piętnastotysięczne miasto było całkowicie odsłonięte, nie istniał przemysł, a źródłem utrzymania mieszkańców pozostawały rolnictwo, rzemiosło i handel. Z militarnego punktu widzenia nie miał więc atak żadnego uzasadnienia.

Bezradnie obserwujący nadlatujące samoloty funkcjonariusze Straży Granicznej nie pozostali bierni. Już o godzinie 4.49 kapral Wilkosz nadaje ze stacji juzowej (ówczesny odpowiednik dalekopisu) z Muchawki położonej opodal Wielunia meldunek następującej treści „Nad nami widzę samoloty bombowce, lecą ze straszną szybkością, Niemcy atakują na dwa kierunki; Rudniki i Radoszczów”. W chwili, gdy meldunek dotarł do oddziałów płk. Grobickiego, dowództwo zgrupowania znajdowało się w Walichnowach.

Gwoli kronikarskiej ścisłości godzi się dodać, że skojarzenie z Guernicą ma swoje uzasadnienie. W składzie I dywizjonu 76 pułku bombowców nurkujących pod dowództwem kapitana Waltera Siegela znaleźli się bowiem lotnicy złej sławy Legionu Kondor, którzy dwa lata wcześniej zbombardowali hiszpańskie miasto.

W wyniku kolejnych, trwających nieprzerwanie do godziny czternastej 1 września 1939 roku uderzeń, zginęło 2000 cywilnych mieszkańców Wielunia, straty w substancji materialnej wyniosły 75 proc., a w samym centrum nawet 90 proc. Terrorystyczny atak już pierwszego dnia pokazał całe bezmyślne okrucieństwo najeźdźcy, którego zamysłem było sparaliżowanie ducha oporu nie tylko wśród wojska, ale przede wszystkim ludności cywilnej.

Co oznacza wojna totalna w wydaniu „rasy panów”, przekonały się niebawem inne państwa i narody. Ducha Polaków nic nie mogło złamać. Za wolność „Naszą i Waszą” polski żołnierz przelewał krew na wszystkich frontach II wojny, a struktury Polskiego Państwa Podziemnego i jego zbrojne formacje, także w okupowanym kraju, pomimo represji, wywózek i terroru każdego dnia przypominały niemieckim okupantom, że Polaków złamać się nie da!

Spyta ktoś, czemu tak drobiazgowo przetaczamy nazwy formacji i dowódców odpowiedzialnych za zamordowanie Wielunia. To niemiecka lista hańby. Będziemy ją przypominać tak długo, jak długo w przestrzeni publicznej bez reakcji pozostawać będą skandaliczne sformułowania godzące nie tylko w prawdę historyczną, ale we wszystko to, co bliskie jest sercu każdego Polaka. Osobna kwestia to zadośćuczynienie za straty materialne udokumentowane w raporcie zespołu pod kierunkiem posła Arkadiusza Mularczyka.

Przeczytaj także:

NAJNOWSZE: