fbpx
12 listopada, 2025
Szukaj
Close this search box.

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Rosja rozwiązuje problemy z ropą

Redakcja
Redakcja

Nowy Świat 24 | Redakcja

ropa, naftowa, tankowce, transport

Chociaż Zachód chciał doprowadzić do paraliżu rosyjskiej gospodarki, w praktyce umożliwił prezydentowi Władimirowi Putinowi uzyskanie przewagi na froncie energetycznym, który towarzyszy walkom na Ukrainie.

Rosyjski rynek eksportowy jest największym światowym rynkiem ropy i paliw rafinowanych. Sprzedaż ciągle tam rośnie. Putin był w stanie wykorzystać sprzedaż gazu ziemnego jako broń przeciwko europejskim państwom popierającym Ukrainę. Przed wybuchem wojny rosyjski gaz pokrywał 40 procent europejskiego zapotrzebowania, jednak sankcje zablokowały rurociąg Nord Stream prowadzący do Niemiec i inne gazociągi. Putin podniósł więc ceny na deficytowy w Europie towar i zaczął używać go jako narzędzie nacisku na europejskie gospodarki.

Jednocześnie zrekompensował sobie straty dzięki sprzedaży ropy naftowej. Elina Ribakova, zastępca głównego ekonomisty Instytutu Finansów Międzynarodowych, uważa, że Rosja ma wystarczająco pieniędzy. Na sprzedaży ropy oraz gazu ziemnego od lipca zarobiła łącznie 97 miliardów dolarów. W tym aż 74 miliardy pochodziły ze sprzedaży ropy.

Międzynarodowa Agencja Energii szacuje, że w samym lipcu Rosja eksportowała średnio 7,4 miliona baryłek dziennie – głównie ropy naftowej, ale też oleju napędowego czy benzyny. Od początku roku to spadek rzędu 600 tysięcy baryłek dziennie.

Mniej, ale więcej

Choć eksport ropy spadł, Rosja zarabia na nim średnio w tym roku 20 miliardów dolarów miesięcznie, czyli więcej niż podczas odbudowy światowej gospodarki po pandemicznym kryzysie – w 2021 roku średniomiesięczny zarobek ze sprzedaży ropy wynosił w Rosji 14,6 miliarda. Firma Vortex, która monitoruje ruch statków, donosi ponadto, że w sierpniu tego roku liczba transportów z Rosji jeszcze się powiększyła.

Przeczytaj także:

Wprawiło to w zakłopotanie amerykański rząd, który z jednej strony pragnie zmniejszyć inflację podczas wzrostu światowego zapotrzebowania na ropę, z drugiej strony – chce utrzymać sankcje nałożone na Rosję za atak na Ukrainę.

Krótko po rozpoczęciu wojny ceny ropy sięgnęły 130 dolarów za baryłkę. Aktualnie ustabilizowały się na poziomie 100 dolarów za baryłkę. Wciąż są zauważalnie wyższe w porównaniu do zeszłego roku, ale spadek cen gazu ziemnego w Stanach i Europie pociągnął za sobą także obniżenie cen ropy.

Handlowcy naftowi i przedstawiciele branży żeglugowej są zdania, że Rosji udało się znaleźć nowych kupców, nowe środki płatnicze i handlowców, dzięki czemu sprzedaż rosyjskiej ropy i gazu na nowo rozkwitła.

„Doszliśmy do wniosku, że świat potrzebuje ropy, a nikt nie jest na tyle odważny, żeby wprowadzić embargo na 7,5 miliona baryłek rosyjskiej ropy i produktów ropopochodnych dziennie” – powiedział Siergiej Wakulenko, analityk i były szef rosyjskiego resortu energii.

Kiedy USA i Unia Europejska ograniczyły import rosyjskiej ropy, ta zaczęła trafiać do krajów azjatyckich, które postanowiły pozostać neutralne w trwającym konflikcie. Nieoczekiwanie otworzył się także rynek bliskowschodni. Rosja eksportuje swój olej opałowy (lekko rafinowaną ropę) do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Arabii Saudyjskiej czy Egiptu.

Arabia Saudyjska opala rosyjską ropą swoje elektrownie. Zjednoczone Emiraty Arabskie natomiast mieszają ją z ropą irańską, żeby zamaskować pochodzenie mieszanki i sprzedać amerykańskim rafineriom.

Naftowy gigant Saudi Arabian Oil może kupować rosyjską ropę po obniżonych cenach, a później eksportować ją po cenach rynkowych. „Saudyjczycy chętnie kupują ropę i sprzedają ją, zamiast spalać” – przyznaje Carole Nakhle, dyrektor zarządzający firmy konsultingowej Crystol Energy. Takie posunięcie zwiększa też ruch na światowym rynku, utrzymuje podaż na ropę, a to pomaga utrzymać wysokie ceny. „To sytuacja korzystna dla Rosjan, a nawet, powiedziałbym, dla Europejczyków i USA” – podsumowuje Nakhle.

Oprócz tego handel ten wzmacnia więzi Rosji z Bliskim Wschodem. Putin stara się wykorzystać napięcia między Saudyjczykami a Stanami Zjednoczonymi. Rząd Arabii Saudyjskiej postanowił oprzeć się amerykańskim naciskom na pompowanie większej ilości ropy. Dzięki temu utrzymał wzrost cen rynkowych, a to z kolei pomogło Rosji, która musiała obniżać ceny swoich surowców.

Książę Abdulaziz bin Salman, saudyjski minister energii, ogłosił nawet niedawno możliwość ograniczenia produkcji ropy, co byłoby wsparciem dla Moskwy.

Niedbałe oznakowanie

Kupno i sprzedaż rosyjskiej ropy nie są – w większości przypadków – nielegalne. Stany Zjednoczone i Unia Europejska nałożyły jednak sankcje dotyczące systemu finansowego, co oznacza, że płatność za ropę może przechodzić przez kraje nieobjęte sankcjami. Zapobiega to też dalszemu podnoszeniu cen energii.

Wiele zachodnich podmiotów – w tym banki oraz firmy handlujące surowcami – uznało za stosowne nie tylko działać w ramach prawa, ale też wykroczyć poza sankcje i zadeklarować z własnej inicjatywy odejście od handlu rosyjską ropą. Firmy takie jak Glencore PLC i Gunvor ograniczyły handel z rosyjską formą państwową Rosneft Oil. Mniejsi traderzy musieli przez to ułatwić rosyjski eksport. Przedstawiciele branży uważają, że to ci mniejsi handlowcy, aby obejść krótkie sankcje UE nałożone na Roseneft, przenieśli swoich przedstawicieli do Dubaju i Singapuru.

Żeby jej sztuczki w sprzedaży ropy były trudniejsze do wykrycia, Moskwa przestała publikować comiesięczne dane dotyczące wydobycia ropy naftowej itp., przez co ciężej jest mierzyć aktywność Rosjan. Handlowcy przyznają, że dokumentacja prowadzona przez rosyjskie porty także często nie zawiera informacji o docelowych portach czy przewoźnikach.

Rosyjska ropa jest przenoszona przez pośredników z pokładu jednego statku na inny podczas rejsu. Takie działania są kosztowne, ale pozwalają ukryć pochodzenie surowca. Dzięki temu instytucje finansowe zgadzają się na finansowanie i ubezpieczanie przesyłek.

Handlowcy uważają, że rosyjska ropa – wraz z irańską i wenezuelską – trafia do centrum handlowego w Fudżajrze, gdzie specjalnie się ją ukrywa. Pochodzenie ropy można poznać po cechach jej składu chemicznego, jednak etykiety nie zawsze podają prawdziwe pochodzenie.

Takie ruchy na rynku naftowym pozwoliły ustabilizować rosyjski przemysł energetyczny, któremu początkowo faktycznie zagrażały europejskie i amerykańskie sankcje. Na początku roku szacowano, że dzienny eksport ropy z Rosji może spać o 3 miliony baryłek.

Zmiana rynków

Na sytuacji zyskały Chiny, Turcja oraz kraje bliskowschodnie – otrzymały rabaty i zwiększyły zakup rosyjskiej ropy, tworząc dla niej nowe szlaki handlowe. Niektóre państwa kupują ropę z Rosji, rafinują ją i eksportują dalej na Zachód jako benzynę albo olej napędowy.

W tej chwili największym rosyjskim klientem zostały Indie. Indyjskie firmy już po kilku tygodniach od inwazji na Ukrainę otrzymywały prawie milion baryłek ropy dziennie, chociaż władze poleciły im nieimportowanie jej z Rosji.

Ostatnio ten wynik nieco spadł, a to z powodu prowadzonych prac konserwatorskich w indyjskich rafineriach, jak twierdzi członek zarządu państwowej firmy Indian Oil. Jednak firma zakontraktowała ropę od Rosnieftem do 2028 roku.

„Rosyjska ropa trafi do Indii, Chin i na inne rynki” – ocenia Jewgienij Gribow, były kierownik rosyjskiego producenta ropy Lukoil PJSC. „Nawet sprzedawane z rabatem dadzą środki spokojnie wystarczające, aby nadal napędzać wojnę”.

Próby przetrzymania

Eksperci z sektora energetycznego sądzą, że w dalszej perspektywie Moskwa może mieć problemy z utrzymaniem pozycji głównego eksportera ropy. Chińskie i indyjskie rafinerie mogą przyjąć tylko pewną ilość surowca. Problemem będzie też brak dostępu do zachodniego oprogramowania i technologii pozwalających na sprawne i wydajne funkcjonowanie rosyjskiego przemysłu energetycznego w przyszłości.

Wiele powinno się rozstrzygnąć w zimie. Już 5 grudnia Unia Europejska chce wprowadzić embargo na rosyjską ropę. Możliwe, że także ubezpieczanie oraz finansowanie transportu rosyjskiej ropy stanie się karalne. Niektórzy eksperci wątpia, by do tego faktycznie doszło, ale jeśli tak się stanie, rosyjska gospodarka będzie w poważnych tarapatach.

Stany Zjednoczone nie chcą wprowadzać tak daleko idących sankcji, żeby nie wywoływać wzrostu cen energii.

Arkady Gevorkyan, analityk Citigroup, szacuje, że nawet 1,25 miliona baryłek ropy i paliw, które obecnie trafiają z Rosji do Europy każdego dnia, może potrzebować nowego rynku zbytu. Z kolei Livia Gallarati z Energy Aspects uważa, że produkcja kondensatu w Rosji może zmniejszyć się o 2 miliony baryłek dziennie do końca marca 2023.

Stany Zjednoczone próbują przekonać Unię, że najlepsze będą sankcje, które z jednej strony ograniczą rosyjskie dochody ze sprzedaży ropy, z drugiej strony jednak nie wpłyną na wzrost cen energii. Zdaniem Waszyngtonu należałoby zakazać ubezpieczania transportów jedynie w sytuacji, w której przewożone baryłki nie spełniają limitu cenowego. To zmniejszyłoby dochody Moskwy i jednocześnie hamowało osiąganie kolejnych szczytów cenowych.

Jednak wprowadzenie zaplanowanych przez Unię restrykcji byłoby sygnałem europejskiej gotowości do przyjęcia ciężaru ekonomicznego w imię solidarności z Ukrainą. Część komentatorów jest zdania, że w takiej sytuacji Moskwa mogłaby wstrzymać dostawy gazu ziemnego do Europy. Już teraz przesył ograniczono do 20 proc. możliwości gazociągu Nord Stream.

Przeczytaj także:

NAJNOWSZE: