W czwartek 8 września miarka się widać przebrała, bowiem kierowcy taksówek z krajów południa Europy: Grecji, Hiszpanii i Portugalii (przy wsparciu Szwajcarskich kolegów), sparaliżowali ruch na ulicach Brukseli w proteście przeciwko niedozwolonym praktykom Ubera.
Kierowcy z Europy domagali się od unijnych instytucji, a także władz Brukseli pilnego ujawnienia akt zgromadzonych z ponad 40 krajów a dokumentujących działania Ubera za lata 2013 – 2017. Sprawa nie jest zatem nowa, a repozytorium dotyczy ponad 100 tysięcy dokumentów. Jak się zatem wydaje. czasu i materiału dowodowego było, aż nadto.
W reakcji na protest władze miasta zaapelowały do mieszkańców o pozostanie w domach lub korzystanie z transportu publicznego. Pomimo tego, ruch na ulicach Brukseli był sparaliżowany przez kilka godzin. Od kilku lat w efekcie dziennikarskiego śledztwa, ujawniającego środki ekspansji rynkowej Ubera – lobbing, niejasne relacje z politykami, niedozwolone praktyki, czy wreszcie obchodzenie prawa – trwa na ten temat publiczna dyskusja. Bierne pozostają jedynie krajowe i unijne władze. Jak długo jeszcze?!
Warto w tym miejscu przypomnieć, że jeszcze w roku 2015 w wyniku skarg Niemiec i Francji na niedozwolone praktyki Ubera wszczęto dochodzenie przy wsparciu ówczesnej unijnej komisarz ds. rynku wewnętrznego Elżbiety Bieńkowskiej. Ofensywa lobbingowa amerykańskiego operatora, a nawet groźby złożenia kontr pozwów przeciwko Niemcom, Francji, a także Hiszpanii i Włochom odniosły zamierzony skutek. Pozostaje mieć nadzieję, że tym razem sprawa nie będzie zamieciona pod dywan.