Miejsca, które ukształtowały Liz Truss, rozproszone są po całej Wielkiej Brytanii, a nawet po świecie. To Oxford, Paisley, Leeds, Kidderminster, Vancouver i Londyn. Być może te częste przeprowadzki sprawiły, że wydaje się dość trudna do określenia. Zmieniając miejsca zamieszkania, zmieniała też swoje zapatrywania na różne kwestie społeczne, polityczne i światopoglądowe, jednocześnie doskonaląc swój charakter, który przede wszystkim zaprowadził ją na Downing Street.
Przygoda Liz Truss zaczęła się w Oksfordzie, w jednej z kamienic przy James Street w Cowley. Do dziś mieszka tam mieszanka bogatych studentów oraz miejscowych rodzin. Przyszła na świat w leżącym niedaleko John Radcliffe Hospital 26 lipca 1975 r. Była drugim dzieckiem Johna, profesora matematyki oraz Priscilli, pielęgniarki i nauczycielki. Jednak starszy brat Liz Matthew zmarł, kiedy przyszła premier była jeszcze niemowlęciem. Później doczekała się jeszcze trójki rodzeństwa.
Cowley było miejscem zdominowanym przez klasę średnią, w którym mieszkało sporo studentów, a ludzie popierali głównie lewicę. Dziś tego typu dzielnice niechętnie podchodzą do jej politycznej kariery – na przykład Joanna Hodge, emerytowana profesor filozofii mieszkająca przez pewien czas w dawnym domu Trussów w Cowley, powiedziała kiedyś, że z powodu Liz wstydzi się tego, iż ma dyplom z Oksfordu.
Przeczytaj także:
- W. Brytania/ Liz Truss oficjalnie objęła stanowisko premiera kraju
- Trzecia kobieta w historii. Czy Liz Truss będzie nowym premierem Wielkiej Brytanii?
- Liz Truss będzie dążyć do zmian, jeśli zajmie miejsce po Borysie Johnsonie
Ale Liz i jej rodzina nie pozostali w Oksfordzie zbyt długo. Przeprowadzali się z południa na północ, a później w drugą stronę. Wtedy taki wędrowny tryb życia był na Wyspach częściej spotykany, dziś należy raczej do rzadkości.
Kiedy ojcu Liz skończyło się stypendium naukowe na Uniwersytecie Oksfordzkim, rozpoczął pracę nauczyciela w King Charles I High School w Kidderminster. Tam w 1978 r. przyszedł na świat jego syn Chris. Niedługo później zmienił pracę na Paisley College of Technology w Renfrewshire, jednak już w 1979 r. rodzina ruszyła w długą podróż do szkockiego Glasgow. Liz miał wtedy zaledwie cztery lata.
Choć Paisley wygląda pięknie, to w mieście tym panuje bieda. Na głównej ulicy znajdziemy wiele zakładów bukmacherskich, dyskontów i salonów tatuażu. Rodzina Trussów mieszkała jednak przy Low Road, mieszczańskiej przystani pełnej drzew, ptaków i SUV-ów. Zamieszkiwali dwa różne domy, z czego jeden był dużą wolnostojącą willą, a drugi solidnym bliźniakiem. W Paisley urodzili się dwaj kolejni bracia Liz – Patrick i Francis.
Dzisiaj nikt tutaj nie pamięta dziewczynki mieszkającej przy Low Road w latach 80. Jednak też mało kto podziela jej polityczne stanowisko. „Truss to kolejna toryska” – mówi sąsiad z dawnego domu Truss. „Dla nas wszyscy są tacy sami” – dodaje.
Nowa premier Wielkiej Brytanii wspomniała, że w czasach nauki w pobliskiej West Primary School brała udział w przedstawieniu wyborczym – zabawie, w której uczniowie wcielali się w polityków i przekonywali pozostałych uczniów, by na nich głosowali. Grała rolę Margaret Thatcher. „Skończyło się na tym, że dostałam zero głosów” – wspomina. „Nie głosowałam nawet sama na siebie. Już w tym wieku wiedzieliśmy, że bycie torysem na zachodzie Szkocji jest po prostu niepopularne” – mówi.
W Paisley Liz zetknęła się pierwszy raz z aktywizmem politycznym, a to za sprawą jej matki, która zabierała córkę na marsze Kampanii na rzecz Rozbrojenia Nuklearnego z lokalnym oddziałem CND. Mając siedem lat, uczestniczyła w słynnych protestach w Greenham Common. 23 października 1985 r. gazeta „Paisley Daily Express” wydrukowała zdjęcie, na którym 10-letnia Liz z matką i bratem Chrisem chwalą się nowym transparentem, który zrobili przed wyjazdem na londyński protest. W artykule opisano, jak przez dwa tygodnie rodzina mozolnie przygotowywała flagę.
Tuss wspomina, że w tym aktywizmie z lat 80. sporo było prac technicznych i plastycznych. „Robiliśmy wiele rzeczy, takich jak marsze, protesty. Raz, kiedy pojechaliśmy autobusem do Londynu, zrobiliśmy bomby atomowe z rolek po dywanach – nasza nie do końca się sprawdziła, bo była na niej tapeta w kwiaty” – powiedziała w jednym z wywiadów z 2014 r.
Rodzina Tussów nie została w Paisley na długo. W 1987 r. John Truss znów zmienił pracę, zostając profesorem wizytującym na Simon Fraser University w Kanadzie. I choć jego rodzina mieszkała w Kolumbii Brytyjskiej jedynie przez rok, to Liz Truss wskazuje to doświadczenie jako istotne. W lipcu tego roku zamieściła na swoim instagramowym profilu zdjęcie klasowe ze Szkoły Podstawowej Parkcrest w Burnaby, na przedmieściach Vancouver. Do zdjęcia dołączyła komentarz: „30 lat temu spędziłam w Kanadzie rok, który zmienił moje spojrzenie na życie. #pioneerspirit #optimism”.
Przeprowadzka nie tylko z jednego miasta do drugiego, nawet nie z jednego kraju do drugiego, ale pomiędzy dwoma kontynentami – to wyzwanie dla każdego dziecka. Liz jednak wydawała się ożywiona otwartymi przestrzeniami i szczerym optymizmem zachodniej Kanady.
Brenda Montagano, jedna z dawnych szkolnych koleżanek Liz a dziś nauczycielka, wspomina dzisiejszą premier: „Pamiętam jej akcent i pamiętam, że była bardzo inteligentna. Teraz, kiedy jestem nauczycielką, wiem, że zmiana szkoły, a tym bardziej kraju, w tym wieku to nie lada wyczyn. Przyszła i była pewna siebie, rozmowna, starała się wszystkich poznać. Odcisnęła swoje piętno”.
Po powrocie z Kanady rodzina Trussów zamieszkała w Roundhay w Leeds. Znaleźli tu rodzinny dom, którego brakowało przez lata. Jasne, nadal trwały w nim debaty polityczne, ale obok nich pojawiła się nauka muzyki, lektura książek czy gry planszowe – w wywiadzie radiowym jej brat Francis przyznał kiedyś, że Liz miała niesamowity pęd do zwycięstwa w przypadku tych ostatnich.
Roundhay jest dziś zamożną dzielnicą (willę z widokiem na park można tu dostać za milion funtów – czyli jakieś 5,5 mln złotych) i w latach 80. miało już ten charakter. Należy do okręgu wyborczego Leeds East, który w tamtych czasach był konserwatywny. Dziś dominuje tam klasa średnia głosująca na Partię Pracy.
„Wszyscy przyjaciele moich rodziców pracowali w sektorze publicznym. Nauczyciele w mojej szkole byli często członkami Partii Pracy i aprobowanie tego, co robi rząd, nie stanowiło części naszej kultury” – wspomina Liz.
Pani premier nie cieszy się popularnością w Roundhay. Nie tylko dlatego, że nie zgadzają się z jej polityką, ale także ze względu na jej krytyczne uwagi pod adresem Roundhay School.
„Powodem, dla którego jestem konserwatystką, jest to, że widziałam, jak dzieci z mojej szkoły są zawodzone w Leeds” – powiedziała w lipcu podczas debaty z Rishi Sunakiem.
Szkoła w Roundhay, dziś elegancka i odnosząca duże sukcesy, w latach 80. nie była za dobra. „Materiał, z którego zbudowana była szkoła, był gówniany, naprawdę okropny. Sufity się zapadały, woda przeciekała, ogrzewano ją gazem. Zdawalność egzaminów GCSE wynosiła 40 procent na poziomie A-C” – powiedział jeden z nauczycieli tej placówki.
Truss chodziła na dodatkowe zajęcia i dzięki temu dostała się do Merton College w Oxfordzie na studia z filozofii, polityki i ekonomii (PPE).
Dzisiejszych mieszkańców Ingledew Crescent w Roundhay poproszono, o wstrzymanie się od komentarzy, ale wściekłość wielu nie pozwala milczeć. Wieloletnia sąsiada Trussów powiedziała o Liz: „To kłamliwa s**a! Kłamała na temat naszej lokalnej szkoły. Kłamała na temat pomocy, którą otrzymała. Gardzę tą kobietą i współczuję jej ojcu. To nie jego wina”. Poglądy polityczne Johna zawsze odbiegały od tych, które obecnie prezentuje jego córka.
Jedna osoba, która chodziła do szkoły z Liz, przypomina sobie ją jako uczennicę „obojętną na wszystko i samotniczkę”. Co częste wśród młodzieży o dobrych wynikach w nauce, lepsze warunki znalazła na uniwersytecie, do którego zaczęła uczęszczać w 1993 r.
Merton cieszy się doskonałą reputacją, nawet w bardzo wymagającym otoczeniu oksfordzkich college’ów. „Ci z nas, którzy pochodzą z regionalnych szkół powszechnych, często musieli ukrywać, jacy są mądrzy” – powiedziała jedna ze studentek Merton. „Ale w Merton można było spotkać tych wszystkich niesamowitych ludzi o podobnych zainteresowaniach. To było bardzo wyzwalające” – dodała.
Do Merton – jak i innych college’ów w Oksfordzie – chodziło wielu absolwentów Eton czy inna uprzywilejowana młodzież, która za niedługo mogła dołączyć do gabinetu Liz. „Poznałam torysów i przekonałam się, że ci ludzie nie mają dwóch głów i nie jedzą dzieci” – ironizuje Truss.
Przyszła premier nie zaangażowała się tak bardzo w życie uczelniane, celowała raczej w środowiska o szerszym zakresie. Wstąpiła do uniwersyteckiego stowarzyszenia Liberalnych Demokratów, w 1995 r. została jego przewodniczącą. Świetnie odnalazła się na scenie studenckiej polityki.
W latach oksfordzkich przejawiała miszmasz poglądów typowych dla liberalnych demokratów. Popierała wciąż lewicowy radykalizm społeczny, który wyniosła z domu. Kiedy w 1994 r. przemawiała na konferencji partii Lib Dem, apelowała gorąco o zniesienie brytyjskiej monarchii.
Roger Crouch, który zajął stanowisko przewodniczącego stowarzyszenia liberalnych demokratów jako następca Truss, poznał ją podczas targów dla studentów pierwszego roku. Liz chciała, by całe stoisko partii zastawić materiałami nawołującymi do zalegalizowania marihuany.
„Już wtedy była zdeterminowana, gotowa do podjęcia walki i postawienia na swoim” – wspomina Crouch. „Wiedziała, co myśli i była gotowa tego bronić. Była zdecydowana, nieco ekscentryczna i wymagająca. Miała ostre poczucie humoru i myślę, że właśnie dlatego dobrze dochodziliśmy do porozumienia” – mówi.
Kiedy Truss przewodniczyła stowarzyszeniu, często angażowano się w wydarzenia związane z legalizacją narkotyków oraz prostytucji. „Lubiła podważać ortodoksję, często męską ortodoksję” – przypomniał Crouch, dziś pracujący jako nauczyciel.
Poglądy polityczne Truss z pewnością mocno się zmieniły od czasów studenckich. Crouch zauważa jednak pewne wyraźne i stałe cechy jej światopoglądu. „Liz zawsze była libertariańską Liberalną Demokratką” – mówi. Będąc na uniwersytecie, zaangażowała się też w działalność Stowarzyszenia Hayeka promującego wolny rynek, a Crouch przypomina o jednej rozmowie, w której Truss chciała prywatyzacji latarni. „Nie postrzegałem jej jako kogoś, kto ma długą przyszłość w Lib Dems. Myślę, że uznałaby nas za dość irytujących” – podsumowuje.
W latach oksfordzkich ujawniły się jeszcze trzy inne cechy Truss, przez które wiele się o niej mówiło: jej szorstkość, ekscentryczność i bujne życie miłosne. „The Focush”, satyryczny biuletyn towarzystwa liberalnych demokratów, opublikował mocno krytyczny tekst na temat Truss po tym, jak ustąpiła ze stanowiska przewodniczącej.
Autorstwo tego anonimowego tekstu przypisywane jest często Paulowi Martinowi, który miał z Liz zatargi w czasach studenckich, a później został profesorem z Oksfordu. Próbował w nim wyliczyć wszystkie problemy z Truss. „1) Liz jest szalona. 2) Liz chodzi z Malcolmem Hutty i on też jest szalony. 3) Liz ma szalone pomysły. 4) Liz uchyla się od pracy”. Dalej krytykował ją za zatrudnienie się w Shell, przewidując, że zostanie „katem dla nigeryjskiego rządu”.
Zresztą żarty na temat romantycznych relacji Truss często pojawiały się w studenckiej gazecie „Cherwell”, w kolumnie plotkarskiej prowadzonej przez Johna Evelyna. W styczniu 1995 r. napisał: „Merton College grozi śmierć ze śmiechu na widok jęczących i dygających Talcum Smutty i Liz »popularnej« Truss”.
W tekście sugerowano także zamianę partnerów, radzono Hutty’emu, żeby „John Everett i Liz Truss-Me-Up mogli spędzać wieczory, dyskutując o reformie wyborczej”. Wreszcie wyrażono radość z powodu wyrzucenia Truss i Hutty’ego z uniwersyteckiego przyjęcia w ogrodzie Stowarzyszenia Konserwatywnego z powodu „niepłacenia”.
Po studiach Truss przeniosła się do Londynu, zostając pełnoprawnym południowcem. Kontynuowała pracę ekonomistki w Shell, ale z czasem przeniosła się do Cable and Wireless. Wszakże ciągnęło ją do polityki, coraz mocniej sympatyzowała z torysami, co czasem niepokoiło jej znajomych z czasów studenckich.
„Wyszliśmy z Oksfordu, było to lato Euro 96 i britpopu” – wspomina jej rówieśnik z Merton. „Wtedy do władzy doszedł Tony Blair. To był powiew świeżego powietrza. Kraj był pełen optymizmu. A kiedy wstąpiła do Partii Konserwatywnej, pomyślałem: »Jak to możliwe?«. To było naprawdę dziwne”.
W 1998 roku, mając 23 lata, Truss próbowała zdobyć miejsce w radzie miejskiej Greenwich – dzielnicy, w której popularnością cieszyła się Partia Pracy. Nie udało jej się. Zanim została posłem w South West Norfolk, musiała ciężko pracować na arenie politycznej przez kolejnych 12 lat.
W wyborach do rady Greenwich startował także Douglas Ellison, późniejszy radny miejski. Wspominał swoją kontrkandydatkę: „Była zdecydowanie odporna. Nie wiem, przez ile procesów selekcji przeszła. Miała ogromną wiarę w siebie, że uda jej się stanąć przed publicznością i wyborcami, aby w końcu spróbować się przebić. Była frajerką w kwestii karania”.
Ellison nie sądził wtedy, że Liz zostanie premierem, ale dostrzegł i docenił jej polityczne zdolności. „Jej sposób bycia mógł być nieco stateczny, ale była bardzo dobra w pracy z ludźmi. W pewnym sensie miała dużo szczęścia. Czasami lepiej jest mieć szczęście niż talent” – powiedział.
W 2000 r. Truss przeniosła się do południowego Londynu, do Alfege w Greenwich, bardzo blisko jej obecnego domu – kamienicy kupionej w 2006 r. za 751,5 tys. funtów (aktualnie wartej około 1,6 mln funtów). Wyszła za mąż za Hugha O’Leary’ego, a wesele odbyło się w niedalekim pubie Trafalgar nad Tamizą. „Musiało być dobre, bo nie pamiętam go zbyt dobrze” – skomentował Crouch. Obecnie para ma dwie córki – 16-letnią Frances i 13-letnią Liberty.
Spoglądając na drogę, która doprowadziła Liz Truss do progów na Downing Street, można zauważyć, jak kolejne miasta kształtowały jej osobowość. Bezkompromisowość współdzieli z Leeds, twardość – z Glasgow, Oksford podziela jej intelektualizm, Londyn jest równie światowy, a Kolumbia Brytyjska ma podobnie szerokie horyzonty.
Ta pewnego rodzaju nomadyczność sprawia także, że 56. premier Wielkiej Brytanii ciężko jest zaszufladkować. „Ma zdolności adaptacyjne, jest pragmatycznym kameleonem” – mówi Ellison. „Dla mnie wyglądała na klasę średnią, ale nie nosiła koszulki z takim napisem” – dodaje.
Truss jawi się jako pewnego rodzaju uniwersalna Brytyjka: wywodzi się z każdego brytyjskiego miejsca i zarazem z żadnego z nich. Dzięki temu może przystosować się do każdych warunków, jakie napotka. Nie obawia się wygłaszania swoich poglądów, jest przekonana o swoich racjach – bez względu na to, czy znajduje się akurat w liceum w Vancouver, na studiach w Oksfordzie, na marszu w Renfrewshire czy na konferencji Partii Konserwatywnej.
Jej prawdziwym domem stała się polityka, a jej długa podróż zaprowadziła ją w końcu do celu.