fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

16.6 C
Warszawa
czwartek, 19 września, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Wielka Brytania i Hiszpania – różne drogi do wyjścia z kryzysu

Premier Liz Truss, walcząc z inflacją i kryzysem energetycznym, podejmuje działania, z których najbardziej skorzystają najbogatsi mieszkańcy Wysp. Zamierzając pobudzić brytyjską gospodarkę, wprowadza drugą co do wielkości obniżką podatków w historii kraju – pisze dziennik „El Economista”. Zgoła odmienny plan walki z kryzysem ma rząd Hiszpanii.

Warto przeczytać

Gospodarstwa domowe, przedsiębiorstwa i gospodarki na całym świecie są dziś dotknięte dużym kryzysem energetycznym, któremu towarzyszy inflacja. Banki centralne i rządy reagują na sytuację w bardzo różny sposób. Rząd Pedro Sáncheza zamierza wprowadzić nowy podatek od zamożnych Hiszpanów, podczas gdy brytyjska premier, przeciwnie – zdecydowała się na działania, z których skorzystają przede wszystkim bogaci.

Obniżka podatków receptą na kryzys

„Nowy plan rozwoju, którego celem jest pobudzenie brytyjskiej gospodarki, stał się drugą co do wielkości obniżką podatków w historii kraju. Wśród zawartych w nim środków wyróżnia się pięć: zawieszenie planowanej na 2023 r. podwyżki podatku dochodowego od osób prawnych z 19 do 25 proc., obniżenie o 5 punktów (z 45 do 40 proc.) maksymalnej stawki podatku dochodowego od osób fizycznych, anulowanie podwyżki składek na ubezpieczenie społeczne o 1,25 punktu, zwiększenie o 125 tys. funtów minimalnego zwolnienia z 5 proc. podatku od zakupu domu oraz ponowne wprowadzenie zwolnienia z podatku VAT dla turystów zagranicznych” – informuje „El Economista”.

Brytyjska premier planuje również odwołać zakaz przyznawania premii bankierom. Został on wprowadzony po kryzysie finansowym, jednak według Truss, „stosunkowo niski wzrost” w Wielkiej Brytanii wynika z braku inwestycji kapitałowych. Powiedziała, że jest „gotowa zrobić wszystko, co konieczne, aby pieniądze wypłynęły z londyńskiego City”.

Przeczytaj także:

„W sumie bodziec gospodarczy Truss wyniesie 165 mld rocznie przez dwa lata i zostanie sfinansowany przez emisję ponad 75 mld funtów dodatkowych obligacji w 2022 r. Do tego trzeba będzie dodać 130 mld funtów rocznie na zamrożenie rachunków za prąd i 45 mld funtów, które Wielka Brytania będzie tracić każdego roku. Według analizy kryzysowej przeprowadzonej przez Resolution Foundation, dzięki tym środkom 30 mld funtów pozostanie w kieszeni najbogatszych 5 proc. kraju” – podaje „El Economista”.

Jeśli zaś chodzi o Hiszpanię, to Ministerstwo Skarbu przygotowuje dodatkową opłatę, służącą wyjściu z kryzysu. Program ma wejść w życie już w 2023 r. Ministerstwo Maríi Jesús Montero poinformowało, że chodzi o zebranie około 2,3 mld euro. To oznacza 1,1 mld więcej niż zwykle.

Hiszpania i Wielka Brytania także w odmienny sposób podchodzą do finansowania dotacji do energii elektrycznej. Rząd Pedro Sáncheza przygotował nadzwyczajny podatek, który opodatkuje zyski firm energetycznych, natomiast plan Liz Truss nie przewiduje podatku od dochodów z energii elektrycznej. Chce ona „przyciągać inwestycje”, aby „zwiększyć produkcję energii”, a nie odwrotnie.

Wielki powrót Tax Free

Dwa lata temu Wielka Brytania zlikwidowała zakupy bez VAT-u. Uznano to wówczas za zbyt „kosztowną ulgę podatkową”, z której korzystał tylko Londyn. Obecny minister skarbu Kwasi Kwarteng postanowił ją przywrócić już w 2024 r. Będzie to kosztowało kraj około 1,27 mld funtów w pierwszym roku. Jednak Kwarteng uważa, że dzięki tej decyzji sklepy, lotniska i centra handlowe będą czerpały korzyści z milionów turystów, którzy co roku odwiedzają Wielką Brytanię. Potwierdza to raport Walpole – organizacji zrzeszającej członków sektora luksusowego, z którego wynika, że gdyby wprowadzono Tax Free, można by osiągnąć sprzedaż detaliczną na poziomie 1,2 mld funtów i przyciągnąć 600 tys. turystów.

„Największe marki i sprzedawcy w Wielkiej Brytanii, takie jak Harrods i Selfridges, z wielkim entuzjazmem przyjęły powrót zakupów bez VAT-u. W tym czasie niektórzy z dyrektorów generalnych powiedzieli Rishi Sunakowi, ministrowi finansów w rządzie Borisa Johnsona, że Londyn jest w gorszej sytuacji konkurencyjnej niż inne europejskie miasta” – pisze „El Economista”.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię