We Francji hazard jest mocno ograniczony, więc rządowe posunięcie wywołuje sporo kontrowersji. Od 1920 r. obowiązuje prawo, w ramach którego kasyna nie mogą funkcjonować „w promieniu 100 km od Paryża”. Do niedawna jedyne gry karciane, które mogliśmy spotkać w Paryżu, prowadzone były przez stowarzyszenia non-profit.
Julien Tissot, francuski dziennikarz specjalizujący się w branży hazardu i gier losowych, wskazuje, że ograniczenia dotyczące gier karcianych zostały wprowadzone w przeszłości, żeby „zapobiec utracie pieniędzy przez osoby bez środków do życia”. W konsekwencji jednak zabronienie gier karcianych poskutkowało rozrostem podziemia hazardowego. W XX wieku to Korsykanie przodowali w organizacji tajnych gier karcianych w Paryżu, a wieść niesie, że część dochodów przekazywana była kolejnym politykom w formie łapówek.
Dopiero w 2017 r. francuscy urzędnicy stwierdzili, że warto zalegalizować gry karciane i otworzyć kluby gier w Paryżu. Dozwolono 12 rodzajów gier, między innymi stud poker, poker z trzema kartami i poker 21 (vingt-et-un). Blackjack, ruletka i automaty do gry pozostały jednak zakazane.
Od tamtego czasu otwarto w Paryżu siedem takich klubów gier, wśród nich bardzo elegancki Paris Elysées Club, a także Club Barrière czy Club Pierre Charron. Odniosły one spory sukces, według szacunków ich łączny przychód za 2021 r. wyniósł przeszło 110 mln euro.
Problemem jednak okazuje się brak blackjacka – gry bardzo popularnej poza Francją. „Kiedy obcokrajowcy przychodzą i mówią, że chcą zagrać, musisz powiedzieć, że masz gry, które przypominają blackjacka, ale nie są blackjackiem, a oni wtedy odchodzą” – twierdzi jeden z pracowników klubu gier karcianych.
Zdaniem Tissota przy paryskich stołach do gry najczęściej pojawiają się turyści z Bliskiego Wschodu i Azji. W czasie jednego wieczoru potrafią stracić nawet 200 tys. euro. Według właścicieli klubów wprowadzenie blackjacka pozwoliłoby przyciągnąć jeszcze więcej takich zagranicznych klientów. Chcą też uzyskać przynajmniej czasową możliwość otwarcia stołów do ruletki w 2024 r. na czas igrzysk olimpijskich w Paryżu – które bez wątpienia przyciągną do stolicy wielu zamożnych gości.
Postulowane zmiany nie zdobyłyby poparcia Napoleona, który już w 1806 r. wydał dekret, według którego kasyna mogły być otwierane w regionach odwiedzanych przez zamożnych turystów, ale nie w regionach zamieszkałych przez biedotę. Choć sam lubił gry karciane, obawiał się, że będą one rozpraszać jego żołnierzy, dlatego starał się ograniczać ich popularyzację w Paryżu.
Za sprawą wspomnianego dekretu większość z 200 francuskich kasyn znajdziemy dziś w nadmorskich kurortach, na przykład normandzkim Deauville. Właścicielom tych klubów zależy z kolei na utrzymaniu zakazów dotyczących hazardu w Paryżu, bo w tej sytuacji mają więcej klientów. To samo dotyczy możliwości instalowania automatów do gier.