fbpx
13 czerwca, 2025
Szukaj
Close this search box.

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Sposób, w jaki Floryda rozwiązała problem imigracji, spodobał się w wielu krajach Europy

Redakcja
Redakcja

Nowy Świat 24 | Redakcja

Łódź z uchodźcami

O co chodzi? O to, że DeSantis kilka miesięcy temu odesłał transport pięćdziesięciu nielegalnych imigrantów z Florydy do Martha’s Vineyard. Uznał, że ta niewielka wyspa na Atlantyku, u wybrzeży amerykańskiego stanu Massachusetts, może ich lepiej przyjąć, ze względu na swoje bogactwo i wyrażaną miłość do przybyszów z obcych krajów.

„Floryda dała im możliwość poszukiwania bardziej zielonych pastwisk na terenie, który oferuje im większe zasoby” – stwierdziło w oświadczeniu biuro gubernatora, przedstawiając go, jako orędownika dobrobytu imigrantów.

Widać, że takie decyzje podobają się wyborcom, gdyż DeSantis 8 listopada zapewnił sobie reelekcję na drugą kadencję, pokonując demokratę Charliego Crista i umacniając swoją pozycję gwiazdy Partii Republikańskiej, z aspiracjami sięgającymi Białego Domu.

Przeczytaj także:

Pochylając się rzekomo nad dobrostanem nielegalnych przybyszów, w rzeczywistości pokazał, że Demokraci chcą, aby tysiące z nich „wjechało do kraju, pod warunkiem, że pozostaną oni w stanach i na obszarach południowych, które przypadkiem mają tendencję do głosowania na republikanów. W ten sposób udało mu się pokazać światu hipokryzję swoich politycznych rywali, a jednocześnie ostudzić proimigracyjny entuzjazm elit” – zauważa „La Gaceta”

Dla dobra przybyszów

Podobną metodę zastosowała premier Włoch Giorgia Meloni, odsyłając do jednego z francuskich portów statek organizacji pozarządowej Ocean Viking, przewożący 234 osoby w ramach unijnego mechanizmu relokacji. Chociaż Francuzi ostatecznie wydali zezwolenie na zacumowanie jednostki, stało się to kością niezgody między krajami.

Wygląda na to, że podobną taktykę przyjmie też szwedzkie miasto Göteborg, które postanowiło przenieść imigrantów do swoich najlepszych dzielnic. Socjaldemokratyczny radny Jonas Attenius w rozmowie z SVT podkreślał, że dotąd przedmieścia musiały wziąć na siebie odpowiedzialność, ale „teraz chcemy, aby nowi przybysze osiedlali się w dobrze prosperujących obszarach”. To wszystko w ramach troski o dobro imigrantów. Ma im to pomóc w lepszej integracji. W tych bowiem dzielnicach mówi się głównie po szwedzku, w odróżnieniu od gett, gdzie się tłoczy większość nieeuropejskich przyjezdnych.

„Paradoksalnie (i w przeciwieństwie do przypadku amerykańskiego) tutaj to rzekomy konserwatysta Axel Josefsson narzeka i wskazuje, że stary system wtłaczania imigrantów do biednych dzielnic już się sprawdzał” – pisze „La Gaceta”. Radny stwierdził, że zasada unikania umieszczania nowych przybyszów w najbardziej zagrożonych miejscach działa wystarczająco dobrze.

W gruncie rzeczy działa jednak przede wszystkim na korzyść bogatych Szwedów, tych pozwalających sobie na taki sam luksus, jak zamożni postępowcy z Martha’s Vineyard, popierający masową imigrację. I to bez względu na to, czy jest legalna, czy nie. Oni dotychczas nie musieli bowiem ponosić tego żadnych konsekwencji.

Europa ma ból głowy

A jednak poważnym problemem Szwecji jest segregacja, która zamieniła biedne dzielnice w istne strefy zakazu. Spowodowało to, że politycy zaczęli brać pod uwagę zastosowanie modelu duńskiego. Oznaczałoby to ustalenie pułapu populacji imigrantów dla konkretnego miasta. Zapobiegłoby to powstawaniu państw w państwie. Pomysł ten poparł były Minister ds. integracji, socjaldemokrata Anders Ygeman.

Jest to spory problem w całej Europie Zachodniej. Francja dotychczas broniła swoich zamożnych postępowców, chętnych na przyjmowanie imigrantów w kraju. Pozwalała im pozostać na ich szczęśliwych „małych kulturowych wyspach”, z dala od problemów związanych z uchodźcami. W kraju tworzyły się skupiska przybyszów przynoszące więcej szkody niż pożytku. Macron w związku z tym poparł pomysł przeniesienia imigrantów do względnie homogenicznych obszarów wiejskich. Pozwoli to uniknąć segregacji, a przy okazji rozwiąże problemy demograficzne na francuskiej wsi.

Prezydent został za to skrytykowany przez prawicę. Lider populistycznego Zjednoczenia Narodowego Jordan Bardella powiedział, że Macron „chce ukarać wieś, ponieważ rozmieszczenie imigracji we francuskich wioskach to także rozmieszczenie problemów, które z niej wynikają”.

Przeczytaj także:

NAJNOWSZE: