Trudno uwierzyć, że smartfon, taki niepozorny, taki zabawny i dostępny nawet dla najmłodszych, stanowi dla nich tak ogromne zagrożenie. Dlaczego więc nikt nie zabrania korzystania z tego urządzenia, tak jak zabrania się narkotyków, palenia tytoniu czy spożywania alkoholu przez nieletnich?
Nie ulega wątpliwości, „że te cholerne rzeczy sprawiają, że dzieci stają się coraz smutniejsze, bardziej samotne, mniej chętne do nauki lub zabawy i bardziej skłonne do zakończenia swojego cennego młodego życia” – ostrzega „The Telegraph”.
Smartfony nikotyną XXI wieku
Trudno oprzeć się wrażeniu, że smartfony zostały zaprojektowane tak, by być wysoce uzależniające. Na początku fajne, przyjazne, zabawne, ostatecznie zaczynają jednak rujnować życie i zdrowie.
King’s College London przeprowadził w 2021 r. badanie, które jasno wskazało, że jedynie co czwarte dziecko lub nastolatek używa telefonu „w sposób zgodny z uzależnieniem behawioralnym”. Około 42 proc. brytyjskich dzieci dostaje smartfon w wieku 10 lat. Ma go już 71 proc. 12-latków, 91 proc. 14-latków i 96 proc. nastolatków w wieku od 16 do 17 lat. 4 proc., które z jakiegoś powodów nie korzysta z tego urządzenia, jest uznawane za odmieńców. Nieposługiwanie się smartfonem oznacza więc rodzaj wykluczenia.
„Powinniśmy się poważnie martwić. Zanim osiągną dorosłość, wszystkie te dzieci mogą zobaczyć rzeczy, których żadne dziecko nie powinno zobaczyć” – zauważa „The Telegraph”. Z pornografią, często opartą na kreskówkach, dzięki smartfonowi zetknęła się połowa 12-latków – część już w wieku ośmiu lat.
W Wielkiej Brytanii żyje około 14,3 mln młodych ludzi – jak wynika z badań, co najmniej 3 mln z nich są uzależnione od smartfonów. To w dużym stopniu wyjaśnia tak ogromny wzrost problemów psychicznych dzieci i młodzieży. Sytuacja pogorszyła się jeszcze w okresie blokady covidowej, gdy dla wielu komórka stała się jedynym przyjacielem. W 2021 r. ponad milion osób w wieku 18 lat wymagało specjalistycznej pomocy w zakresie zdrowia psychicznego.
Doświadczenie wielu rodziców pokazuje, jak mocno smartfon może uzależnić. Próby odebrania ukochanego urządzenia kończą się nierzadko wpadnięciem pociechy w szał przypominający objawy odstawienia narkotyku u osoby uzależnionej.
Tak jak w filmie
Wielu rodziców może utożsamiać się z Kate Winslet grającą w dramacie „I Am Ruth” samotną matkę siedemnastolatki Frei. Próbuje ona desperacko przywrócić córkę do normalności. Freya nieustannie przegląda media społecznościowe i wrzuca tam swoje zdjęcia. Są to zazwyczaj selfie w wyuzdanych pozach i seksownych majtkach, które przyciągają złośliwe komentarze w sieci. Niejedna matka, tak jak Ruth, stoi przed drzwiami sypialni dziecka, wołając: „Kochanie, chyba zostawiłaś włączony telefon. Jutro wstajesz do szkoły, kochanie. No dalej, wyłącz go teraz, kochanie, OK?”.
Jedną z najbardziej wstrząsających scen jest ta, gdy Ruth przyciska twarz do ściany między ich sypialniami i na wpół modli się, na wpół wścieka, krzycząc: „Już! Wyłącz tę pie… rzecz!”.
Pokazuje to całkowitą bezsilność rodziców chcących chronić swoje dzieci w sieci. Media społecznościowe z jednej strony niszczą dziecięce poczucie własnej wartości, z drugiej są ściśle związane z ich poczuciem własnej wartości.
W domach, jak w tym filmie, wciąż słychać prośby i krzyki: „Czy w ogóle wyszedłeś dzisiaj na zewnątrz?”. „Idź i zaczerpnij świeżego powietrza!” „Odłóż telefon!” „Chcę, żebyś był szczęśliwy”. „Rozbiję twój telefon na tysiąc kawałków i spłuczę je w toalecie”.
To wszystko znają miliony matek i ojców, których dzieci zmagały lub zmagają się z depresją i samookaleczeniami. My dorastaliśmy w innym świecie. Nasze dzieci potrafią zrobić więcej zdjęć w ciągu jednego tygodnia niż my przez całe życie. Matki takie jak Ruth wiedzą instynktownie, że takie zaabsorbowanie sobą jest głęboko niezdrowe. Nasze dzieci jednak odrzucą tę sugestię.
Kate Winslet przekazuje te wszystkie uczucia z niezwykłą empatią.
Bezpiecznie, bo dla każdego?
W krajach Zachodu prawie każde dziecko posiada smartfon. Łatwo więc ulec iluzji, że skoro to stało się „normalne”, to nie może być złe.
Prawda jest jednak taka, że komórki są niebezpieczne dla młodych ludzi. Jest na to coraz więcej dowodów. Wskazują one, że nadmierne korzystanie ze smartfonów prowadzi do negatywnych poznawczych, emocjonalnych, rozwojowych i neurologicznych zmian u dzieci i nastolatków. Telefony są również powiązane z wyniszczającymi chorobami, od cukrzycy po zaburzenia snu i odżywiania.
Szczególnie zaawansowane badania robi się w USA. Dane stamtąd pokazują, że wzrost problemów ze zdrowiem psychicznym dzieci rozpoczął się w latach 2011-12. Smartfonów wówczas używała zaledwie połowa Amerykanów. Do 2015 r. posiadało je już 92 proc. amerykańskich dzieci i młodych dorosłych. Gdy problemy psychiczne u amerykańskiej młodzieży zaczęły rosnąć, smartfony miała już duża część z nich. Kiedy zaczął je używać niemal każdy nastolatek, objawy depresji stały się prawdziwą epidemią.
Obecnie w Kanadzie rodzice, których dzieci przestały spać, myć się i jeść, by grać w Fortnite, mogą pozywać producentów. Kanadyjski sędzia Sylvain Lussie porównał obecne rozumienie uzależnienia od gier wideo do wczesnej świadomości uzależnienia od nikotyny. „Szkodliwy wpływ tytoniu nie został uznany ani zauważony z dnia na dzień” – powiedział. „Sąd stwierdza, że istnieje poważna kwestia, o której należy mówić. Dotyczy istnienia ryzyka lub nawet niebezpieczeństwa wynikającego z korzystania z Fortnite” – dodał.
A teraz wystarczyłoby zamienić słowo „Fortnite” na „smartfon”. Odpowiedź nasuwa się sama.
Próby walki
W Wielkiej Brytanii Online Safety Bill (proponowana Ustawa o bezpieczeństwie w Internecie) ma na celu powstrzymanie dzieci przed oglądaniem niewłaściwych, destrukcyjnych materiałów, takich jak obrazy samookaleczenia i samobójstwa. Ian Russell uważa, że waśnie one zachęciły jego 14-letnią ukochaną córkę Molly do odebrania sobie życia. Po tym, jak wcześniej oglądała tysiące zdjęć promujących samobójstwo i samookaleczanie. Ian Russell rozpoczął kampanię mającą na celu usunięcie tych szkodliwych treści z mediów społecznościowych. Projektowana ustawa jednak w ogóle nie zajmuje się wysoce uzależniającą naturą samych smartfonów i faktem, że niezależnie od treści, dzieci zamykające się w swoich pokojach z telefonem to katastrofa.
Nieobojętni na pogarszający się stan psychiczny brytyjskich dzieci rodzice z grupy UsForThem rozpoczęli niezwykle ważną kampanię „Bezpieczne ekrany dla nastolatków” mającą na celu ograniczenie zagrożenia poprzez działania m.in. obejmujące zakaz używania smartfonów w szkołach i placówkach wczesnoszkolnych. „Wzywamy do stworzenia ram regulacyjnych w stylu tytoniowym dla smartfonów, które nakładają na producentów, dostawców i dostawców treści obowiązek udowodnienia, że ich produkty i usługi są bezpieczne w rękach dzieci” – piszą na swojej stronie internetowej. Umieścili tam też opinię psychiatry dziecięco-młodzieżowego dr. Hayleya van Zwanenberga: „Istnieje wiele dowodów na negatywny wpływ czasu spędzanego przy telefonie na starsze dzieci, zwłaszcza te, które korzystają z niego dłużej niż trzy godziny dziennie. Występują u nich strukturalne i funkcjonalne zmiany w obrazowaniu mózgu, wzrost stresu emocjonalnego oraz wyższe wskaźniki lęku i depresji, a także brak snu”.
UsForThem planują kampanię marketingową mająca na celu podniesienie świadomości rodziców i dzieci na temat ryzyka szkód wynikających z nadmiernego czasu spędzanego przed ekranem. Domagają się też umieszczania na opakowaniach smartfonów wyraźnych ostrzeżeń zdrowotnych w stylu tytoniowym, dotyczących czasu spędzanego ze wzrokiem wbitym w ekran i potencjalnie uzależniającego charakteru tych urządzeń.
Ważne jest, by kampania „Bezpieczne ekrany” szybko uzyskała poparcie wszystkich partii. Niedawno Komisarz ds. Dzieci dame Rachel de Souza powiedziała: „Szczerze myślę, że za 20 lat spojrzymy wstecz i będziemy absolutnie przerażeni tym, na co pozwoliliśmy narazić nasze dzieci”.
Nie wolno jednak czekać obojętnie przez te dwie dekady. Trzeba działać tu i teraz.