fbpx
11 lipca, 2025
Szukaj
Close this search box.

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

URE ustaliło ceny prądu, ale to nie wystarczy

Maciej Małek
Maciej Małek

Nowy Świat 24 | Redakcja

Indeksy rynku energii elektrycznej pozwalały zawierać transakcje na jeden oraz dwa dni przed terminem dostaw, co w przypadku spółek chcących aktywnie budować portfele kupna/sprzedaży energii stanowiło efektywny instrument finansowy. W obecnych realiach poza zabezpieczeniem gospodarstw domowych i tak zwanych odbiorców wrażliwych, na porządku dziennym stają kwestie następujące;

  • Czy cele neutralności klimatycznej nadal forsowane w unijnych gremiach są wskaźnikowo i terminowo do utrzymania?
  • Co z zasadą subsydiarności, w sytuacji, gdy struktura przemysłu energetycznego w poszczególnych krajach UE i dostęp do nośników energii są zróżnicowane, a spekulacje na rynku emisji dodatkowo ograniczają możliwości sprawiedliwej transformacji?
  • Kto i z jakich źródeł miałby kompensować operatorom straty, które powstały w wyniku odejścia od mechanizmu rynkowego?
  • Co z wytwórcami energii, których koszty nie uległy zmianie, bądź wzrosły w związku z zakłóceniem łańcucha dostaw oraz wykorzystywaniem przez Putina surowców, jako oręża w walce z demokratycznym światem?

To tylko niektóre z pytań, bo dziś nikt rozsądny nie pokusi się o wskazanie terminu zakończenia zmagań Ukrainy z rosyjskim najeźdźcą, ich rezultatu oraz następstw w wymiarze militarnym, politycznym, ekonomicznym i społecznym. Dla Polski, kraju de facto frontowego i zaangażowanego w pomoc naszym sąsiadom, wszystkie te zagadnienia będą miały bezpośrednie przełożenie na stan i możliwości gospodarki, zwłaszcza że znaczące segmenty i branże są zasilane obecnie przez pracowników przybyłych z Ukrainy. Wielu z nich pracowało u nas jeszcze na długo przed wojną. Niestety, musimy się liczyć z tym, że w pewnym momencie część z nich wróci do swego kraju i zabraknie ich w bilansie zasobów ludzkich na polskim rynku pracy.

Przeczytaj także:

Gospodarka, aby się rozwijać, potrzebuje energii. W tym kontekście limit 2000 kWh dla gospodarstwa domowego (nawet przy założeniu, że użytkujemy sprzęty energooszczędne) nie wydaje się zbyt wygórowany, podobnie jak podwyższenie norm dla osób z niepełnosprawnościami (2600 kWh), czy rolników i rodzin wielodzietnych, którym osłona przysługiwać będzie do limitu zużycia energii elektrycznej rzędu 3000 kWh.

Odrębny limit na poziomie 1500 tys. kWh przewidziano dla osób wykorzystujących energię elektryczną do ogrzewania. W tym ostatnim przypadku czynnik obiektywny i niepewny, jakim jest aura, zdaje się nam sprzyjać. W pierwszy dzień 2023 roku padł rekord ciepła w Polsce. Na Okęciu w Warszawie odnotowano 18,9o Celsjusza. Trudno jednak budować plany, czy choćby tylko priorytety zużycia i oszczędzania energii na tak nieprzewidywalnym kwantyfikatorze, jak prognozy pogody.

Taryfa przysługująca gospodarstwom domowym (G11) oznacza średnią stawkę 69 gr/kWh w sytuacji, gdy rząd zniósł akcyzę, a VAT obniżono do 5 proc. Wszystko to w sytuacji, gdy koszt megawatogodziny skalkulowany na rok 2023 na podstawie danych TGE to 1096 zł/MWh. To blisko 170 proc. wyższa stawka od tej, jaką zapłacą odbiorcy objęci ochroną (410 zł/MWh).

Gdyby do ceny operatora dodać opłatę dystrybucyjną na poziomie 20 proc. i podwyższony VAT (23 proc.), stawka za 1 kWh wyniosłaby 1,72 zł. Każdy może zatem łatwo obliczyć, ile zapłaci w przypadku przekroczenia obowiązujących limitów. Tylko przy zużyciu na poziomie 300 kWh miesięczny rachunek wzroście ze 181 złotych do 268. Zatem stawka jest wysoka w każdym tego słowa znaczeniu.

Dla osób zamożniejszych, które lubią iluminację w całym domu, argument natury ekonomicznej również nie pozostanie bez znaczenia. Przy zużyciu energii elektrycznej rzędu 5000 kWh i zastosowaniu wskazanych wcześniej parametrów (wzrost ceny jednostkowej, VAT plus opłata przesyłowa) – rachunek, który w minionym roku wynosił 287 złotych, wzrośnie do 544 zł. To oznacza 90 proc. wzrost kosztów w skali roku.

Innymi słowy, dla racjonalnego użytkowania prądu albo jak kto woli oszczędzania, nie ma alternatywy, bez względu na zasobność naszych portfeli. Dotyczy to także, a może w pierwszym rzędzie miliona gospodarstw domowych, korzystających z pomp ciepła. Jak bowiem szacuje Polski Alarm Smogowy, w tym przypadku dodatkowy limit powinien wynieść 4000 kWh. Tymczasem dodatkowo przyznany limit to mniej niż 1/3 potrzeb.

Do sprawy wrócimy.

Przeczytaj także:

NAJNOWSZE: