fbpx
19 stycznia, 2025
Szukaj
Close this search box.

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Frankowicze się cieszą

Maciej Małek
Maciej Małek

Nowy Świat 24 | Redakcja

Oficjalne komentarze po wypowiedzi Rzecznika Generalnego TSUE zastrzegają, że jego opinie nie przesądzają o treści orzeczeń Trybunału. Tyle że linia orzecznicza z reguły potwierdza podnoszone w tych stanowiskach argumenty. Zasadą jest zresztą, że owe komunikaty z reguły przygotowują grunt w sprawach budzących społeczny rezonans.

Nie inaczej rzecz się miała w przypadku ubiegłego czwartku 16 lutego, kiedy to Rzecznik Generalny Anthony Michael Collins, odnosząc się do pytań prejudycjalnych, które Sąd Rejonowy w Warszawie skierował do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie C-520/21 w kwestii kredytów hipotecznych denominowanych, bądź indeksowanych we frankach szwajcarskich – stwierdził, że w przypadku, kiedy umowa zawierałaby tzw. klauzule abuzywne, a więc niedozwolone, co czyniłoby ją nieważną – bankowi nie przysługują inne roszczenia niż zwrot kapitału i odsetek za zwłokę, licząc od daty wezwania do zapłaty.

Kto na tym zarobił?

W reakcji giełda zanotowała spadki notowań kursu akcji tych banków, które udzielały wspomnianych kredytów. Tu pojawia się pytanie, czy i kto wiedział, że przywołana wypowiedź Rzecznika Generalnego nastąpi, jakie akcje posiadał oraz ile w efekcie na zarobił? Nie trzeba wyrafinowanej wiedzy na temat mechanizmów giełdowych, by stwierdzić, że manipulowanie kursem akcji i uzyskiwanie korzyści w efekcie nieuprawnionego wykorzystywania posiadanej wiedzy, co określa się jako Inside Trading, jest przestępstwem.

Co więcej, przywołana wypowiedź Rzecznika opatrzona była komentarzem, że w odróżnieniu od roszczenia o zwrot nadpłaconego kapitału przysługującego kredytobiorcy, bank nie będzie mógł dochodzić roszczeń z tytułu korzystania z kapitału w konsekwencji unieważnienia umowy. Wprawdzie mają o tym rozstrzygać sądy krajowe –w każdym przypadku indywidualnie. Trudno jednak sądzić, aby dotychczasowa linia orzecznicza (w 97 proc. przypadków korzystna dla kredytobiorców) mogłaby ulec zmianie, gdy spodziewane orzeczenie TSUE potwierdzi interpretację kwestii podniesionej w pytaniu polskiego sądu.

Kto za to zapłaci?

Jak czytamy w komunikacie UOKiK interpretacja zaprezentowana przez Rzecznika Generalnego TSUE, zbieżna jest ze stanowiskiem formułowanym przez Rzecznika Konsumentów. Gwoli kronikarskiej ścisłości odnotujmy wypowiedź wiceprezesa Związku Banków Polskich dr. Tadeusza Białka, który wskazał na niekonsekwencję wypowiedzi Collins’a, który z jednej strony wskazał, że bankom nie będą przysługiwały roszczenia za korzystanie z kapitału, podczas gdy w innym miejscu twierdzi, że o tym każdorazowo rozstrzygną sądy. Jednak, do czasu, aż zapadnie orzeczenie TSUE, stwierdzenie przedstawiciela ZBP to bardziej spekulacja niż uprawniony pogląd.

Dotąd banki wolały wydawać środki na postępowania sądowe niż gromadzić rezerwę, na zaspokojenie ewentualnych roszczeń. Teraz nie można wykluczyć sytuacji, gdy ich kondycja finansowa w dającej się przewidzieć perspektywie ulegnie radykalnemu pogorszeniu.

Ciąg dalszy nastąpi

Jak dalece nowa sytuacja prawna wpłynie to na inwestorów, rynki finansowe i akcję kredytową nie sposób oszacować do czasu ostatecznej decyzji Trybunału. Już dziś jednak można ze znaczną dozą pewności stwierdzić, że szereg postępowań wniesionych przez banki z dnia na dzień uzyska status bezprzedmiotowych, czego efekty będą więcej niż znaczące. Być może więc wiążące dla sądów krajowych stanowisko TSUE nie byłoby dla banków swoistym Armagedonem, gdyby wcześniej zaproponowały klientom satysfakcjonujące (tych ostatnich) ugody. Odliczanie już się rozpoczęło, arogancja – czy tylko brak rozwagi – zostaną ukarane. Szkoda tylko, że my wszyscy, będący interesariuszami systemu bankowego, pośrednio odczujemy skutki ich błędnych decyzji, sprzed lat!

Przeczytaj także:

NAJNOWSZE: