To proces tyle nieuchronny, co naturalny. Jednak Komisja Europejska zdaje się na nowo interpretować traktatowe ramy i to najłagodniejsze z określeń, jakie można zastosować do sytuacji, gdy czyni to bez demokratycznego mandatu, czy potwierdzonych traktatowo prerogatyw. Uzurpuje sobie więc prawo do wkraczania w obszary zastrzeżone bezwzględnie i jednoznacznie do wyłącznej kompetencji suwerennych państw.
Tak jest bez wątpienia w przypadku Trybunału Konstytucyjnego, którego prerogatywy i zakres przedmiotowy materii, o których rozstrzyga, są zapisane w Konstytucji. Jeśli zatem kontynuacja procedury wszczętej przez Komisję w ramach kontroli praworządności doprowadziła ostatecznie do złożenia 15 lutego skargi do TSUE, w związku z tym, że Trybunał Konstytucyjny w swoich orzeczeniach „narusza porządek prawny Unii Europejskiej i prawa obywateli UE” – mamy do czynienia z działaniem nieuprawnionym i godzącym wprost w traktatowe ramy działania instytucji Wspólnoty. Należy podkreślić, że dobrowolnie powołały ją suwerenne państwa, co zostało zaaprobowane wolą ich obywateli.
Jako Polak i Europejczyk, której to Europy czuję się pełnoprawnym obywatelem, nie życzę sobie by o moich prawach, bądź ich naruszaniu wypowiadały się osoby i instytucje, którym nie udzielałem do tego upoważnienia. Zwłaszcza w sytuacji, gdy w obliczu wojny, która toczy się u naszych granic wszystko, co podważa wewnętrzną spójność wolnego demokratycznego świata, jest działaniem na rzecz Putina i jego zbrodniczej polityki.
Do drugiej części zarzutów podważających zarówno prawomocność powołań sędziowskich, jak i mandat Przewodniczącej, nie odniosę się z tej prostej przyczyny, że te kwestie jako zastrzeżone do wyłącznej kompetencji suwerennych państw nie podlegają, co do zasady jurysdykcji TSUE. Zasada ciągłości i legalizmu sprawia, że to organy i instytucje powołane na podstawie i w ramach Konstytucji rozstrzygają kwestie proceduralne, co podniósł w swoim stanowisku Prezydent Andrzej Duda w reakcji na głosy części sędziów Trybunału Konstytucyjnego w przedmiocie trwania kadencji Jego Przewodniczącej.
Kontekst całej sprawy jest o tyle bulwersujący, że podważanie prawomocności orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego w momencie, gdy ma On rozstrzygać o kwestiach dotyczących ustawy warunkującej wypłatę przysługujących Polsce środków w ramach zaaprobowanego KPO, to działanie na szkodę Polski i Jej obywateli. Rodzi to kolejne pytania o faktyczne motywy i cele działań ubranych w słowa tyleż podniosłe, co nieadekwatne, by nie powiedzieć, że puste w konfrontacji z rzeczywistością.
Co i kogo reprezentuje w tym momencie Ursula von der Leyen pozostawiam ocenie Czytelników, wszakże godzi się przypomnieć, że jeszcze jako minister obrony doprowadziła do faktycznego rozbrojenia sił zbrojnych Republiki Federalnej Niemiec.