fbpx
23 maja, 2025
Szukaj
Close this search box.

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Komisja Europejska (znowu) skarży Polskę! W tle pytanie o znaczenie polskiej Konstytucji

Kamil Goral
Kamil Goral

Nowy Świat 24 | Redakcja

Pod koniec 2021 roku polski Trybunał Konstytucyjny orzekł, że w hierarchii prawa stanowionego, na pierwszym miejscu w naszym kraju jest Konstytucja RP. Wynika to jasno i wyraźnie z treści przepisu zawartego w art. 8 samej Konstytucji, który brzmi ni mniej ni więcej tylko: „Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej”. Wydaje się zatem, że nie ma tu miejsca na interpretacje. Wszak wykładnia językowa ma pierwszeństwo przed innymi metodami interpretacyjnymi. Innymi słowy, nie można interpretować przepisów w sposób sprzeczny z tym, co wynika z ich treści. Stąd wyrok TK nie powinien budzić żadnych zastrzeżeń.

Niestety tyle teoria i zdrowy rozsądek. W praktyce jest inaczej. Oto Komisja Europejska skarży Polskę do Trybunału w Luksemburgu właśnie za powyższe orzeczenie. Zapyta ktoś: a co Komisja ma do wyroków polskiego Trybunału Konstytucyjnego? To bardzo dobre pytanie, odpowiedź bowiem powinna brzmieć: nic! Skąd zatem skarga? W Unii wymyślono tzw. zasadę prymatu prawa UE nad tym krajowym. Inaczej rzecz ujmując, jeśli przepisy uchwalone w danym państwie członkowskim wchodzą w kolizję z przyjętymi w Unii, wówczas to te drugie powinny być stosowane. Te pierwsze mogą sobie istnieć ale w razie sprzeczności z prawem UE, tak jakby znikały. Problemy z tą całą zasadą są co najmniej dwa. Po pierwsze, nie wynika ona wprost z przepisów traktatowych, nie ma zatem umowy między państwami zrzeszonymi w Unii, w której byłby przepis, który bezpośrednio by taką zasadą wprowadzał. Jej źródłem jest uwaga!, orzecznictwo TSUE (kiedyś nazywał się Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości). Po drugie, zasada ta w oczywisty sposób podważa rolę konstytucji państw narodowych. Regułą jest bowiem, że to właśnie konstytucja jest aktem prawa wewnętrznego, z którym zgodne muszą być inne przepisy obowiązujące na terenie danego kraju. Jak jest to ważne potwierdza fakt, że w wielu państwach w Europie powołano specjalne sady lub trybunały, które mają badać czy aby przyjmowane przez inne instytucje przepisy nie naruszają treści ustawy zasadniczej.

Co ciekawe TSUE może orzec, że prawo Unii Europejskiej jest ważniejsze od prawa krajowego, ale już sądy krajowe nie mogą badać orzeczeń luksemburskiego Trybunału. W ten sposób staje się on de facto sądem ostatniej instancji w każdej sprawie, w której uzna się za właściwy. Oznacza to, że można kompetencje UE poszerzać w nieskończoność samymi tylko orzeczeniami TSUE. Nie trzeba żadnych traktatów ani innych aktów prawnych, wystarczy wyrok jednej instytucji i w zasadzie wszystko załatwione. Dodajmy, że w UE wiele krajowych sądów konstytucyjnych orzekało, że ustawa zasadnicza ma prymat przed prawem unijnym. To zupełnie naturalne, wszak to państwa narodowe są założycielami Unii, a nie odwrotnie. Sytuacja jest zatem przedziwna. Fakt, że ma ona miejsce pokazuje, że Unia Europejska wymaga głębokiej reformy.

Nie może być tak, że jeden sąd czy trybunał w ramach, choćby bardzo ważnej organizacji międzynarodowej, może poprzez swoje decyzje wywracać do góry nogami dany krajowy porządek prawny. Unia jest chyba jedynym na świecie przypadkiem, w którym organizacja międzynarodowa stawia swoje przepisy ponad konstytucjami państw ją tworzących. Nadanie czemuś takiego rangi jednego z fundamentów prawnych Unii budzić powinno sprzeciw i skłaniać do poważnej refleksji. Najlepiej aby jej wynikiem była jakaś sensowna reforma instytucjonalna, tak aby wyroki TSUE nie wybiegały tak daleko. Innymi słowy musi być nad nimi jakaś kontrola ze strony państw członkowskich. Trzeba zatem zmienić traktaty unijne, czyli prawo pierwotne UE tak, aby z jego treści jasno wynikało, że konstytucje państw zrzeszonych w UE są ważniejsze od wyroków tego czy innego trybunału. Tak potężna władza w rękach TSUE grozi tym, że poprzez jego orzeczenia dojdzie do przejęcia przez Unię kompetencji, których nikt jej nie przyznał. To już się dzieje. W efekcie będziemy należeć do organizacji zupełnie innej niż ta, to jakiej przystępowaliśmy na warunkach innych niż zaakceptowaliśmy.

Polska Konstytucja ma swoje wady, ale chyba dla każdego powinno być jasne, że to nie orzeczenia TSUE czy jakiegokolwiek międzynarodowego czy ponadnarodowego sądu są od tego, aby zmieniać jej treść czy zakres obowiązywania. Dziwi zatem, że ci sami ludzie, którzy jeszcze niedawno skandowali „konstytucja, konstytucja!” dziś z takim zadowoleniem godzą się na jej zamianę w niewiele znaczący akt prawny. Wydaje się bardzo prawdopodobne, że TSUE uzna wyrok TK za niezgodny z prawem UE. Wówczas ci, którzy niedawno jeszcze wykrzykiwali swoje poparcie dla Konstytucji RP albo wyrażą swoje oburzenie albo będą musieli połknąć własny język.

Przeczytaj także:

NAJNOWSZE: