fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

1.8 C
Warszawa
czwartek, 18 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

W poszukiwaniu dziedzictwa cyrylo-metodiańskiego (cz. 5)

Warto przeczytać

Po upadku Państwa Wielkomorawskiego uczniowie św. Cyryla i Metodego w części udali się na południe, do Bułgarii i Macedonii, a w części do Czech, to jest tej części Państwa Wielkomorawskiego, dokąd nie dotarł najazd węgierski, a więc tu nic nie zakłócało trwania dotychczasowych instytucji. Czechy poddane były zwierzchnictwu cesarzy niemieckich i tu oficjalnym językiem liturgicznym była łacina. Jednak w jej cieniu nadal była sprawowana liturgia słowiańska, a, co najważniejsze, panował tu bardzo wysoki poziom religijności, czy też świadomości religijnej tych, którzy oddani byli Jezusowi Chrystusowi. W czeskiej rodzinie królewskiej były osoby kanonizowane, jak św. Wacław czy św. Agnieszka. A jeszcze większą czcią cieszył się inny Czech, św. Wojciech, którego kult rozlał się na Polskę oraz na Węgry. Przy tym pojawiały się przeciwdziałania względem chrześcijaństwu, a walka duchowa splatała się z walką polityczną. Rodzina św. Wojciecha została wymordowana, zaś podobnie zginął św. Wacław. Aktywność szatana stanowiła potwierdzenie, iż tu działy się rzeczy ważne i wielkie.

Statystyki podają, że dziś Czechy są w Europie krajem o wyjątkowo wysokim współczynniku ateizacji. Sądzę, że to się wiąże ze sprzeciwem Czechów względem płytkiej religijności tak długo narzucanej im przez obcą władzę, a głównie przez Habsburgów. Na tego typu płytką religijność reagowali odruchem wymiotnym, a przy tym rozwijali własne, konspiracyjne formy religijności. Problemem czeskiej historii jest wielowiekowe poddanie obcej dominacji, z czym wiązała się utrata własnych elit. Przy tym, gdy dysponowali wolnością, to rozwój życia narodowego łączyli ze zwrotami ku czytelnictwu Biblii, jak w epoce Jana Husa oraz Biblii drezdeńskiej z roku 1360.

O tym, jakie było promieniowanie środowiska czeskiego, świadczą początki luteranizmu na Śląsku, gdzie w kościele w Zgorzelcu trwały spory między tutejszym pastorem a Jakubem Böhme. Ten „Jakub Czech” był na pozór tylko synem chłopa, ale można się domyślać, że należał do rodziny uchodźców religijnych z Czech. Jakub Böhme stał się inicjatorem ruchu mistycyzmu, oddziałując i na sam Śląsk, jak i na całe Niemcy.

A wkrótce na Śląsku obok mistycyzmu protestanckiego żywo się zaczął rozwijać również mistycyzm katolicki, wspierany przez biskupa wrocławskiego Sebastiana von Rostocka. Wybitnymi organizatorami śląskiego odrodzenia religijnego byli Arnold Freiberg oraz Bernard Rosa, opaci cysterscy, zaś swego rodzaju literacką twarzą tego ruchu był poeta Johannes Scheffler o pseudonimie Anioł Ślązak. Jako ciekawostkę można tu podać, że z dumą przedstawiał się on jako polski szlachcic, bo rzeczywiście takim był. Jego ojciec, mieszczanin krakowski, uzyskał tytuł szlachecki od króla Stefana Batorego w uznaniu swych zasług dla korony.

Do dzisiaj na Górnym Śląsku organizowane są pielgrzymki mężczyzn do sanktuarium w Piekarach. Nie każdy wie, że te pielgrzymki są późną kontynuacją ogromnych, wielotysięcznych pielgrzymek mężczyzn właśnie z epoki Bernarda Rosy i Anioła Ślązaka. Śląsk, na wzór samych Czech, zawsze był strefą fermentu religijnego. A w swoich korzeniach wszystko to niegdyś zostało zainicjowane przez św. Cyryla i Metodego.

Ci dwaj święci bracia urodzili się w Salonikach, jako Grecy, choć od dziecka rozmawiający w języku słowiańskim, ze względu na bardzo tam liczną ludność słowiańską. Słowiańska nazwa Salonik to Sołuń. Przypomnijmy, że, dużo wcześniej, w tych samych Salonikach św. Paweł po raz pierwszy postawił swą stopę na kontynencie europejskim. Misja apostolska św. Pawła ma swą duchową kontynuację w misji św. Cyryla i Metodego, a to wszystko razem włącza narody Trójmorza do wspólnej Bożej rodziny.

Drugie ważne odniesienie, to umieszczenie św. Cyryla w dziedzictwie Ojców Kapadockich, a zwłaszcza św. Grzegorza z Nazjanzu, który w swoim czasie był patriarchą Konstantynopola. Piszę o św. Cyrylu, bo to on spośród obu braci był wybitnym intelektualistą. Metody był raczej genialnym organizatorem. Ponieważ zachowało się wiele pism Ojców Kapadockich, możemy tam sięgać jako do tych samych treści, które w swoich naukach przekazywali Cyryl i Metody. To ma swój szczególny wymiar względem nauczania społecznego, w czym szczególnie celował św. Bazyli Wielki. Cyrylo-metodiański przekaz ewangelizacyjny musi sięgać spraw gospodarki, życia społecznego czy publicznego. Rozwijając myśl Braci Sołuńskich powinniśmy wyprowadzać z niej program konkretnych przemian, którym powinno podlegać Trójmorze albo wedle których powinna odbywać się powojenna odbudowa Ukrainy.

Przeczytaj takżę:

Jest jeszcze trzecie odniesienie. Papież Jan Paweł II ustanowił św. Cyryla i Metodego patronami Europy, na równi ze św. Benedyktem. To od razu narzuca ich duchowe pokrewieństwo z myślą benedyktyńską, a w tym z duchowym rozumieniem pracy ludzkiej. Św. Cyryl sam wstąpił do klasztoru benedyktyńskiego, a choć niedługo później umarł, tym gestem wskazał nam coś bardzo ważnego, jakby kluczowego, abyśmy łączyli modlitwę i pracę. O wiele później wychowankiem benedyktynów był Czcigodny Sługa Boży Robert Schuman, współinicjator procesu integracji europejskiej. Dziś widzimy, jak elity rządzące Unią Europejską odwracają się do chrześcijaństwa, a promują ideologiczne pomysły nakierowane na to, by pogłębiać ubóstwo tych, którzy już dziś żyją w niedostatku. Nie musimy na to patrzeć bezradnie i bezczynnie. Możemy reagować, działać, powracać do chrześcijańskich korzeni integracji europejskiej. A wśród tych korzeni jaśnieje misja cyrylo-metodiańska, zazębiona z ideami benedyktyńskimi oraz działaniami pojednania i współpracy podjętymi w Europie po II Wojnie Światowej.

Aby doprowadzać do zmian, wcześniej należy jakoś porwać ludzi. W swoim czasie św. Cyryl i Metody to potrafili uczynić. Spróbujmy i dziś pójść w ich ślady, po części przez odwoływanie się do ich szlachetnych działań. Trzeba by zaapelować do ludzkiej godności. Mieszkańcy zbałkanizowanego Trójmorza wcale nie muszą pozostawać w skurczeniu, wstydząc się, iż są na peryferiach świata, a do tego są lokalnie rządzeni przez tanich cwaniaków. Mogą się wyprostować, przypominając sobie, iż poprzez dziedzictwo Braci Sołuńskich oraz św. Pawła należą do Bożej rodziny uformowanej w jerozolimskim wieczerniku.

Marek Oktaba

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »