fbpx
11 lipca, 2025
Szukaj
Close this search box.

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

W poszukiwaniu dziedzictwa cyrylo-metodiańskiego (cz. 6)

Redakcja
Redakcja

Nowy Świat 24 | Redakcja

Państwo Wielkomorawskie (źródło: Wikipedia.org)

O misji świętych Cyryla i Metodego pisze się  jako o misji charytatywnej. W „Żywocie Metodego”, oryginalnym tekście staro-cerkiewno-słowiańskim napisanym nie później niż w kilkanaście lat po śmierci Apostoła Słowian, czytamy, w jakich słowach książę Rościsław zwrócił się do cesarza konstantynopolskiego z prośbą o przysłane misjonarzy: „My, Słowianie, ludzie prości, nie mamy nikogo, kto by nas ku prawdzie skierował i zrozumiale pouczył. Poślij nam więc, dobry władco, męża takiego, który nam wszelką prawdę wyjaśni”. W odpowiedzi na tę prośbę cesarz posłał właśnie świętych braci Cyryla i Metodego. Przybyli oni do ludu, który „nie miał nikogo”, a więc cierpiał swego rodzaju nędzę. Stąd właśnie owo rozumienie misji Braci Sołuńskich jako charytatywnej, niosącej pomoc w odpowiedzi na dotkliwy brak, na jaki cierpieli Słowianie.

Tu by można podjąć ogólną refleksję na temat wszelkich dzieł charytatywnych. O skuteczności pracy charytatywnej decyduje nie wartość materialna przekazywanej pomocy, co raczej trafność tej pomocy, to jest umiejętne rozpoznanie przyczyny dla ludzkiej nędzy oraz kierowanie pomocy właśnie na rzecz przezwyciężenie owej przyczyny. Może tak być, iż problem leży w braku dóbr materialnych, na przykład żywności, a stąd skuteczna praca charytatywna winna polegać na przekazaniu potrzebującym tej żywności. Bywa jednak i tak, że najgłębszym źródłem nędzy jest brak zrozumienia prawdy, i właśnie to podejmował list księcia Rościsława. Wówczas skuteczna praca charytatywna to kierować ludzi ku prawdzie oraz tę prawdę zrozumiale wyjaśniać, jak to czynili święci Cyryl i Metody.

W naszych dzisiejszych czasach wartość pomocy mierzy się w kilogramach lub dolarach, nie bardzo dopuszczając myśl, że najskuteczniej pomoże się cierpiącym nędzę, gdy się im wyjaśni prawdę. Odwołanie do misji cyrylo-metodiańskiej pozwala wspiąć się na pewien wyższy poziom świadomości charytatywnej. W tradycyjnym dyskursie ma miejsce spór o to, „czy ubogiemu dawać rybę, czy wędkę”. Zazwyczaj w tym dyskursie wyprowadza się wniosek, że korzystniej jest dawać wędkę, aby ubogi sam potrafił łowić sobie ryby i już nie potrzebował by mu je z zewnątrz dostarczać. Jednak list Rościsława może nasunąć wątpliwość, czy sama wędka rzeczywiście wystarczy. Być może, ubogim potrzeba zrozumieć prawdę o własnym człowieczeństwie, o budowaniu relacji społecznych, o sposobach przezwyciężania przeszkód na drodze rozwoju. Ktoś nie znający prawdy będzie siedział nad wodą z wędką w ręce, ale bez zdolności wykonania czynu. Nie chodzi tu o sam tylko brak znajomości obsługi kołowrotka na wędce, lecz o brak świadomości własnej ludzkiej godności, własnego miejsca na tym świecie. Że tak się dzieje, mogą zaświadczyć osoby zajmujące się pomocą bezdomnym. Wysłanie bezdomnego na kurs obsługi wózka widłowego wcale nie gwarantuje, że nie powróci on do bezdomności.

Można przypuszczać, że w wielkomorawskim państwie Rościsława i Świętopełka dzięki misji św. Cyryla i Metodego podniósł się poziom kultury gospodarczej, a także zmniejszyła skala wykluczenia społecznego. Nie mamy na ten temat żadnych danych statystycznych, jednak wysunięcie powyższego przypuszczenia wcale nie jest nieuzasadnione. Bracia Sołuńscy porwali za sobą szerokie grono mieszkańców Moraw, dając im liturgię oraz literaturę w ich własnym języku, a tym samym nadając im wyższy poziom świadomości i samooceny. To prawdopodobnie oddziałało na wszystkie sfery tak życia gospodarczo- społecznego, jak i polityki. Prawdziwa ewangeliczna religijność formuje ludzi ku temu, by posiadali wyrazisty smak, jak sól, oraz by świecili swymi dobrymi czynami, przez co całe otoczenie zaczyna chwalić Boga, który jest w niebie. Powyższe okoliczności wpływają na wyniki gospodarcze oraz ułatwiają rozwiązywanie ludzkich problemów zdrowia i naruszania godności. Rośnie też skala ludzkiej wyobraźni, przez co rzadsze będą wypowiedzi typu: „niech na całym świecie wojna, byle moja wieś spokojna”. A to znacznie poprawia stan bezpieczeństwa całego państwa. O ile za władzy Rościsława wojska wschodniofrankońskie jeszcze zapuszczały się na Morawy, to w czasach Świętopełka już się na to oni nie ważyli.

W świetle misji cyrylo-metodiańskiej możemy w swoisty sposób podejmować wyzwania polityki społecznej. kluczowym celem polityki społecznej winno być podwyższanie dojrzałości ludzi, całego społeczeństwa, a w szczególności zarówno osób zaangażowanych w dziele udzielania pomocy, jak i samych beneficjentów pomocy. Gdy stawia się za cel doprowadzić do dojrzałości i beneficjentów pomocy, i pomagaczy, i całe ich otoczenie społeczne, trzeba budować liczne partnerstwa społeczne, sojusze na rzecz podwyższania dojrzałości ludzi. Elementami sieci wsparcia obok OPS-ów winni być przedsiębiorcy, szkoły, organizacje pozarządowe, wspólnoty religijne, ogniska kulturalne. Taka sieć sama z siebie stanowi narzędzie ograniczania zjawiska wykluczenia społecznego, a ponadto służy innowacyjności, rozwojowi gospodarczemu i promocji zdrowych stylów życia przy dobrych wskaźnikach wzrostu demograficznego.

Pracownicy socjalni mają stawiać na pierwszym miejscu człowieka i zarazem wskazywać innym by człowieka stawiać na pierwszym miejscu. Dzisiaj na pierwszym miejscu są pieniądze, własność, zasoby, pewne pomysły technologiczne jak sztuczna inteligencja czy human enhancement, wszczepianie ludziom rozmaitych udoskonaleń. Na człowieka patrzy się jako na problem, stąd działania na rzecz aborcji oraz eutanazji, aby ograniczyć problem, ograniczyć liczbę ludzi. Nie zauważa się, że gdy człowiek jest dojrzały, rozwinięty, to staje się źródłem innowacyjności, zrównoważonego rozwoju gospodarczego, zaufania i solidarności społecznej,  Gdzie człowiek jest dojrzały i rozwinięty, tam zmniejsza się skala zagrożenia wykluczeniem społecznym.

Przeczytaj także:

Święty Brat Albert (1845-1916), słynny organizator pracy charytatywnej, bywał na Morawach, w tych samych miejscach, po których tysiąc lat wcześniej stąpali Bracia Sołuńscy. Pierwszy raz to było w roku 1863, gdy w grupie żołnierzy Powstania Styczniowego był internowany przez Austriaków, po czym uwięziony w Ołomuńcu. W brawurowy sposób stamtąd uciekł. Kanonizacja Brata Alberta miała miejsce w roku 1989, a więc równocześnie z obalaniem komunizmu w Polsce, Czechosłowacji oraz innych krajach strefy sowieckiej. Stąd papież Jan Paweł II na audiencji 12 listopada 1989, w dniu kanonizacji Brata Alberta, mówił o tym, jak „Solidarnościowa” droga narodu do odzyskania suwerennej podmiotowości w znaczeniu politycznym łączy się z zadaniami natury społeczno – ekonomicznej i etycznej, polegającymi na odbudowaniu wymiaru dobra wspólnego w życiu społeczeństwa. Każdy, kto uczestniczy w tworzeniu dobra wspólnego, jest równocześnie szafarzem dobra własnego. Solidarność jako postawa moralna, jako cnota, nie jest tylko nieokreślonym współczuciem czy powierzchownym rozrzewnieniem wobec zła dotykającego wiele osób, lecz jest to mocna i trwała wola angażowania się na rzecz dobra wspólnego. Św. Brat Albert — zdaniem Papieża — został dany jako patron przełomu roku 1989: ten, który idąc za Chrystusem pomagał ludziom dźwigać się, odzyskiwać ludzką godność i podmiotowość, stawać się współtwórcami dobra społeczeństwa”. Czegoś podobnego tysiąc lat wcześniej dokonali św. Cyryl i Metody.

Marek Oktaba

Przeczytaj także:

NAJNOWSZE: