Zwycięzca śmierci…, piekła i szatana,
Wychodzi z grobu dnia trzeciego z rana,
Naród niewierny trwoży się, przestrasza,
Na cud Jonasza, Alleluja!
Jak wiele wyrażają te proste z pozoru słowa pieśni wielkanocnej, a zarazem oddają istotę tajemnicy Męki Pańskiej i Zmartwychwstania, które rozważamy od z górą dwóch tysięcy lat, które upłynęły od tamtych wydarzeń zapoczątkowanych triumfalnym wjazdem Jezusa do Jerozolimy. Któż poza nim samym mógł wówczas przypuszczać, że zaledwie tydzień dzieli Go od ukrzyżowania.
Kiedy w Niedzielę Palmową – jeden raz w roku słuchaliśmy dwóch Ewangelii, opisu Męki Pańskiej na stojąco, nie wszyscy mieli świadomość, że połączenie dwóch tradycji; Męki Pańskiej i błogosławienia palm, datowane na IV wiek i początkowo związane z Jerozolimą, której mieszkańcy nawiązywali do opisu wjazdu Chrystusa do Świętego Miasta, trafiło do Polski już w XI wieku.
Wszak Wielkanoc – najważniejsze ze świąt w Kościele katolickim, poza wymiarem liturgicznym, głęboko wrosła w polską tradycję i tożsamość. Święcenie pokarmów, dekoracje, zajączek, baranek na wielkanocnym śniadaniu, pisanki, kraszanki, a Nawet Śmigus Dyngus (oprócz symboliki religijnej), wyrażają radość i nadzieję, że odradzające się życie spełni nasze marzenia i oczekiwania.
Odrębna kwestia to opis Męki Pańskiej, bez której przecież nie byłoby radości Zmartwychwstania wyrażanej od stuleci w prostym Alleluja! O ile w Niedzielę Palmową czytamy na zmianę ewangelię Łukasza, Marka i Mateusza, o tyle w Wielki Piątek – zawsze św. Jana. To On bowiem, jako jedyny towarzyszył Jezusowi podczas procesu i ukrzyżowania. Z Ogrodu Oliwnego wszyscy uciekli, a potem kiedy Piotra i Jana odnajdujemy na dziedzińcu pałacu arcykapłana, ten pierwszy po trzykroć zapiera się Jezusa. Pod krzyżem Panu, obok Maryi i innych kobiet, towarzyszy jedynie Jan.
W tradycji umyka nam tło owych wydarzeń (jak wierzymy my katolicy), najważniejszych w dziejach ludzkości, a mianowicie kontekst społeczny. Kiedy bowiem Poncjusz Piłat – rzymski prefekt Judei – zgodnie z tradycją Święta Paschy pyta tłum; „Którego z tych dwóch chcecie, żebym wam uwolnił?”, Ci z poduszczenia kapłanów odpowiadają; Barabasza. Owa scena poruszyła wyobraźnię wybitnego polskiego poety Zbigniewa Herberta, jako że Barabasz określany mianem bandyty był zapewne uczestnikiem jednego z licznych powstań przeciwko Rzymowi i w tym znaczeniu stanowił większe zagrożenie, podobnie jak inni uczestnicy ruchu sikariuszy – bezwzględnych nożowników preferujących akty terroru, w tym morderstwa dokonywane w miejscach publicznych w biały dzień. Herbert w wierszu Domysły na temat Barabasza nawiązuje wprost do ewangelii św. Łukasza, pisząc w pierwszej osobie jako świadek, który wraz z tłumem krzyczał: „tak, jak inni – uwolnić Barabasza”.

Wydaje się, że dzisiaj owe słowa nabierają szczególnej aktualności, choć w nieco innym aspekcie, gdyż znaleźli się tacy, którzy pod pretekstem obrony najsłabszych i pokrzywdzonych atakują naszego wielkiego rodaka Św. Jana Pawła II.
Wielkanoc to dobry czas, aby rozważyć Jego dzieło i naukę, gdzie pośród wielu ważkich słów znajdziemy i te: „Solidarność to jeden i drugi, nigdy jeden przeciw drugiemu”.
Niech te słowa towarzyszą nam, kiedy zasiądziemy wspólnie przy świątecznym stole. Pamiętajmy także, aby podzielić się z tymi, dla których biały obrus i rodzinny stół jest jedynie wspomnieniem, bo popadli (nie zawsze z własnej winy) w tarapaty, niedostatek, a nawet bezdomność. Niech nadzieja, jaką niesie Zmartwychwstanie towarzyszy wszystkim tym, którzy dzielą naszą wiarę, a także tym, dla których Wielkanoc stanowi jedynie okazję do zachowania tradycyjnej obrzędowości, bez rozumienia zawartych w niej symboli.