Niestety lista punktów zapalnych jest daleko dłuższa. Wystarczy wymienić: Afganistan, Libię, Liban, Saharę Zachodnią i przede wszystkim Sudan, gdzie jak doniosły w niedzielę 16 kwietnia światowe media – ze zdwojoną siłą wybuchły walki pomiędzy armią, a paramilitarną milicją w Chartumie. Jeszcze niedawno wydawało się, że krucha równowaga doprowadzi do uzgodnień satysfakcjonujących wszystkie strony konfliktu, a w ich efekcie dojdzie do przekazania władzy głównym siłom politycznym, co w perspektywie doprowadzi do wyłonienia legitymującej się demokratycznym mandatem reprezentacji.
Sudanem interesują się nie tylko lokalni, ale także globalni gracze. Mieliśmy w przeszłości do czynienia z mediacją ze strony Chin, planujących tam swoje inwestycje. Z kolei Rosja zamierzała wybudować bazę sił morskich. W tej sprawie doszło już do wstępnych ustaleń. Zachodni sojusznicy byli żywotnie zainteresowani wspieraniem procesu demokratyzacji, co miało głębsze uzasadnienie. Także niedawne exposé polskiego ministra spraw zagranicznych prof. Zbigniewa Raua zawierało odniesienia do Sudanu.
Dziś mówienie o budowie podstaw demokratyzacji w odniesieniu do Sudanu przypomina bardziej political-fiction niż realną alternatywę dla tego swoistego gordyjskiego węzła. W efekcie Sudan stał się państwem upadłym. Potencjał regularnej armii faktycznie ma do czynienia z przeciwwagą w postaci powstałych z osławionych pacyfikacją Darfuru bojówek Dżandżawidów, które w okresie dyktatury stanowiły jej zbrojne ramię oraz Sił Szybkiego Reagowania. Jeszcze w sobotę 15 kwietnia wydawało się, że wielomiesięczne rozmowy przywódców zbrojnych ugrupowań doprowadzą do politycznego rozwiązania. Jednak stało się inaczej.
Żmudny i skomplikowany proces zainicjowało obalenie dyktatora Omara al-Baszira w roku 2019. Gaz ziemny, złoto, mangan, azbest, chromit, mika – to łakomy kąsek. Jeszcze 23 czerwca 2021 ministerstwo ds. ropy naftowej Sudanu Południowego ogłosiło pierwszą w historii aukcję na przyznanie koncesji wydobywczej. Europa jest żywotnie zainteresowana dostępem do sudańskich złóż ropy, szacowanej przez koncern BP na 1,5 mld baryłek, co w Afryce Subsaharyjskiej plasuje ten kraj na trzecim miejscu za Angola i Nigerią. Na razie Malezja i Chiny korzystają z dominującej pozycji, gdyż uzyskały wcześniej koncesje wydobywcze bez żadnej aukcji.
Dopóki korupcyjne interesy wszelkiej maści ugrupowań siłowych nie zostaną zagwarantowane, trudno będzie mówić o skutecznym wdrożeniu procesu normalizacji politycznej, zwłaszcza że obok interesów ekonomicznych wielcy gracze w regionie, ale także na scenie globalnej mają przeciwstawne interesy. Utrzymywanie sytuacji konfliktu, nawet w zbrojnym wydaniu sprawia, że wszystkie opcje są „na stole”, a w każdym razie żadna nie jest wykluczona, zgodnie z zasadą, że wróg mojego wroga, jest moim potencjalnym sojusznikiem.
Przeczytaj także:
- Chiny orędownikiem pokoju na Bliskim Wschodzie?
- Iran destabilizuje Bliski Wschód
- Sojusz Iranu z Rosją może destabilizować Bliski Wschód
Rosja myśli o swoim zbrojnym przyczółku jako atutowym elemencie rozgrywki, gdy Bliski Wschód zdecyduje o globalnym układzie sił. Tymczasem Chiny kontynuują swoją gospodarczą ekspansję, Europa oczekuje wdrożenia procesu politycznego, ale w tle pozostają interesy ekonomiczne, dostęp do taniego surowca, relatywnie niskich kosztów jego transportu i stabilizowania sytuacji w regionie, przez budowę stabilnych relacji gospodarczych. Dzisiaj, w obliczu walk toczonych w Chartumie, każda z tych opcji się oddala.
Do wtorku w stolicy Sudanu życie straciło ponad 100 cywilów, a 365 zostało rannych. Rozwiązaniem napiętej sytuacji w Rijadzie zajęła się Rada Bezpieczeństwa ONZ, a Egipt jest gotów podjąć się roli mediatora w tym konflikcie.