„Raz zbudzona żądza nowości, która już od dawna wstrząsa społeczeństwami, musiała w końcu swą chęć zmian przenieść z dziedziny polityki na sąsiednie pole gospodarstwa społecznego”. Tymi słowy zaczyna się wstęp do jednego z najsłynniejszych dokumentów dotyczących katolickiej nauki społecznej, czyli encykliki papieża Leona XIII pt. Rerum novarum. Dokument chociaż ma już ponad 130 lat to wciąż warto do niego sięgać. Aktualizują się bowiem, także dzisiaj, te same zagrożenia przed jakimi przestrzegał papież Leon.
Clou tego dokumentu jest obrona własności prywatnej. Dlaczego? Ponieważ to ją głównie atakowali komuniści, wskazując jako główne źródło podziałów społecznych i dysproporcji majątkowych. Czy dziś zatem własność prywatna jest bezpieczna i nie ma takich, którzy apelują o jej zniesienie czy ograniczenie?
Szef wielkiego amerykańskiego banku inwestycyjnego JP Morgan Chase, Jamie Dimon stwierdził w niedawnym liście do akcjonariuszy, że rząd może być zmuszony zabierać własność prywatną aby przeznaczyć ją pod inwestycje związane z odnawialnymi źródłami energii. Spójrzmy na zastosowany tu mechanizm. Dimon wskazuje w liście, że mogą to być kroki konieczne w związku ze skutkami zmian klimatycznych. Mamy zatem odwołanie do rzekomego potężnego zagrożenia. Od lat straszy się nim ludzi, wskazując na to, że działania związane ze zwalczaniem zmian klimatycznych muszą być radykalne. Nie ma czasu do stracenia – perorują tzw. obrońcy klimatu. Jeśli „czegoś” nie zrobimy czeka nas globalna katastrofa. Jest zatem pretekst do aktywności niekonwencjonalnej.
Tak samo perswadowali komuniści. Odwoływali się do biedy robotników i podawali receptę, dzięki której ich los miał się poprawić. Tym czymś była światowa rewolucja z efektem finalnym w postaci zniesienia własności prywatnej. „Socjaliści, wznieciwszy zazdrość (ubogich do bogatych) mniemają, że dla usunięcia przepaści między nimi znieść trzeba prywatną własność, a zastąpić ją wspólnym wszystkim posiadaniem dóbr materialnych, i to w ten sposób, żeby nimi zarządzali bądź naczelnicy gmin, bądź kierownicy państw. Przez tę przemianę posiadania prywatnego na wspólne zapewniającą, jak sądzą, równy podział rzeczy i korzyści, spodziewają się socjaliści uleczyć obecne zło” – pisał Leon XII w Rerum novarum. Mamy ten sam mechanizm ataku na własność: problem i rozwiązanie w postaci jej zniesienia lub ograniczenia, które finalnie i tak skończyć się musi jej likwidacją. Oczywiście wszystko okraszone wielkim napięciem i nawoływaniem do natychmiastowego działania. W efekcie uda się zapewnić światowy pokój i dobrobyt. To wszystko, rzecz jasna, okazało się finalnie wierutnym kłamstwem. Niemniej z punktu widzenia socjotechniki działało nieźle. Ludzie naprawdę się na to nabierali. Wierzyli, że wywłaszczenie i likwidacja własności dadzą oczekiwany dobrobyt. Teraz to samo rozwiązanie ma doprowadzić do uniknięcia klimatycznej katastrofy.
Są to działania zabójcze i sprzeczne z ludzką naturą. Zwracał na to uwagę Leon XIII pisząc w cytowanej encyklice: „Z tego też powodu, że człowiek w przeciwieństwie do zwierzęcia ma rozum, trzeba, by człowiek miał nie tak jak zwierzę zostawione sobie do bezpośredniego spożycia dobra, ale żeby miał dobra do stałego i trwałego posiadania; nie tylko więc te, które przez użycie niszczeją, ale także te, które mimo używania pozostają”. Własność jest zatem konsekwencją posiadania przez człowieka rozumu. Budowanie świata bez własności prywatnej jest zatem sprzeczne z rozumem, taki świat, z punktu widzenia ludzkiej natury, nie ma sensu i automatycznie zmierzać będzie do autodestrukcji. „Dlatego ludzkość, nie dając się poruszyć przeciwnym poglądom małej grupy ludzi, a badając uważnie naturę ludzką, w jej prawie znajduje uzasadnienie podziału dóbr materialnych i podstawę prywatnej własności, którą obyczaj wieków uświęcił jako instytucję najlepiej odpowiadającą naturze ludzkiej i zgodnemu i pokojowemu pożyciu ludzi” – naucza w Rerum novarum papież Leon XIII.
Niestety ataki na rozmowy porządek rzeczy są coraz częstsze. Trzeba stawiać im odpór szybko i zdecydowanie. W przeciwnym wypadku przynieść mogą całej ludzkości zgubne konsekwencje. Komunizm XXI wieku jest równie niebezpieczny (a może i groźniejszy) jak ten, który rozwijał się w wieku XIX i przyniósł tyle cierpienia w wieku XX. Pozornie chodzi o troskę o jakieś wyższe dobro, wtedy o los robotników, teraz o zabezpieczenie przed rzekomą klimatyczną katastrofą. Zarówno wtedy jak i teraz skutki będą jednak takie same. Dlatego jako antidotum warto sięgać do takich dzieł jak Rerum Novarum, jak widać, mimo upływu lat, jest to dokument aktualny.