Od czasu opublikowania swojej najnowszej książki „Le Frérisme et ses réseaux, l’enquête” (pol. „Badanie Bractwa i jego sieci”) Florence Bergeaud-Blackler jest zastraszana i musi być chroniona przez policję. W 2019 r. służby wywiadowcze oszacowały liczbę członków opisanego przez nią Bractwa Muzułmańskiego na około 50 tys. osób. Zagrożenie z ich strony jest realne – nawet Uniwersytet Paryski ze względów bezpieczeństwa przełożył konferencję, w której miała brać udział ta specjalistka w dziedzinie islamizmu i pracownik naukowy CNRS.
Dziennik „Le Figaro” przeprowadził z nią wywiad. Na pytanie o znaczenie Bractwa we Francji odpowiedziała, że reprezentuje ono odmianę islamizmu dostosowaną do zachodnich liberalnych demokracji. Uważa, że w ciągu ostatnich czterdziestu lat Bractwo zislamizowało dwa lub nawet trzy pokolenia, które stanowią obecnie znacznie większą grupę ludzi niż kilkutysięczna społeczność zaprzysiężonych Braci.
Wpływy islamistów
Wciąż nie wiadomo, jak duża liczba muzułmanów znalazła się pod wpływem Bractwa i innych fundamentalistów, takich jak wahhabici i talibowie. Ideologiczny wpływ tych grup jest znaczny w populacji muzułmańskiej. Według sondażu IFOP (Institut français d’opinion publique) z 2020 r. 38 proc. francuskich muzułmanów i ponad połowa młodych wyznawców islamu, uważa prawo szariatu za ważniejsze niż prawo Republiki. Tymczasem tak myślących katolików jest ok. 16 proc. – oni nie mają jednak odpowiednika prawa szariatu. Zaledwie 34 proc. muzułmanów uważa za słuszne rozwiązanie CCIF* i Barakacity**, zakazanych we Francji z powodu ich roli w zabójstwie profesora Paty’ego. I tylko 44 proc. popiera prawo zakazujące noszenia symboli religijnych w szkołach publicznych. W każdej szkole, co najmniej jeden muzułmanin na dwóch nie zgadza się z tą ustawą z 2004 r.
Kształtują umysły
Wyniki sondażu IFOP najlepiej pokazują, jak duży wpływ na francuskich muzułmanów ma Bractwo. „Obejmując przez cztery dekady terytorium Francji stowarzyszeniami, centrami islamskimi, działalnością społeczną, sportową i edukacyjną dla młodych ludzi, głównie z Maghrebu i afrykańskiej imigracji, Bracia narzucili swoją legalistyczną, fundamentalistyczną i polityczną koncepcję religii, często w zerwaniu z religią rodziców. To dzieci są proszone o sprowadzenie swoich rodziców z powrotem do »prawdziwej religii«. W rezultacie wielu młodych ponownie zislamizowanych francuskich muzułmanów, postrzega siebie jako ambasadorów islamu we Francji” – tłumaczy Bergeaud-Blackler.
Ci zindoktrynowani muzułmanie czują się Francuzami, ale tylko pod warunkiem, że Francja zaoferuje im możliwość życia w świecie halal, bez asymilacji. Bractwo dąży do stopniowego ustanawiania globalnego i zglobalizowanego społeczeństwa islamskiego poprzez uczynienie zachodnich, demokratycznych społeczeństw „kompatybilnymi z szariatem”, by przekształcić je ostatecznie w teokrację, bez względu na to, ile zajmie to czasu.
Przebiegli muzułmanie
Bractwo uważa środowisko, w jakim działa, za wrogie, ale zbyt potężne, by pokonać je siłą. Podstęp jest więc sposobem na uniknięcie konfrontacji, która z powodu niekorzystnej równowagi sił byłaby śmiertelna dla jedności ruchu. Bractwo chce bowiem zjednoczyć wszystkie elementy ummy (społeczności), nawet te dziś najbardziej liberalne. Gdy to się uda, wypełni się proroctwo kalifa.
Bractwo sprytnie nie odrzuca tymczasowych sojuszy, z niektórymi ze swoich wrogów (częścią antykapitalistycznej lewicy), jeśli szanse na długoterminowe zwycięstwo są większe niż chwilowe straty. „Nie popełnijcie błędu, ci teokraci nigdy nie będą w stanie przyjąć żadnej demokracji, ich demokratyczni sojusznicy pozostaną ich wrogami, chyba że się nawrócą. Nigdy nie porzucą swojej racji bytu, swojej wizji religijnej, swojej supremacjonistycznej tożsamości, swojego planu kalifatu” – ostrzega antropolożka. „Ich użyteczni sojusznicy dobrze by zrobili, gdyby to zrozumieli i nigdy o tym nie zapomnieli” – dodała.
Francja przeciw Bractwu
Po zabójstwie Samuela Paty’ego fałszywie oskarżonego przez jedną z uczennic o pokazywanie uczniom karykatur Mahometa państwo rozpoczęło ofensywę przeciwko stowarzyszeniom i kaznodziejom zbliżonym do Bractwa Muzułmańskiego lub będącym jego członkami.
Nauczyciela historii zamordował osiemnastoletni muzułmanin. Jednak francuska policja i wymiar sprawiedliwości były zainteresowane nie tylko młodym zabójcą, ale także całym łańcuchem wpływowych osób, które uznano za odpowiedzialne za ten zamach. Oskarżono Brahima Chniny, wiceprezesa islamistycznej organizacji charytatywnej i ojca nastolatki, która skłamała na temat Samuela Paty’ego. Uznano za współodpowiedzialnych zabójstwa: Abdelhakima Sefriouiego, znanego działacza islamskiego z listy S, który wygłosił przemówienie oskarżające i potępiające nauczyciela, a także rzekomo umiarkowanego imama M’hammeda Hennichego, który przekazał stygmatyzujące wiadomości. Rozwiązane zostały też CCIF i organizacja pozarządowa Barakacity.
Bergeaud-Blackler podkreśla, że uznanie przez państwo łańcucha odpowiedzialności było bardzo ważnym krokiem w zrozumieniu ryzyka terrorystycznego w Europie, „nawet jeśli wciąż jesteśmy, niestety, jedynym państwem UE, które zmierzyło się z niebezpiecznym potencjałem islamistycznego wiktymizmu. Powstało przekonanie, że każdy muzułmanin wierzy, że państwo chce go dopaść i ufa, że jego ochrona leży w ummie”.
„Duch ustawy o separatyzmie (ustawa z dnia 24 sierpnia 2021 r. wzmacniająca poszanowanie zasad Republiki) zwrócił uwagę naszych europejskich partnerów na te liczne stowarzyszenia przeciwko rasizmowi i antymuzułmańskiej nienawiści, chciwe dotacji publicznych, które dostrzegają strukturalną islamofobię w każdym sektorze społeczeństwa, które sprawiają, że niektórzy ludzie czują się winni, a inni czują się zaniepokojeni. Stowarzyszenia te nie tylko wytwarzają szkodliwy klimat, który prowadzi do przemocy i separatyzmu, ale są w trakcie budowy równoległego społeczeństwa zarządzanego przez legalne i nielegalne organizacje” – mówi antropolożka. Będąc w Brukseli, zdała sobie sprawę z tego, że inne europejskie państwa liczą na to, że to właśnie Francja stanie na czele takiej świeckiej walki, „ponieważ widzą za kolorowymi zasłonami unijnych plakatów niebezpieczeństwo tej chimery, którą Mawdoudi, jeden z myślicieli systemu islamo-wolnościowego, nazwał »sposobem życia halal«”.
Francuskie błędy
Nicolas Sarkozy wierzył, że destabilizując Braci poprzez dopuszczenie ich do Francuskiej Rady Wiary Muzułmańskiej (CFCM), przyczyni się do uczynienia z nich republikanów, a nawet demokratów. Był to brak zrozumienia wizji, tożsamości i planu Bractwa, który nie ogranicza się do żądzy pieniędzy lub władzy, jaką daje mandat.
Politycy muszą zrozumieć, że nie rozmawiają z demokratami, tylko teokratami. „Istnieje tylko jedna odpowiedź dla tych teokratów, a jest nią to, że dopóki jesteśmy świeccy i republikańscy, nigdy nie będziemy w stanie oddać nawet cala prawu szariatu. Poza błędem, jakim było wpuszczenie braci z UOIF do CFCM w 2003 r., płacimy przede wszystkim cenę za naszą ciągłą ślepotę w ostatnim półwiecza na wyraźny postęp fundamentalistycznych tendencji we francuskim krajobrazie islamskim” – stwierdza Bergeaud-Blackler.
Przeczytaj także:
- „Francja pogrąża się w upadku”. Éric Ciotti ślubuje doprowadzić prawicę do władzy
- Wojna idei konserwatywnych z „wielokulturowcami”
- Gdzie jest wsparcie dla walki Macrona z islamizmem? – pyta „The Spectator”
Na dodatek sytuacja się ciągle pogarsza, a Bractwo korzysta na panicznym strachu Francuzów przed byciem postrzeganym jako rasista. Państwo wydaje przy tym ogromne sumy pieniędzy, aby ułatwić integrację, która została powierzona separatystom, jakimi są Bracia. Są politycy i wcale ich nie mało, którzy wręcz zaprzeczają istnieniu islamolewicy lub boją się posądzenia o zbliżenie z prawicą.
Zastraszani naukowcy
Bergeaud-Blackler nie ukrywając swoich badań i przekonań, otrzymuje wciąż obelgi, a nawet groźby śmierci. Dziś piszącym o islamie naukowcom nie jest gwarantowana żadna z form systemowego wsparcia. Istnieją tymczasowe środki ochrony policyjnej w przypadku gróźb, ale są one „oparte na kryteriach, których sam badacz nie zna i na decyzjach, których nie może podjąć”.
Za najgorszą rzecz badaczka uważa autocenzurę świata akademickiego. Wyjaśniła, że „oprócz ryzyka utraty życia, istnieje obecnie niemal systemowe ryzyko ostracyzmu, zakazu nauczania lub publikowania ze strony uniwersytetu czy niemożności dalszej pracy. To prawdziwa katastrofa dla badań”.
* CCIF (Collectif contre l’islamophobie en France) francuska organizacja non-profit, utworzona w 2003 r. i rozwiązana w 2020 r. Jej misją była walka z dyskryminacją wobec muzułmanów we Francji, Co roku zgłaszała czyny, które uważała za islamofobiczne. Organizacja spotkała się z krytyką dotyczącą używania przez nią terminu islamofobia i podejrzeń o powiązania z islamistami.
** Barakacity – francuska muzułmańska organizacja pozarządowa o charakterze humanitarnym. Organizacja z siedzibą w Courcouronnes pod Paryżem powstała w 2008 r., oficjalnie została zarejestrowana dopiero w 2010 r. Została rozwiązana 10 lat później. Wcześniej oskarżana była przez rząd francuski o propagowanie idei radykalnego islamizmu, podżeganie do nienawiści, utrzymywanie stosunków w ramach radykalnego ruchu islamistycznego oraz usprawiedliwianie aktów terrorystycznych (za Wikipedia.org).