Pierwsza partia systemów rakietowych HIMARS produkowanych przez amerykański koncern Lockheed Martin, zgodnie uznawanych przez analityków za jedne z najskuteczniejszych produkowanych współcześnie systemów rakietowych, znalazła się na wyposażeniu naszych Sił Zbrojnych.
Zakupu dokonano jeszcze w 2019 roku na łączną sumę 414 mln USD, a złożyły się nań dwa zestawy ćwiczebne oraz 18 wyrzutni bojowych. Cena nie jest mała, ale jak pokazały doświadczenia ukraińskie, najnowsze wersje systemu eksploatowanego od z górą dwóch dekad są warte „każdych pieniędzy”, a w omawianym przypadku oznacza to koszt jednej wyrzutni (z kompletnym wyposażeniem), rzędu 20 milionów dolarów. Tym samym docelowa wartość zamówienia 500 HIMARSÓW opiewa na kwotę 10 mld USD. Tę liczbę amerykański Departament Stanu zatwierdził jeszcze w lutym tego roku.
Pojedyncza wyrzutnia mierzy 7 metrów długości, 2,4 metra szerokości i 3,2 metra wysokości. Umieszczona jest na mobilnym podwoziu, rozwijającym prędkość maksymalną do 95 km/h, a waga łączna zestawu to 16250 kg. Pociski kalibru 227 mm mają zasięg do 480 km. Opancerzona kabina obsługi jest opancerzona.
Podobnie jak koreańskie wyrzutnie K239 CHUNMOO, HIMARSY będą zintegrowane z polskim systemem zarządzania walką TOPAZ oraz podwoziami JELCZ. W perspektywie umowa z Amerykanami przewiduje pozyskanie technologii produkcji pocisku rakietowego, wchodzącego w skład rodziny pocisków stosowanych w systemach HIMARS. Analogiczne ustalenia zawiera umowa z producentem południowokoreańskim.
Przeczytaj także:
- Polscy piloci przesiadają się na koreańskie FA-50
- Polska kupuje 116 czołgów Abrams i wozy towarzyszące – szef MON zatwierdził umowę
- Szef sztabu polskich sił zbrojnych szuka sprzętu i amunicji
Wyrzutnie rakietowe M142 HIMARS wykorzystują amunicję rakietową, naprowadzaną za pomocą systemów nawigacji inercyjnej bądź satelitarnej. Zgodnie z uzgodnionym terminarzem dostaw, zakontraktowane w ramach pierwszej umowy wyrzutnie, zostaną dostarczone na wyposażenie polskiej armii do końca bieżącego roku.