Tony Abbott słusznie przypomniał, że najbardziej humanitarnym podejściem do migrantów jest skuteczna kontrola graniczna. Zniechęcając ich do podejmowania skrajnie niebezpiecznych działań, by się dostać do innego państwa, zwyczajnie ratuje im się życie. Można to jednak osiągnąć tylko dzięki proaktywnym i niezachwianym działaniom, takim, jakie podjęła Australia jeszcze w okresie, gdy Abbott był premierem.
Tymczasem „konserwatywny” brytyjski rząd, poświęcając sprawie wiele czasu i energii, boryka się z szeregiem połowicznych planów rozwiązania kryzysu związanego z nielegalną imigracją, które nie przyniosły dotąd żadnych sensownych skutków.
Abbott uporał się z łodziami migrantów próbujących dopłynąć do Australii, kończąc tym samym z przemytnikami i handlem ludźmi, który zabił co najmniej tysiąc osób w latach poprzedzających podjęte przez australijski rząd działania.
Kluczowe punkty swojego planu przedstawił w artykule w brytyjskim „Daily Telegraph”. Napisał, że Wielka Brytania musi wprowadzić podobne rozwiązanie do tych, jakie wprowadził jego kraj. Była to zasada „zawracania łodzi, aby powstrzymać ludzi przed wypływaniem do Australii, aby ci, którzy zostali złapani na morzu, nigdy nie dotarli do Australii, oraz wprowadzenie tymczasowych wiz, aby ci, którzy tam dotarli, nie mogli zostać”.
Abbott dodał, że działania te były prowadzone z dowództwem wojskowym w ramach ujednoliconej struktury dowodzenia. Wprowadził też „medialne zaciemnienie” na temat przybywających łodzi, aby zapobiec sytuacji, w której media stałyby się reklamą przemytników ludzi dla ich potencjalnych klientów.
Australia zrobiła coś, czego brytyjski rząd boi się nawet spróbować: w tamtych latach była bezkompromisowa w kwestii zawracania łodzi. Do tego stopnia, że nawet łódź z migrantami, która wpadła w kłopoty na morzu, nie mogła wypuścić swoich pasażerów na terytorium Australii.
„Kiedy łodzie zostały zatopione, zmuszając naszą marynarkę wojenną do zabrania ich pasażerów, umieszczano niedoszłych migrantów na niezatapialnych łodziach ratunkowych tuż poza granicą z Indonezją z wystarczającą ilością paliwa, aby mogli wrócić na Jawę” – wyjaśniał wprowadzone w Australii zasady były premier.
Być może była to twarda miłość, ale ogromna liczba osób zginęła, próbując przedostać się do Australii w latach poprzedzających wprowadzenie tej polityki, a zgony te zakończyły się natychmiast, wraz ze zniszczeniem modelu biznesowego przemytników ludzi – pisał Abbott w artykule dla „Daily Telegraph”.
Przeczytaj także:
- Surowa polityka imigracyjna Australii powinna być wzorem dla Europy
- Fenomen Giorgii Meloni. Wstrząsa swoim krajem i całą Europą
„Zatrzymanie łodzi było również jedynym sposobem na powstrzymanie zgonów. Mój rząd rozumował tak, że póki nielegalne przybycie łodzią jest przepustką do lepszego życia w lepszym kraju, przemytnicy ludzi mają produkt do sprzedania, a klienci są gotowi zaryzykować na otwartym morzu. »Zdejmowanie cukru ze stołu« zdenerwowało wszystkich moralizatorów, ale w rzeczywistości było to najbardziej moralne posunięcie w okolicznościach, w jakich się znaleźliśmy” – tłumaczył były premier.
Przyznał, że Indonezyjczycy byli wściekli na jego podejście, jednak on sam nie czuł się z tym źle.
Niedawno Wielka Brytania podpisała wartą pół miliarda dolarów umowę z Francją, by skłonić tamtejszy rząd do patrolowania własnych plaż i uniemożliwiania łodziom z migrantami przekraczania granic. Nie wiadomo jeszcze, czy ten ogromny zastrzyk gotówki dla francuskich władz okaże się opłacalny, ale w jeden z sierpniowych weekendów zginęło kolejnych sześciu migrantów, gdy ich przeładowana gumowa łódź zatonęła w kanale La Manche.