W Charkowie na wschodzie Ukrainy ponad tysiąc uczniów chodzi do szkoły w metrze. Dzieci uczą się w 17 klasach pod ziemią, na pięciu stacjach podziemnej kolei, ze względu na ryzyko rosyjskich ostrzałów – pisze ukraińska redakcja BBC.
Najwięcej klas otwarto na położonych na dużej głębokości stacjach Uniwersytet i Peremoha. Klasy mieszczą się w pomieszczeniach służbowych podziemnej kolei, nad tunelami, którymi jeżdżą pociągi. BBC podaje, że w pokojach zainstalowano wentylację i izolację dźwiękową.
“Kiedy pociąg wyjeżdża ze stacji, trochę wibruje podłoga. A poza tym niczego nie czuć” – mówi 14-letnia Alina Barsuk, uczennica. “Już dawno chciałam wrócić do szkoły. (…) Są rówieśnicy, jest z kim porozmawiać. I nauczyciela widzisz na żywo, a nie na ekranie telefonu” – dodaje.
Jak zaznacza BBC, władze miejskie zaczęły mówić o powrocie do tradycyjnej, bezpośredniej formy nauczania latem. Do przyjęcia uczniów przygotowano szkoły, które nie zostały zniszczone w rosyjskich ostrzałach. Dzieci miały uczyć się w klasach na parterze, by podczas alarmu przeciwlotniczego mogły zdążyć ukryć się w piwnicach przekształconych w schrony. Pozytywnie oceniono prawie 130 schronów, ale później opinie te wycofano. “Dziś ostrzeliwani jesteśmy rakietami S-300, które są silne, więc zmieniono wymogi” – wyjaśnił mer miasta Ihor Terechow. “I biorąc pod uwagę te wymogi w ciągu miesiąca urządziliśmy (klasy) w pięciu stacjach metra” – wskazał.
Władze Charkowa zaznaczają, że rodzice i uczniowie chcą powrotu do nauki w klasach. (PAP)
ndz/ adj/