Przez pierwszych siedem miesięcy tego roku sprzedaliśmy zagranicę towary o łącznej wartości niemal 900 mld zł. W porównaniu z tym samym okresem roku poprzedniego wzrost wyniósł zatem 60 mld zł. Zeszły rok stał także pod znakiem deficytu jeśli chodzi o saldo obrotów towarowych handlu zagranicznego. Wynikało to przede wszystkim z wysokich cen surowców energetycznych. Analizując sytuację warto zwrócić uwagę na to, że chociaż notujemy nadwyżkę eksportową, to jednak sama wartość eksportu maleje. W marcu, który był rekordowym miesiącem pod tym względem w tym roku, wyniósł on 144 mld zł. W lipcu zaś jedynie 114 mld zł. Mówimy zatem o spadku niemal o 1/5. To może mieć związek ze spowolnieniem gospodarczym u naszych głównych partnerów handlowych, szczególnie zaś wskazać należy na poważne problemy makroekonomiczne w Niemczech. Kraj ten zmaga się z recesją, co z kolei ma negatywny wpływ na potrzeby importowe. Nasz zachodni sąsiad odpowiada za około 30 proc. polskiego eksportu, co oznacza, że musimy się liczyć z negatywnymi konsekwencjami trudności za Odrą na naszą gospodarkę.
Podobnie jak eksport, także import od swojego szczytu z marca zmalał o 20 proc. Ma to związek z niższymi cenami surowców, ale zapewne także ze spowolnieniem naszej gospodarki. W drugim kwartale zarówno w ujęciu kw/kw jak i r/r wzrost gospodarczy w Polsce był ujemny. Do tego zauważyć trzeba, że eksport wymaga importu, jeśli zatem popyt zewnętrzny maleje, nie ma również takiej potrzeby aby sprowadzać z zagranicy konieczne surowce i półprodukty.
Polska okazuje się bardzo dobrym krajem dla inwestorów zagranicznych. Potwierdza to ujemne saldo na rachunku dochodów pierwotnych, w skład którego wchodzą zyski z bezpośrednich inwestycji zagranicznych oraz inwestycji portfelowych. W lipcu wyniosło ono minus 16 mld zł. Przychody wyniosły 6 mld zł, rozchody zaś aż 22 mld zł. Zarówno deficyt jak i rozchody na rachunku dochodów pierwotnych osiągnęły rekordową wysokość jeśli chodzi o ten rok.
Wydaje się, że w kolejnych latach Polska pozostanie atrakcyjnym krajem do lokowania kapitału. Przemawiają za tym duże zyski, jakie wypracowują tu zagraniczni inwestorzy jak i trendy związane z deglobalizacją i nearshoringiem. Nasz kraj może stać się jednym z beneficjentów relokacji produkcji i dystrybucji np. z Azji, szczególnie z Chin. Pytanie oczywiście dotyczy tego, jak to w praktyce będzie wyglądać. Czy napływające inwestycje będą związane z mocno zautomatyzowaną działalnością montażową czy też pojawią się także nakłady na prace związane z generowaniem większej wartość dodanej, takie jak działalność koncepcyjna czy B+R? Jak podaje NBP, w 2021 roku dochody z tytułu BIZ dla zagranicznych inwestorów wyniosły 123 mld zł zaś napływ kapitału netto z tego tytułu wyniósł 114 mld zł. Zauważyć należy, że zdecydowanie zmieniła się tendencja jeśli chodzi o reinwestowanie zysków. W 2021 roku aż 2/3 zysków z tytułu inwestycji bezpośrednich w Polsce zostało reinwestowanych, tymczasem w poprzednich latach mniej więcej połowa tych zysków trafiała zagranicę.
Z powyższej analizy można wyciągnąć wniosek m.in. dla perspektyw kursu złotego. Chęć lokowania kapitału w naszym kraju powinno sprzyjać aprecjacji polskiej waluty w średnim i długim okresie. To zaś oznacza, że tymczasowe osłabienia PLN są raczej efektem czynników psychologicznych, czyli generowanego bieżącymi wydarzeniami przereagowywania rynków finansowych. Czynniki fundamentalne są zdecydowanie po stronie polskiej waluty. Jej umocnieniu będzie sprzyjać rosnące zainteresowanie Polską jako lokalizacją dla nowych inwestycji wynikające z odwrócenia globalizacyjnego trendu oraz dobra sytuacja makroekonomiczna, najpewniej pod koniec roku nasza gospodarka wróci bowiem na ścieżkę dodatniego wzrostu gospodarczego.