W warunkach społeczeństwa informatycznego rozpowszechnianie zakazanych treści jest tym łatwiejsze, że kanały cyfrowej komunikacji zapewniają anonimowość ich dystrybutorom, a fałszywe tożsamości, pozwalają poza wiedzą i kontrolą rodzicielską, docierać sprawcom przestępstw o podłożu seksualnym do potencjalnych ofiar.
Zwłaszcza w sytuacji, gdy brak możliwości weryfikacji rozpowszechnianych w Internecie treści stał się realnym zagrożeniem, próby uregulowania tej kwestii z poziomu UE wydawałyby się (co do zasady) uprawnione. Pierwsze skojarzenie przypomina, co prawda skojarzenie z pilnującym kurnika lisem, a to za sprawą doniesień o tym, że Bruksela stanowi jeden z ośrodków, gdzie treści pornograficzne są rozpowszechniane, a międzynarodowe gangi pedofilów umościły sobie wygodne gniazdko, nawet wśród eurodeputowanych. Jednak sprawa jest zbyt poważna, by traktować ją jako incydent.
Jak donosi brytyjski Guardian w ramach projektu pod nazwą „Bądź bezpieczna w sieci”, finansowanego od roku 2014 w ramach programu DAPHNE Komisji Europejskiej przez ośrodki zajmujące się Gender Studies (czy koincydencja jest przypadkowa?) – przygotowano przewodnik dla nauczycieli, zawierający scenariusze lekcji traktujących o pułapkach, jakie stwarza sieć. Znajdziemy tam praktyczne porady na temat reagowania na przypadki cyberprzemocy, przydatne w takich sytuacjach telefony i adresy stron internetowych, wraz z tytułami specjalistycznych poradników.
Wydawałoby się więc, że intencje, proponowane formy i metody reakcji na zagrożenia są adekwatne do realiów, z którymi mamy do czynienia w cyfrowym świecie. Niestety, autorzy projektu opierają swoje rozumowanie na fałszywych przesłankach. Przemoc w sieci to zjawisko powszechne, tyle że kontrolna aplikacja rodzicielska daje osobom najbliższym – Mamie i Tacie – bezpośredni wgląd w czasie rzeczywistym, w aktywności naszych dzieci.
Czy w tej sytuacji kontrola komunikatorów, co więcej z udziałem AI jest na pewno adekwatna do przyjętych założeń, poziomu zagrożenia i wpływu na kształtowanie zachowań? Kto oraz wedle jakich kryteriów ustali, co jest przejawem bliskich – intymnych relacji w Rodzinie (np. wspólna kąpiel przez Rodziców malca lub dziewczynki) i pozostaje w naszych cyfrowych zasobach. Tak kiedyś działo się to z albumami zdjęć lub taśmami zawierającymi, niekiedy intymne w charakterze nagrania, które po latach przeglądamy z uśmiechem rozrzewnienia. Czy oznacza to nieuprawnione rozpowszechnianie treści pedofilskich?!
Gdzie są granice naszej prywatności oraz indywidualnej wolności, od czasu ataku 11 września i Patriot Act? Wtedy właśnie wdrożono restrykcyjne procedury bezpieczeństwa w transporcie lotniczym, publicznym, a nawet w handlu międzynarodowym i turystyce. Wprowadzono surowe ograniczenia w imię dobra wspólnego, którym jest zbiorowe bezpieczeństwo.
Informacja to dzisiaj w dobie wojny hybrydowej broń równie groźna, jak utrata reputacji w wyniku kreowania zdarzeń w cyfrowej rzeczywistości, które faktycznie nigdy nie miały miejsca.
Jak pisze Jan Kreft w książce „Władza algorytmów”, współcześni bramini z Doliny Krzemowej wzorem kapłanów w starożytnym Egipcie wykorzystują swoją wiedzę tajemną do „zarządzania naszymi zbiorowymi emocjami”. Na to nie ma, bo być nie może naszej zgody. Cywilizacja ukształtowała na przestrzeni stuleci normy społeczne, wedle których to Rodzice chronią dzieci, odpowiadają za ich rozwój, realizacje aspiracji i bezpieczeństwo. Regulują to normy społeczne, ustawy, a w Polsce Kodeks Rodzinny i Opiekuńczy, zaś dodatkową pieczę sprawują instytucje i organizacje społeczne.
Dzięki technologii cyfrowe kanały komunikacji stworzyły przestrzenie, gwarantujące nam chronioną prawem sferę prywatności. Należą do niej kanały komunikacji w rodzaju WhatsApp czy Messenger. Teraz za sprawą brukselskich biurokratów ma to ulec zmianie. Jeszcze w maju 2022 roku, pod pozorem walki z materiałami przedstawiającymi w Internecie molestowanie dzieci, Komisja Europejska przedstawiła plan dostępu do prywatnych czatów.
Już wówczas specjaliści od ochrony danych osobowych zgłosili „poważne zastrzeżenia”. Nie kwestionując, co do zasady, intencji i celów, zarówno Europejski Inspektor Danych Osobowych (EIOD) i Europejska Rada Ochrony Danych (EDPB) zgodnie stwierdzili, że projekt „nie ma pokrycia w Karcie Praw Podstawowych UE”. „Ogólny nadzór nad komunikacją tekstową i dźwiękową poszczególnych obywateli nie jest objęty Kartą Praw Podstawowych UE”.
Prawo dostępu do prywatnych czatów w ramach walki z materiałami prezentującymi molestowanie dzieci oprotestowało także kilku ministrów niemieckiego rządu. Ich zdaniem zapisy projektu w obecnej formie, podobnie jak sam wniosek, mogą stanowić większe zagrożenie dla osób fizycznych, a tym samym dla społeczeństwa niż dla samych przestępców.
Organizacje praw obywatelskich wystosowały projekty rezolucji protestujących przeciw (jak to ujęto) „masowej inwigilacji i próbom skanowania całej komunikacji w sieci”, co zakłada projekt prawa mającego w zamyśle jego autorów, ograniczyć rozpowszechnianie w Internecie obrazów stanowiących nadużycie, nie tylko dobrego obyczaju czy poczucia moralności, ale zdefiniowanych przez prawo, jako działanie przestępcze.
W czerwcu 2023 niemiecka minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser w ramach wewnątrzunijnych konsultacji ministrów krajów członkowskich zapowiedziała, że będzie oficjalnie interweniować przeciwko próbom ingerencji w szyfrowaną komunikację. Ważne jest (jak stwierdziła polityk SPD) – „aby nie stawiać każdego obywatela pod ogólnym podejrzeniem”.
Przeczytaj także:
- Setki ofiar handlu ludźmi odnalezione przez FBI
- „Sound of Freedom” pokazuje walkę ze zorganizowaną pedofilią
Propozycja Komisji stanowi próbę wprowadzenia tylnymi drzwiami regulacji naruszającej traktatowe ramy i prawa podstawowe. Szczęśliwie, w tym przypadku procedury narzucają pewne ograniczenia. Poprzedzi ją debata w Parlamencie Europejskim i dyskusja wewnątrz państw członkowskich, gdzie prawa i wolności obywatelskie stanowią domenę konstytucyjną. W tym przypadku tylko jednolite i wspólne stanowisko stron stanowi warunek konieczny wprowadzenia nowego prawa. To kolejna kwestia, która jasno dowodzi, że próby odstąpienia od zasady jednomyślności godzą nie tylko w suwerenność państw członkowskich, ale podważają podstawy, na jakich ufundowano Unię Europejską – rozumianą jako wspólnotę wartości, których symbol stanowią gwiazdy z korony NMP.