fbpx
8 grudnia, 2024
Szukaj
Close this search box.

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Nie cesarskość lecz republikanizm

Redakcja
Redakcja

Nowy Świat 24 | Redakcja

Wiosna roku 1905 (patrol Kozaków w Alejach Ujazdowskich w Warszawie), obraz Stanisława Masłowskiego z 1906 (Muzeum Narodowe w Warszawie). Źródło: Wikipedia.org

Od dobrych dwóch tysięcy lat w świadomości Europejczyków starożytny Rzym kojarzy się głównie z cesarstwem, a nie z republiką. Od czasów Karola Wielkiego trwa swego rodzaju wyścig pomiędzy różnymi podmiotami zabiegającymi aby to na ich skroniach spoczywała korona cesarska, zaś zmierzch tradycyjnych monarchii wcale tego nie zmienił. Korona cesarska dziś przynależy Stanom Zjednoczonym, ale kilku pretendentów staje w szranki rywalizacji. Gdzieś tu znajduje się przyczyna rosyjskiej napaści na Ukrainę, aby budować cesarski wizerunek Moskwy. Zaś wśród państw Unii Europejskiej pretendentem do noszenia korony cesarskiej są Niemcy, mający za sobą kupione wsparcie Francji.

Od kilkudziesięciu lat trwają w Europie starania aby zwalczać nacjonalizmy oraz spuściznę kolonializmu prowadzonego przez białą rasę, i w tym celu sprowadza się licznych przybyszów z innych kontynentów, co dzięki wymieszaniu ludności miało uniemożliwić odradzanie się kolonializmu czy pogardy rasowej. Z uporem godnym lepszej sprawy wyszukuje się narzędzi obrony godności bardzo nielicznych osób, co do których matka natura nie utrafiła z jednoznacznym przypisaniem płci. A równocześnie nikogo z rządzących na Zachodzie elit nie razi, gdy całym milionom obywateli Europy odbiera się prawo demokratycznego wyboru własnego rządu, bo muszą wybierać tylko takich, którzy noszą namaszczenie owych elit. Tak jest z Polską, z ogłoszoną przez niemieckiego polityka ścianą ogniową mającą wypalić partię, która ma czelność krytykować obecną politykę UE. Nikogo nie razi, gdy Polsce zarzuca się niepraworządność za to, że chce wprowadzić rozwiązania prawne podobne do tego, co jest w Niemczech lub Hiszpanii. A samo to, że instytucje europejskie przypisują sobie uprawnienia większe niż to wynika z traktatów, nie jest nazywane niepraworządnością. Na Polskę lecą gromy, że nie chce przyjmować ekonomicznych uchodźców z krajów Południa, a przy tym nie chce się dostrzec, że Polska jest przepełniona uchodźcami wojennymi z Ukrainy. Dowody hipokryzji czy wręcz ordynarne kłamstwa na temat Polski można mnożyć.

Powyższe zachowania są charakterystyczne dla myślenia imperialnego, a nie republikańskiego. Ten pierwszy typ myślenia widzi większą siłę tam, gdzie jest władza centralna oraz wyniszczona wszelka opozycja. To na tej zasadzie postulowane jest zlikwidowanie prawa weta oraz są wprowadzane wspólne podatki i zobowiązania, bo właśnie poprzez system podatkowy można tworzyć europejskie super-państwo. Jednak starożytny Rzym nie dlatego był wielki, bo miał silnych cesarzy. Wręcz przeciwnie, to właśnie samowola i niekompetencja cesarzy doprowadziła Rzym do upadku. Rzym był wielki, gdy jego obywatele nosili na swych barkach odpowiedzialność za losy państwa, zaś w senacie w toku długotrwałych dyskusji ucierały się najtrafniejsze rozwiązania polityczne i prawne. Tak jest też i z dzisiejszą Europą. To, że Europą będą komenderować politycy z Berlina, wcale nie zwiększy siły kontynentu. Wybitnie to zmniejszy siłę Europy, bo jej obywatele będą bierni, nauczeni by nie podpaść władzy, nie dysponujący siłami duchowymi czy moralnymi dającymi impuls do działania na rzecz dobra wspólnego. W republice wszystko należy do obywateli. W cesarstwie wszystko należy do cesarza. I dlatego cesarstwa są tak nisko wydolne, mało produktywne. Szczęśliwie, w historii Europy nigdy nie mieliśmy jednego cesarstwa ogólnoeuropejskiego, a wzajemna rywalizacja monarchów tworzyła pewne pole dla rozwoju wolności oraz przedsiębiorczości. Jednak po raz pierwszy w dziejach grozi nam to, że dostaniemy jednego ogólnokontynentalnego cesarza, choć w postaci biurokratycznej oligarchii. To będzie drogą do zupełnego wyzbycia się wszelkiej siły.

Hipokryzje i kłamstwa uderzają we wszystkich, tak na zachodzie, jak i na wschodzie. To skandal że ośmiesza się wartości europejskie, ośmiesza się termin praworządność. Tym samym uniemożliwia się rzeczywiste szerzenie tych wartości oraz praworządności. Ukraina jest nadal krajem oligarchii oraz korupcji, ale podobne zjawisko występuje również w wielu krajach formalnie należących do Unii Europejskiej. Tu jednak istnieje przyzwolenie na korupcję, byle tylko w oficjalnych deklaracjach rządowych panowała czołobitność względem polityki Belina, Paryża i Brukseli. Hipokryzja i zakłamanie elit Zachodu przeszkadzają naszym krajom, aby skutecznie zmierzyć się z naszymi groźnymi patologiami. Kłamstwa przeszkadzają w rzeczywistym wprowadzaniu dobrych standardów prawnych i regulacyjnych, z wciąganiem do tego Ukrainy. Na krótką metę obecny bałagan jest oceniany jako korzystny dla firm zachodnich, które wykorzystując swą siłę mogą prowadzić neokolonialną eksploatację krajów wschodnich, łowiąc w mętnej wodzie. Jednak na dłuższą metę to oznacza zjadanie europejskiego potencjału i z czasem zaszkodzi również i samemu Zachodowi.

Zachód, który jest taki zgodny w sprawach ochrony praw wąskich grup osób, powinien przyznać właściwe prawa licznym milionom, włączając zielone światło dla demokracji, a czerwone światło dla rządów oligarchii i korupcji. Mamy mnóstwo problemów, dla uleczenia których służą prawdziwe wartości europejskie, jednak takie wartości są ośmieszane, gdy się głosi, iż w Polsce rządzą faszyści. Kłamstwo niszczy wartości. Jednym z zatrutych owoców kłamstw na temat Polski są pomysły aby organizować Polexit, lub szerzące się emocje antyniemieckie. Nie tędy droga. Integracja europejska, oparta na fundamencie chrześcijaństwa, jak w czasach Roberta Schumana, Konrada Adenauera i Alcide de Gasperiego, to jest sposób na budowanie naszej ogromnej siły, jednak na sposób republikański, a nie imperialny. Do tego powinniśmy przekonywać Niemców i Francuzów. Potrzebujemy ich potencjału oraz bogactwa doświadczeń, z czego jeszcze długo mamy się czego uczyć. Jednak niech to się odbywa na zasadach republiki, a nie cesarstwa.

Choć przez tysiąc lat Europą trzęsły cesarstwa, my w naszej Pierwszej Rzeczypospolitej mieliśmy eksperyment czysto republikański. To był też eksperyment polsko- ukraiński, bo wolni Kozacy byli swoistą siłą demokratyczną i republikańską. Cesarstwa nas zjadły i to dla niektórych służy za dowód, iż nie warto stawiać na republikanizm, lecz lepiej się podporządkować silnej kontynentalnej władzy centralnej. Warto zestawiać dowody, warto dyskutować. Istnieją poważne błędy popełnione w Pierwszej Rzeczypospolitej i trzeba je wnikliwie rozpoznawać, aby już więcej nam nie zaszkodziły. Bez wątpienia jest pole dla dyskusji, ale też taka dyskusja świadczy o republikanizmie. Władza cesarska nie zezwala na żadne dyskusje, a jedynie na czołobitność względem jednego jedynego stanowiska. Obrońmy prawo Europy do prowadzenia dyskusji oraz do ubogacania się różnorodnością stanowisk. Nie pozwólmy na sukces tym, którzy ścianą ogniową chcą wypalać przeciwne opcje polityczne. Przy tym nie chodzi o żadne nastroje antyniemieckie. Niemców należy przekonać do republikanizmu tak, jak dziś są przekonani do obrony praw transwestytów. Gdy w XXI wieku sięga się po idee cesarstwa, to jest nienowoczesne. Gdy wszyscy będziemy ze sobą współpracować na zasadach republikańskich, każdy z tego wyniesie korzyść.

Marek Oktaba

Przeczytaj także:

NAJNOWSZE: