Skandale obyczajowe i korupcyjne sięgające najwyższych szczebli władzy, wzrost nastrojów nacjonalistycznych i ksenofobicznych w połączeniu z aktami terrorystycznymi i poczuciem wykluczenia, wśród urodzonych we Francji potomków imigrantów z Algierii, Maroka, Tunezji i innych krajów frankofońskiej Afryki, na stałe wpisały się w krajobraz polityczny i społeczny.
Forsowna sekularyzacja tej niegdyś Najstarszej Córki Kościoła, czego spektakularnym przejawem przed z górą dwudziestu laty było zablokowanie przez Valery’ego Giscard d’Estaing odwołania do chrześcijańskiego dziedzictwa Europy w projekcie Traktatu ustanawiającego Konstytucję dla Europy.
Ten akt z braku ratyfikacji nigdy nie wszedł w życie, ale być może to wówczas zaczął się dryf Francji, ale i Europy na gruncie wartości, które przez stulecia organizowały myślenie przywódców i społeczeństw, a czego emanację stanowiło nawiązanie we fladze europejskiej do korony maryjnej.
Francja nadal dysponuje terytoriami zamorskimi, bronią atomową, satelitami telekomunikacyjnymi, kurczącymi się, lecz nadal znaczącymi wpływami w Afryce, Legią Cudzoziemską, rozwiniętym przemysłem i rolnictwem, potencjałem terytorialnym, ludnościowym i surowcowym, największym europejskim bankiem o zasięgu globalnym, ośrodkami naukowo-badawczymi o międzynarodowej renomie. Wszystko to w skali europejskiej czyni z Francji głównego gracza.
Tyle że sny o potędze i ambicje nie przystają do obecnych realiów i realnego potencjału. Specjalne relacje z Izraelem nie przekładają się na kontrakty gospodarcze, a w dziedzinie zaawansowanych technologii cyfrowych miejsce Francji w tej dziedzinie już dawno zajęły Indie. Przez lata równolegle z relacjami z Izraelem, Francja dbała o poprawne stosunki z Autonomią Palestyńską, ale nie tylko. Wyrazem tego było zawarcie jeszcze w roku 1982, po zamachu na słynną żydowską restaurację Goldenberg w Paryżu „paktu o nieagresji” z organizacją terrorystyczną Abu Nidala. W zamian za odstąpienie od zamachów na terytoriach francuskich, ludzie ścigani przez międzynarodowe służby mogli przybywać do Francji pod fałszywymi tożsamościami.
Nieustanna penetracja francuskich elit politycznych, przemysłowych i kulturalnych przez służby rosyjskie, przybywające tu tłumnie na wizy studenckie, stypendia kulturalne, a nawet w ramach tras koncertowych renomowanych zespołów artystycznych w rodzaju Chóru im. Aleksandrowa, stanowi nie tylko zmorę odpowiedzialnych za bezpieczeństwo wewnętrzne francuskich służb, ale wprost oddziałuje na kształt polityki Francji. Rosnące wpływy ruchu Marine Le Pen były możliwe, także za sprawą finansowania przez rosyjski bank kampanii prezydenckiej liderki Zjednoczenia Narodowego.
Odrębną kwestię stanowi polityka społeczna i system zabezpieczenia społecznego. Należą one do najbardziej rozbudowanych w Europie, a system gwarancji wywalczony przed laty przez CGT (największą centralę związkową we Francji) okazał się kontrproduktywny. Okazało się bowiem, że beneficjentami najczęściej są wielodzietne rodziny przybyszy z frankofońskiej Afryki, utrzymujące się nie z pracy, lecz z rozmaitych danin społecznych. Dochodzi przy tym do tego, że na obrzeżach metropolii policja nie zapuszcza się w osiedla blokowisk, gdzie występek, przemoc, narkotyki panują niepodzielnie.
Doszło nawet do tego, że gospodarze domów zalecają, aby w dniu święta narodowego Francji ograniczać eksponowanie trójkolorowej flagi, aby nie irytować arabskich sąsiadów. Wszystko to prowadzi do radykalizacji nastrojów, co przejawia się między innymi zaostrzeniem sporu wokół kary śmierci. Aż 55 proc. dorosłych Francuzów opowiada się obecnie za takim rozwiązaniem, co nie pozostaje bez wpływu na wyniki wyborów parlamentarnych.
Zamieszki, których widownią były ulice francuskich miast wiosną tego roku, trwały wiele tygodni, angażowały znaczne siły policyjne, doprowadziły do aktów wandalizmu, przemocy i zwykłych rabunków, a sympatie społeczne nie były w sposób oczywisty po stronie sił porządkowych, administracji rządowej czy samorządowej na czele z merami.
Skalę zjawiska najlepiej obrazował fakt, że prezydent Macron kontaktował się osobiście z przedstawicielami blisko 200 gmin. Od 2005 roku Francja nie widziała podobnych demonstracji, ale dowodzi to tylko tego, że nierozwiązane problemy społeczne nawarstwiały się przez lata. Od czasów prezydenta Chiraca, Pałac Elizejski miał trzech kolejnych lokatorów, ale problemy pozostały. Radykalny projekt reformy emerytalnej, a mówiąc wprost proponowane przez prezydenta Macrona cięcia, w połączeniu z rozwarstwieniem dochodowym i rosnącymi kosztami utrzymania, stanowić będą zarzewie kolejnych konfliktów.
2/3 społeczeństwa – emeryci i młodzież legitymują się dochodami rzędu 1500 euro. W obliczu braku klarownych propozycji rozwiązania kwestii asymilacji i utratą perspektyw awansu dla rodzin imigranckich będzie to stanowić bombę z opóźnionym zapłonem.
Z tym wyzwaniem przyjdzie się mierzyć francuskiej demokracji przez kolejne lata, a populistyczne nastroje i radykalni politycy, coraz mocniej zaznaczać będą swój wpływ na politykę Francji. Także w jej europejskim wymiarze. Niezmiennie bowiem w skali Europy Francja, pomimo osłabienia jej pozycji, zwłaszcza względem Niemiec, wciąż pozostanie znaczącym graczem.