Po już niemal 30 latach od wejścia w życie obecnej konstytucji, dojść można do wniosku, że konieczna jest zmiana. I to zmiana głęboka, taka która wiąże się z przyjęciem zupełnie nowego aktu prawnego, dostosowanego do doświadczeń minionych trzech dekad.
Obecnie obowiązująca ustawa zasadnicza została uchwalona w kwietniu 1997 roku, a w życie weszła w październiku tego samego roku. W międzyczasie, poza drobnymi korektami, nie była praktycznie nowelizowana, chociaż napięcia związane z podziałem kompetencji narastały. Teraz sięgają one zenitu i kwestia prac nad nową konstytucją wydaje się nagląca. Pomijam w tym miejscu trudności natury politycznej, takie jak zgromadzenie odpowiedniej większości w Sejmie, co obecnie wydaje się niemal niemożliwe. Poza tym najpierw trzeba mieć jakiś projekt, konkretną propozycję, nad którą będzie można dyskutować. Zacznijmy więc od tego etapu. Jakiej konstytucji potrzebujemy? Wydaje się, że takiej, która rozwieje wątpliwości dotyczące np. relacji na linii prezydent – rząd oraz roli prezydenta jako gwaranta porządku konstytucyjnego. Oprócz tego wyjaśnienia doprecyzowanie podział kompetencji jeśli chodzi o politykę zagraniczną. Jak jest w tym kontekście rola prezydenta?
Konstytucja z 97 roku nie określiła jednoznacznie pozycji ustrojowej głowy polskiego państwa. Z jednej strony jest ona wybierana w wyborach powszechnych, dysponuje zatem silnym społecznym mandatem. Z drugiej to nie prezydent odgrywa decydującą rolę jeśli chodzi o rządzenie państwem, chociaż konstytucja przyznała mu zadanie bycia strażnikiem konstytucji. Jak w praktyce ten mandat ma realizować? Nie do końca jest to jasne, a zadanie jest przecież fundamentalne. Czy wobec tego głowa państwa nie powinna uzyskać uprawnień, które pozwoliłby jej realnie wywiązywać się z tak postawionego obowiązku? Pokażmy kilka propozycji. Można sobie np. wyobrazić, że prezydent dysponuje prawem skrócenia kadencji Sejmu z własnej inicjatywy. Obecnie, aby do tego doszło, muszą zostać spełnione określone warunki. To znacząco ogranicza pole manewru prezydenta. Gdyby mógł to zrobić bez tego gorsetu, raz na jakiś czas (np. nie częściej niż raz na rok, tak aby wybory nie odbywały się co 2 miesiące), wtedy miałby realny wpływ na większość parlamentarną, która nie trzyma się przepisów ustawy zasadniczej.
Być może prezydent powinien móc także jakoś oddziaływać na skład rządu, np. odmówić powołania w jego skład określonego kandydata, podając powód takiej decyzji, dając przy tym możliwość parlamentowi do odniesienia się do takiego sprzeciwu, jednak przy wymogu wyższej niż bezwzględna większości głosów. Chodzi o to, aby prezydent miał sposobność zablokowania kandydatury, wobec której ma poważne wątpliwości. Obecnie nie może odmówić powołania takiej osoby, być może powinien mieć opcję, aby taką odmowę formalnie wyartykułować.
Podobnie jeśli chodzi o prezydencką inicjatywę ustawodawczą, może ona zostać zupełnie zignorowana przez większość parlamentarną. Czy nie powinno być tak, że prezydenckie projekty, chociażby ze względu na mandat głowy państwa, podlegają specjalnej ścieżce legislacyjnej i Sejm musi się rozpatrzyć w jakimś jasno określonym terminie? Inaczej mogą trafić prosto do sejmowej zamrażalki, a stamtąd bardzo trudno się wydostać.
Te zmiany mają wzmocnić pozycję prezydenta, tak aby jako osoba wybierana przez miliony Polaków, mógł realnie wywiązywać się ze swojego mandatu, nie zaś być tylko w niektórych istotnych sprawach notariuszem parlamentarnej większości. Polacy przyzwyczaili się do tego, że głowę państwa wybierają w wyborach powszechnych, należy zatem polski system polityczny dostosować do takiej formuły. Już obecnie prezydent ma szereg uprawnień, proponowane w tym tekście maja służyć zapewnieniu sprawującemu ten urząd możliwości wywiązania się z zadania stania na straży konstytucji, obecnie ze względu na niejasne przepisy prezydent ma w tym obszarze mocno utrudnione zadanie.
Przeczytaj także:
I jeszcze jedna istotna kwestia. Bardzo ważne w mojej opinii jest konstytucyjne zaakcentowanie prymatu polskiej konstytucji nad prawem międzynarodowym, w tym prawem Unii Europejskiej. Obecnie wynika on z orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego, jednak wpisane tego w sposób nie budzący wątpliwości do ustawy zasadniczej jest czymś koniecznym.
Powyższe nie wyczerpuje katalogu spraw, które trzeba uwzględnić w pracach nad nową konstytucją. Mam zamiar jeszcze o tym napisać, bo temat i ważny i palący.