fbpx
10 listopada, 2025
Szukaj
Close this search box.

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Dużo słów, mało konkretów, na marginesie monachijskiego szczytu

Janusz Grobicki
Janusz Grobicki

Nowy Świat 24 | Redakcja

Sekretarz generalny NATO, Jens Stoltenberg (Wikipedia.org)

Jednak adresaci tych słów rozjechali się właśnie na dwutygodniowe wakacje, trudno więc zakładać, że apel przybyłego do bawarskiej stolicy prezydenta Ukrainy wywoła jakiś wielki efekt polityczny. Racjonalizowanie postawy republikańskich kongresmenów w rozgrywce o sprawy imigracyjnego kryzysu na granicy z Meksykiem niewiele zmienia w sytuacji, gdy w obliczu przewagi ogniowej Rosjan, ukraińscy obrońcy Awdijiwki przegrupowują swoje pozycje w zrujnowanym mieście i pospiesznie organizują odwrót w obliczu domykającego się kotła.

Kamalę Harris witał na monachijskim lotnisku premier Bawarii Markus Soeder z gadżetem w walentynkowej konwencji – serduszkiem zawierającym anglojęzyczny napis: „Witamy w Bawarii”. Rzecz w tym, że to w zasadzie jedyny optymistyczny akcent spotkania 450 delegacji, ale bez udziału Iranu i Rosji.

Z tej ostatniej napłynęła dramatyczna informacja o śmierci w kolonii karnej za kołem podbiegunowym Aleksieja Nawalnego. W emocjonalnym przemówieniu jego żona stwierdziła na monachijskim szczycie, że za to, co Putin uczynił Nawalnemu, Jego rodzinie i Rosji zapłaci należną cenę. Jednak to kolejny z całej serii gestów, które wolnemu światu pokazuje coraz bardziej izolowany przez społeczność międzynarodową dyktator.

Ani zapewnienie amerykańskiej wiceprezydent o „żelaznym zobowiązaniu USA wobec sojuszników”, ani zdecydowane wystąpienie prezydenta Bidena w Białym Domu, nawiązujące do śmierci Nawalnego z zastrzeżeniem, że w istocie nic w tej sprawie nie wiadomo, ani odwołanie do wiarygodności sojuszniczej USA – nie zmieniają impasu, w jakim znaleźli się ukraińscy obrońcy. Nie przypadkiem przecież Wołodymyr Zełenski potwierdza gotowość zawarcia pokoju na (jak to ujął) „sprawiedliwych warunkach”.

Spośród trzech węzłowych tematów; bezpieczeństwa euroatlantyckiego, wsparcia Ukrainy i wojny w Strefie Gazy, tylko w tej ostatniej sprawie widać cień szansy na przełamanie kryzysu. Z jednej strony Joe Biden mówi o codziennych długich rozmowach z Benjaminem Netanjachu, z drugiej Izrael zadeklarował, że nie zamierza deportować Palestyńczyków ze Strefy.

Obecność szefów dyplomacji USA, Wielkiej Brytanii, Izraela, Francji, Chin i UE daje okazję do rozmów w różnych formatach, ale na stole nie widać nowych jakościowo propozycji. Trudno bowiem uznać za takową, stwierdzenie szefa NATO, że „dla zapewnienia trwałego pokoju musimy dalej zapewniać Ukrainie broń i amunicję”.

Organizatorzy szczytu zakładają, że 60 paneli omówi, takie kwestie jak: konflikty międzynarodowe, najpilniejsze wyzwania dla bezpieczeństwa (w tym politykę energetyczną), kryzys klimatyczny, bezpieczeństwo żywnościowe i sztuczną inteligencję. Z perspektywy bezpiecznego i zamożnego landu, jakim pozostaje Bawaria (notabene informatyczny Hub Republiki Federalnej Niemiec jest właśnie Monachium), wszystko wydaje się możliwe. Jednak nawet najbardziej błyskotliwe figury retoryczne nie przyspieszą rozwiązania żadnej z tych palących kwestii.

Amerykańska Associated Press w redakcyjnym komentarzu stwierdza, że Harris i Blinken stoją w obliczu trudnego zadania, którym jest utwierdzenie sojuszników, że USA pozostają światowym liderem zaangażowanym w ich bezpieczeństwo. W czasie szczytu monachijskiego mogą odżyć duchy przeszłości – autorytaryzm, polityka appeasementu i antysemityzm – zamiast tego, że powinno ono „być zdominowane przez optymistyczne spojrzenie na przyszłość”.

W raporcie omawiającym tematykę konferencji wskazano na okrojone budżety obronne, w połączeniu z narastającym sceptycyzmem zachodnich społeczeństw w kwestii pomocy dla Ukrainy, której przetrwanie „jako niepodległego państwa, zależy od zbiorowej pomocy zachodnich demokracji”.

Dziesiąty raport zatytułowany „Lose-Lose: porażka dla wszystkich”, zwraca uwagę na wzrost globalnych napięć geopolitycznych, niepewność gospodarczą i zagrożenie, jakie dla dobrobytu światowego niesie ryzyko konfliktów zbrojnych zagrażających stabilności. Jak wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, obawa przed Rosją, ustąpiła zaniepokojeniu terroryzmem islamskim i migracją wywołaną kryzysem klimatycznym.

Jeszcze w 2022 badanie nastrojów zwłaszcza w krajach G7 za główne źródło zagrożenia uważało agresję Rosji w Ukrainie. W roku 2023 jedynie mieszkańcy UK i Japonii uważali agresję Rosji za największy problem. Obecnie Francuzi i Niemcy poza terroryzmem islamskim, najbardziej obawiają się masowej migracji. Obywatele USA na czele listy zagrożeń umieścili cyberataki wymierzone w Stany Zjednoczone i polaryzację, której źródłem są ich zdaniem Chiny i Rosja. W tym kontekście teza Jake Sullivana – doradcy prezydenta ds. bezpieczeństwa, że członkostwo Finlandii i Szwecji nada nowy impuls NATO z perspektywy wewnątrzamerykańskiej, wydaje się mieć mniejsze znaczenie.

Przeczytaj także:

NAJNOWSZE: