Jednak adresaci tych słów rozjechali się właśnie na dwutygodniowe wakacje, trudno więc zakładać, że apel przybyłego do bawarskiej stolicy prezydenta Ukrainy wywoła jakiś wielki efekt polityczny. Racjonalizowanie postawy republikańskich kongresmenów w rozgrywce o sprawy imigracyjnego kryzysu na granicy z Meksykiem niewiele zmienia w sytuacji, gdy w obliczu przewagi ogniowej Rosjan, ukraińscy obrońcy Awdijiwki przegrupowują swoje pozycje w zrujnowanym mieście i pospiesznie organizują odwrót w obliczu domykającego się kotła.
Kamalę Harris witał na monachijskim lotnisku premier Bawarii Markus Soeder z gadżetem w walentynkowej konwencji – serduszkiem zawierającym anglojęzyczny napis: „Witamy w Bawarii”. Rzecz w tym, że to w zasadzie jedyny optymistyczny akcent spotkania 450 delegacji, ale bez udziału Iranu i Rosji.
Z tej ostatniej napłynęła dramatyczna informacja o śmierci w kolonii karnej za kołem podbiegunowym Aleksieja Nawalnego. W emocjonalnym przemówieniu jego żona stwierdziła na monachijskim szczycie, że za to, co Putin uczynił Nawalnemu, Jego rodzinie i Rosji zapłaci należną cenę. Jednak to kolejny z całej serii gestów, które wolnemu światu pokazuje coraz bardziej izolowany przez społeczność międzynarodową dyktator.
Ani zapewnienie amerykańskiej wiceprezydent o „żelaznym zobowiązaniu USA wobec sojuszników”, ani zdecydowane wystąpienie prezydenta Bidena w Białym Domu, nawiązujące do śmierci Nawalnego z zastrzeżeniem, że w istocie nic w tej sprawie nie wiadomo, ani odwołanie do wiarygodności sojuszniczej USA – nie zmieniają impasu, w jakim znaleźli się ukraińscy obrońcy. Nie przypadkiem przecież Wołodymyr Zełenski potwierdza gotowość zawarcia pokoju na (jak to ujął) „sprawiedliwych warunkach”.
Spośród trzech węzłowych tematów; bezpieczeństwa euroatlantyckiego, wsparcia Ukrainy i wojny w Strefie Gazy, tylko w tej ostatniej sprawie widać cień szansy na przełamanie kryzysu. Z jednej strony Joe Biden mówi o codziennych długich rozmowach z Benjaminem Netanjachu, z drugiej Izrael zadeklarował, że nie zamierza deportować Palestyńczyków ze Strefy.
Obecność szefów dyplomacji USA, Wielkiej Brytanii, Izraela, Francji, Chin i UE daje okazję do rozmów w różnych formatach, ale na stole nie widać nowych jakościowo propozycji. Trudno bowiem uznać za takową, stwierdzenie szefa NATO, że „dla zapewnienia trwałego pokoju musimy dalej zapewniać Ukrainie broń i amunicję”.
Organizatorzy szczytu zakładają, że 60 paneli omówi, takie kwestie jak: konflikty międzynarodowe, najpilniejsze wyzwania dla bezpieczeństwa (w tym politykę energetyczną), kryzys klimatyczny, bezpieczeństwo żywnościowe i sztuczną inteligencję. Z perspektywy bezpiecznego i zamożnego landu, jakim pozostaje Bawaria (notabene informatyczny Hub Republiki Federalnej Niemiec jest właśnie Monachium), wszystko wydaje się możliwe. Jednak nawet najbardziej błyskotliwe figury retoryczne nie przyspieszą rozwiązania żadnej z tych palących kwestii.
Amerykańska Associated Press w redakcyjnym komentarzu stwierdza, że Harris i Blinken stoją w obliczu trudnego zadania, którym jest utwierdzenie sojuszników, że USA pozostają światowym liderem zaangażowanym w ich bezpieczeństwo. W czasie szczytu monachijskiego mogą odżyć duchy przeszłości – autorytaryzm, polityka appeasementu i antysemityzm – zamiast tego, że powinno ono „być zdominowane przez optymistyczne spojrzenie na przyszłość”.
W raporcie omawiającym tematykę konferencji wskazano na okrojone budżety obronne, w połączeniu z narastającym sceptycyzmem zachodnich społeczeństw w kwestii pomocy dla Ukrainy, której przetrwanie „jako niepodległego państwa, zależy od zbiorowej pomocy zachodnich demokracji”.
Dziesiąty raport zatytułowany „Lose-Lose: porażka dla wszystkich”, zwraca uwagę na wzrost globalnych napięć geopolitycznych, niepewność gospodarczą i zagrożenie, jakie dla dobrobytu światowego niesie ryzyko konfliktów zbrojnych zagrażających stabilności. Jak wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, obawa przed Rosją, ustąpiła zaniepokojeniu terroryzmem islamskim i migracją wywołaną kryzysem klimatycznym.
Jeszcze w 2022 badanie nastrojów zwłaszcza w krajach G7 za główne źródło zagrożenia uważało agresję Rosji w Ukrainie. W roku 2023 jedynie mieszkańcy UK i Japonii uważali agresję Rosji za największy problem. Obecnie Francuzi i Niemcy poza terroryzmem islamskim, najbardziej obawiają się masowej migracji. Obywatele USA na czele listy zagrożeń umieścili cyberataki wymierzone w Stany Zjednoczone i polaryzację, której źródłem są ich zdaniem Chiny i Rosja. W tym kontekście teza Jake Sullivana – doradcy prezydenta ds. bezpieczeństwa, że członkostwo Finlandii i Szwecji nada nowy impuls NATO z perspektywy wewnątrzamerykańskiej, wydaje się mieć mniejsze znaczenie.