fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

6.6 C
Warszawa
niedziela, 13 października, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Nietajne Davos kontra dyskretne ugrupowania

Tegoroczne Światowe Forum Ekonomiczne w Davos przeszło już do historii. Trzeba jednak przyznać, że uchwyciło ducha czasu lepiej niż ktokolwiek inny, odrzucając wywołującą paranoję tajemnicę Grupy Bilderberg – pisze „La Gaceta”

Warto przeczytać

„La Gaceta” przypomina, że „coroczna (tajna) konferencja Bilderberg została zapoczątkowana w latach 50. przez polskiego pseudoszpiega Józefa Retingera, wygnanego przez nazizm i komunizm w 1939 r. i od tego czasu lubiącego wszelkie układy, które mogą przybliżać do odzyskania niepodległości jego kraju”. Spotykająca się każdego roku Grupa, złożona z około 130 osób, to międzynarodowe stowarzyszenie polityków i ludzi biznesu. Ponieważ rozmawiają oni za zamkniętymi drzwiami o najważniejszych sprawach świata, ich spotkania stały się wodą na młyn dla twórców teorii spiskowych. Na dodatek Józef Retinger był wolnomularzem. Będąc urzędnikiem polskiego rządu w Londynie podczas II wojny światowej, chciał umożliwić ważnym personom z NATO i niekomunistycznych krajów regularne spotykania w celu omawiania nurtujących ich kwestii. Miały się one odbywać w komfortowych warunkach, z dala od prasy, podejrzewanej o sympatie proradzieckie. Tak wówczas, jak i dziś, wiele z poruszanych przez tę Grupę tematów ma charakter finansowy, podczas gdy inne mają charakter polityczny.

Finansiści, książęta, naukowcy i dziennikarze

Uczestnikiem spotkań był Henry Kissinger – w latach 1957-2022, co najmniej 17 razy. Z czasem pronatowscy i antykomunistyczni centrolewicowi mężowie stanu, tacy jak niemiecki przywódca socjaldemokratyczny Helmut Schmidt, również brali udział w spotkaniach Grupy. Mile widziani tu są również członkowie europejskich rodzin królewskich. Zaproszonych też zostało kilku naukowców i dziennikarzy. Ci ostatni mogą brać udział w rozmowach, ale nie wolno relacjonować tego, co słyszą.

W ostatnich latach Grupa Bilderberg nieco się rozluźniła, ale nadal pozostaje bardzo tajna i ekskluzywna. Cechuje ją dyskrecja i europejskość. Mówi się o damach do towarzystwa, o czterdzieści lat młodszych od gości, brandy i dyskusjach o Wagnerze.

Tajnie też w USA

Swoje wersje Grupy Bilderberg, jeszcze bardziej szalone i tajemnicze, mają też Stany Zjednoczone.

Bohemian Grove w Kalifornii – ściśle tajne i ekskluzywne miejsce gromadzi bogaczy i polityków, ale także artystów, aktorów, śpiewaków i innych celebrytów. Co roku spotykają się oni, aby omówić swoje sprawy. Krążą tam tematy, takie jak: golf, giełda itp. Członkami tego klubu byli m.in. prezydenci USA Richard Nixon i Ronald Reagan, a także słynny przedsiębiorca medialny Randolph Hearst. No i oczywiście Kissinger, a nawet Polak – Ignacy Jan Paderewski. Dziennikarka z „The Washington Post” pisze, że Bohemian Grove ma około 2600 aktywnych członków i mnóstwo chętnych do wstąpienia w szeregi klubu.

Żeby było ciekawiej, podczas spotkań celebruje się dziwne rytuały naśladujące starożytne ofiary z ludzi. Pali się m.in. kukłę, chociaż jeden ze świadków wspominał o żywym człowieku, co dotychczas nie znalazło jednak potwierdzenia.

Nie brakuje jednak dziwnych śmierci podczas spotkań jak śmierć sędziego Sądu Najwyższego Antonina Scalii. Należał on do wysokich rangą członków ekskluzywnego bractwa myśliwych, powiązanego z Bohemian Grove, zwanego Międzynarodowym Zakonem św. Hubertusa, austriackiego stowarzyszenia, którego początki sięgają XVII wieku. Jego członkowie noszą zielone szaty, a obecnym przywódcą jest „Wielki Mistrz Cesarskiej Wysokości Arcyksiążę Istvan von Habsburg-Lothringen”. Amerykański oddział św. Hubertusa został założony w Bohemian Grove.

To nie jedyna tajna grupa. Mniej czy bardziej o dyskrecję dba wiele innych – amerykańskich i międzynarodowych. Wśród nich jest Komisja Trójstronna, Rada Stosunków Zagranicznych i Klub Rzymski. Są też i mniej przejrzyste jak Les Gracques we Francji. W 2007 r. ruch ten zorganizował dyskretne spotkanie, w którym uczestniczyli przedstawiciele europejskich ośrodków doradczo-reformistycznych, zaproszeni do opracowania wspólnej platformy gospodarczej, pod przewodnictwem Emmanuela Macrona. Warto przypomnieć, że obecny prezydent Francji w 2007 roku został zastępcą referenta komisji kierowanej przez Jacques’a Attali i zajmującej się kwestią wzrostu gospodarczego Francji, a następnie przeszedł do pracy w bankowości inwestycyjnej w (kontrolowanym przez rodzinę Rothschildów) Rothschild & Cie Banque, gdzie był zatrudniony do 2012.

Davos stawia na jawność

Davos, chociaż nie tak tajemnicze, to wydaje się ciekawsze. Pomysłodawcą konferencji był niemiecki profesor ekonomii Klaus Schwab, uczestnik spotkań Grupy Bilderberg i uczeń Kissingera. Schwab w opozycji do Bilderberg postanowił stworzyć coś odartego z tajemnicy i mistyki, co zyskałoby maksymalny rozgłos. Model Davos ma otwarcie sugerować, że jego uczestnicy rządzą światem. W końcu, jeśli jesteś bogaty i zamożny, to będziesz obecny w Davos, a jeśli jesteś obecny w Davos, to potwierdzasz, że jesteś bogaty, zamożny i że wszyscy o tym wiedzą.

Podczas Światowego Forum Ekonomicznego (WEF) pojawia się wiele wydarzeń, które odbywają się jednocześnie. Dzięki niektórym z nich grupy osób, które chciałyby, ale oficjalnie nie mogą, doświadczają „fałszywego Davos”, aby zasygnalizować swój status społeczny.

Jak napisał Alexandre Georgescu, Davos stworzyło własną alternatywną rzeczywistość. Kiedy słynni Francis Fukuyama i Samuel Huntington po cichu konfrontowali się ze sobą, pierwszy z teorią „końca historii”, a drugi opowiadał się za „końcem początku”, Huntington był tym, któremu historia udowodniła rację, nie tylko poprzez wzrost wojującego islamizmu, ale także poprzez wymyślenie atawistycznej formuły „człowieka z Davos”.

„Człowiek z Davos” jest takim przedstawicielem ludzkiego podgatunku, który uważa się za obywatela świata i jest skłonny do globalnego myślenia i działania w tym kierunku. Elita z Davos nie reprezentuje nowej klasy, ale elitę „nowej klasy”, którą amerykański intelektualista Walter Russell Mead nazwał „Davosie”. Jej przedstawiciele postrzegają tradycyjne ustalenia oparte na suwerenności, klasycznych i reprezentatywnych instytucjach, a także prymacie własnych obywateli, niezależnie od klasy, jako przeszkody na drodze do lepszej przyszłości.

Forum w Davos idealnie uchwyciło ducha tych ludzi, stawiając na całkowitą przejrzystość i rozgłos, odrzucając tym samym wywołującą paranoję tajemnicę Grupy Bilderberg. Miało to wpływ na Grupę, która założyła stronę internetową i zaczęła publikować ograniczone listy obecności.

W ostatnich latach 15 proc. uczestników konferencji w Davos to dziennikarze. Każdego roku słynny „The Economist” wysyłał tam około czterech swoich przedstawicieli.

Davos, chcąc być jawne i nagłaśniane, dba też o publikacje. Mają one ułatwiać cytowanie bez przeinaczania ustaleń. Najbardziej znane są Global Risks Report i Global Competitiveness Index, ale WEF publikuje wiele unikalnych raportów dotyczących kwestii gospodarczych i finansowych, które mają znaczący wpływ na decyzje rządów i korporacji.

Powtarzaną wciąż i sprawdzającą się w rzeczywistości mantrą Forum jest „zrównoważony rozwój”. Pionierem tej koncepcji był Klaus Schwab. Bardziej podejrzane natomiast są inne stwierdzenia, które Davos spopularyzowało wśród elit. Chodzi o wykorzystywanie PKB do argumentowania za demograficznym determinizmem gospodarczym i idea, że ludzie są czysto zastępowalnymi zasobami gospodarczymi i poważnymi zakłóceniami środowiska gospodarczego i finansowego.

Klaus z Bohemian Grove, co rusz ujawnia podczas WEF swoje rozmaite pomysły. W 2016 r. argumentował, że pojawi się miliard uchodźców z obszarów o gospodarce wydobywczej, zależnej od zasobów naturalnych, dotkniętych spadającymi cenami towarów.

Przeczytaj także:

Trzeba zauważyć przy tym, że globaliści na ogół mają manię na punkcie imigracji. Niemal każdego roku na stronie internetowej WEF pojawia się panel, wykład czy specjalny raport na temat pozytywnego wpływu imigracji lub uchodźców na europejski rynek pracy. Równocześnie reklamowany jest inny panel zawierający raport WEF sugerujący, że zniknie wiele milionów miejsc pracy z powodu automatyzacji i robotyzacji.

To, co dzieje się w Davos, pokazuje sowietyzację kapitalizmu i menedżerów. Spośród 2,5 tys. uczestników Davos, aż 1,5 tys. to dyrektorzy generalni i liderzy różnych korporacji. Są to ludzie, którym można sprzedać każdą rzecz i ideę, jeśli w kolejnym roku pomoże im to, stać się, chociaż o 3 proc. bogatszymi.

SourceLa Gaceta

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię