Zdrowa gospodarka nie może funkcjonować tam, gdzie brakuje zaufania. Gdyby na każdym kroku czyhały oszustwa, zaczynając od kradzieży przy wydawaniu reszty w kasie sklepowej, cały proces gospodarowania musiałby zostać ogromnie spowolniony, zaś środki wydawane na ochronę niepotrzebnie zawyżałyby budżety u każdej ze stron. Polska w szczególny sposób tego doświadczyła w „dzikich” latach dziewięćdziesiątych, gdy nagminnym było nie płacenie kontrahentom z przeświadczeniem, że skorumpowane sądy otoczą opieką tych, którzy są nieuczciwi. To zjawisko w Polsce do dziś nie zamarło i tym bardziej odczuwamy, jak ważnym jest zaufanie. Tymczasem w relacjach wewnątrz Unii Europejskiej deptanie zaufania jest stałym sposobem działania elit aż dotąd rządzących Zachodem.
Oskarża się Lecha Kaczyńskiego o naiwność, że podpisał Traktat Lizboński, przyjmując za dobrą monetę rozmaite zapewnienia, których mu udzielano i co okazało się wierutnym kłamstwem. Podobnie oskarża się Mateusza Morawieckiego, iż na podobnej zasadzie wykazywał się naiwnością podpisując różne umowy i wierząc w udzielane mu kłamliwe zapewnienia. W tych oskarżeniach jest jakiś sens, ale powinny być one kierowane raczej do kłamców z Zachodu. Polska po wielokroć wykazywała się jak największą dobrą wolą, inwestując w budowanie zaufania, niezbędnego dla zdrowego funkcjonowania Unii Europejskiej. Czy to nasza wina, że staraliśmy się wobec Zachodu okazywać wiernymi zasadom cywilizacji atlantyckiej wyrosłej z prawa rzymskiego oraz sumienności chrześcijańskiej? Czy nie mieliśmy prawa ufać, iż politycy Zachodu nie są oszustami i kłamcami? Dawaliśmy im dobry przykład prawego zachowania, otwierając pole do tego, by sami się cywilizowali. A że tego nie zrobili, to w wymiarze prawnym unieważnia umowy, które oni dawali nam do podpisania, kierując się przy tym złą wolą. Zamiast się gniewać na Kaczyńskiego i Morawieckiego, powinniśmy głośno mówić, że umowa zawarta z bandytą czy oszustem nie obowiązuje. To, między innymi, dotyczy rozmaitych rozwiązań z zakresu Zielonego Ładu, w istocie stanowiących zasłonę dymną dla kroków mających na celu stopniową likwidację europejskiego rolnictwa. Rolnicy słusznie przeciw temu protestują, zaś w oficjalnych mediach Zachodu nie podaje się istoty kłopotów Europy.
Na Zachodzie istnieje pewna uczciwość, ale tylko w wewnętrznych relacjach obecnie rządzącego światka lewicowo-liberalnego. W relacji do stron spoza własnego obozu politycznego notorycznie stosuje się oszustwa, oszczerstwa oraz różnego rodzaju sztuczki, bo też od dawna realizowano plan polityczny, aby nie dopuszczać do tego, by jakiekolwiek obce sobie siły polityczne kiedykolwiek i gdziekolwiek mogły dojść do władzy. Jeżeli już coś takiego się zdarzało, wówczas wytaczano oskarżenia o faszyzm czy też inne podobne temu bzdury, mające dyskredytować i eksterminować.
Od pewnego czasu zasadą Unii Europejskiej stały się podwójne standardy moralności i prawa, z wykluczaniem sporego spektrum sił politycznych. Nie stosowano też dawnej mądrości europejskiego parlamentaryzmu, gdy rządzący traktują opozycję po partnersku, zaś co do istotnego zakresu zagadnień starają się budować konsensus ponadpartyjny. Brak równości wobec prawa stanowi radykalne złamanie dziedzictwa prawa rzymskiego, na czym została zbudowana cała europejska cywilizacja. Umowy zawarte w takich nieprawych warunkach nie są ważne, to jest są ważne tylko dotąd, dokąd wymuszane przez Zachód przemocą. Miejmy nadzieję, że na samym Zachodzie wreszcie dojdzie do przełamania dotychczasowego monopolu politycznego i wówczas z nową klasą na nowo będziemy budować europejski ład prawny, wolny od szaleństw ideologicznych. Przykłady Włoch, Szwecji i Holandii pokazują, że stają się możliwe takie zmiany, jakich dotąd elita lewicowo- liberalna nie dopuszczała. Przyszłość Europy rysuje się w różowych barwach ze względu na to, że w narodach nadal istnieje siła demokratyczna, zdolna przełamać dyktatury. Miejmy nadzieję, że po latach o takich aktach prawnych, jak Zielony Ład, wiedzieć będą jedynie historycy.
Przy tym, rzecz jasna, nie chodzi o wyeliminowanie z życia partii lewicowo-liberalnych. Są one Europie potrzebne, tworząc niezrównane bogactwo kontynentu. Same te partie odrzucą haniebne postawy, jakie dziś ciągle jeszcze zajmują, kiedy postawi się tamę destrukcyjnemu wpływowi Kremla, a może i Pekinu, dążących do osłabienia Europy. W tej sprawie otrzeźwienie może przychodzić właśnie z naszej części kontynentu, bezpośrednio zagrożonej obcą agresją.
Niegdyś Robert Schuman, inicjator procesu integracji europejskiej, pisał: „Bez uczciwości nie jest możliwe żadne zaufanie, a harmonia nie może być budowana na niezrozumieniu. Europa wykształci duszę w różnorodności swoich zalet i aspiracji. Jedność fundamentalnych idei idzie w parze z mnogością tradycji i wierzeń, jak również odpowiedzialnością za osobisty wybór. Nowoczesna Europa będzie wykuwana jako skutek współistnienia narodów, co nie oznacza zwykłego skupiska rywalizujących i okresowo wrogich sobie narodów, ale zorganizowaną w sposób wolny, aktywną wspólnotę”.
Zaufanie do partnerów dobrze służy i temu, aby wszyscy w Europie uzyskiwali zaufanie do swych własnych zdolności i możliwości. Właśnie wtedy Europa będzie się stawała rzeczywiście silna. Schuman pisał: „Nowoczesna Europa, każdy europejski kraj, powinien być świadom współzależności, żyć i pracować w nowej atmosferze zaufania i determinacji, gdzie każdy daje z siebie wszystko, aby zapewnić społeczności maksimum tego, co może zgodnie ze swoim własnym geniuszem. To właśnie w ten sposób Europa i Zachód zostaną ocalone przed jakimikolwiek wrogimi koalicjami, które mogą zagrozić ich cywilizacji”.
Dla Schumana to nie były tylko puste frazesy, co dziś się może zdarzać w ustach osób udających polityków. Dzisiaj trwa proces beatyfikacyjny Schumana nazywanego „uczniem Chrystusa w polityce”. Prawdziwy polityk potrafi rozpoznawać, co u poszczególnych społeczności jest ich „własnym geniuszem”, specyficznym talentem, uzupełniającym talenty innych i składających się na dobro wspólne. Jeżeli Kaczyński i Morawiecki próbowali pseudo-polityków z Zachodu prowokować do przyjmowania właśnie takiej postawy, nie jest dobrze ich za to potępiać. Można powiedzieć, że zostali oszukani. Jednak najbardziej oszukanymi są społeczeństwa europejskie, a w tym również mieszkańcy Zachodu. Kierujący nimi pseudo-politycy niszczą zaufanie, zaś brak zaufania jest źródłem kłopotów Europy. Każdy na tym traci, a zyskują tylko wrogie koalicje.
Marek Oktaba