Kiedy tej treści wpis ukazał się przed paroma dniami na platformie X, postanowiliśmy bliżej przyjrzeć się sprawie, która zbulwersowała obserwatorów europejskiej sceny politycznej. W kontekście deklarowanej solidarności z Ukrainą i bezprecedensowej ofiarności Polski i Polaków, jedyne skojarzenie, które nasuwało się w związku z przywołanym wskaźnikiem 0,5 proc., stanowiły rozmiary finansowe pomocy udzielonej przez Polskę, szacowane na 40 mld złotych. Wartość naszego PKB wynosi ok. 3 bln zł, a zatem 40 mld zł, to aż 1,3 proc. tej kwoty.
Tyle tylko, że mowa o pomocy udzielonej w pierwszym etapie fali uchodźców przybywających do naszego kraju, w pierwszym półroczu od rozpoczęcia rosyjskiej agresji tj. od 24 lutego 2022 roku.
W tej sytuacji uznaliśmy za konieczne zweryfikować informację u źródła, czyli w służbach prasowych Komisji Europejskiej, gdyż to ona decyduje o alokacji funduszy przeznaczonych dla krajów udzielającym wsparcia Ukrainie.
Wprawdzie język polski stanowi jeden z oficjalnych języków UE, niemniej tamtejsze służby udzieliły nam odpowiedzi po angielsku, co dla uproszczenia przekazujemy Czytelnikom w polskiej wersji językowej. Rzecz jasna tzw. twarde dane pozostają bez zmian. Podobnie jak fundusze celowe w formie angielskich akronimów określających ich przeznaczenie. Poniżej treść informacji, która dotarła do nas z Brukseli w ubiegłym tygodniu.
Polska jest państwem członkowskim, które otrzymało najwyższe wsparcie finansowe od UE w związku z sytuacją na Ukrainie.
Szereg środków i większa elastyczność umożliwiły państwom członkowskim przekierowanie i efektywne wykorzystanie środków finansowych w ramach kilku instrumentów finansowania UE, zwłaszcza w ramach REACT-EU, CARE lub FAST-CARE, w celu zaspokojenia potrzeb osób uciekających przed inwazją Rosji.
Z łącznej kwoty 400 mln EUR udostępnionej w ramach środków nadzwyczajnych, w ramach Funduszy Spraw Wewnętrznych (Fundusz Azylu, Migracji i Integracji oraz Instrument Zarządzania Granicami i Wizami) Polska otrzymała największą część – dodatkowe 200 mln EUR, jako zastrzyk gotówki z uproszczonymi formalnościami w celu zmniejszenia obciążeń administracyjnych. Miało to na celu zapewnienie pierwszej pomocy uciekającym przed wojną na Ukrainie, obejmującej żywność, transport i tymczasowe zakwaterowanie; zwiększenie zdolności do zarządzania granicami zewnętrznymi oraz wypełnienie luki pomiędzy pierwszym przyjęciem a wczesną integracją osób wysiedlonych z Ukrainy.
W Polsce udostępniono także ukierunkowane wsparcie operacyjne w zakresie szeregu wyzwań (np. ewakuacja medyczna z Ukrainy). Niedawno wzmocniliśmy działania obserwacyjne na granicy białorusko-polskiej kwotą 67 mln euro.
Komisja jest gotowa do dalszego wspierania Polski, zarówno operacyjnie, jak i finansowo.
Tyle wyjaśnień z Brukseli. Ich ocenę pozostawiamy osądowi Czytelników. Ze swej strony, na tym etapie, pozostaje nam jedynie dodać – „trzymamy za słowo”. Nie oznacza to bynajmniej, że udzielone wsparcie w pełni rekompensuje rozmiary wydatków ponoszonych w związku z pomocą udzielaną uchodźcom z Ukrainy. Nie idzie przy tym jedynie o świadczenia pieniężne, bo dostęp do systemu ochrony zdrowia czy świadczeń socjalnych (w tym „800 plus”) nie ogranicza się jedynie do wymiaru finansowego.
Koszt adaptacji infrastruktury, w tym informatycznej, niezbędnej do nadania numeru PESEL, nie da się do końca oszacować, nawet w tzw. rachunku ciągnionym, jednak w momencie udzielania pomocy, nikt w Polsce nie pytał o to „za ile?”. Warto, by pamiętano o tym w Ukrainie i Europie, kiedy opadnie już bitewny kurz. Że nie jest to oczywiste dla wszystkich, zdają się świadczyć wypowiedzi europejskich, ale i także ukraińskich polityków.