Szkocka policja nie radzi sobie z zalewem zgłoszeń na temat realnych i wyimaginowanych przestępstw z nienawiści, napływających po wejściu w życie nowej ustawy w tej sprawie i może być zmuszona do rezygnacji ze ścigania niektórych innych przestępstw – informują we wtorek brytyjskie media.
1 kwietnia w Szkocji weszła w życie ustawa o przestępstwach z nienawiści i porządku publicznym, która tworzy nowe przestępstwo polegające na “podsycaniu nienawiści” związanej z wiekiem, niepełnosprawnością, religią, orientacją seksualną, tożsamością transpłciową lub interseksualnością.
Zgodnie z ustawą, osoba popełnia przestępstwo, jeśli przekazuje materiały lub zachowuje się w sposób, “który rozsądna osoba uznałaby za groźbę lub obelgę”, z zamiarem podsycania nienawiści opartej na cechach chronionych, a maksymalna kara wynosi siedem lat pozbawienia wolności.
Do ustawy włączono też obowiązujący już wcześniej zakaz wzbudzania nienawiści ze względu na rasę, kolor skóry, narodowość lub pochodzenie etniczne, obniżając poprzeczkę przestępstwa, ponieważ jest nim również “obraźliwe” zachowanie, a oskarżenie musi jedynie udowodnić, że podsycanie nienawiści było “prawdopodobne”, a nie “zamierzone”.
Ustawa budzi ogromne kontrowersje, a jej krytycy – w tym m.in. autorka książek o Harrym Potterze JK Rowling i właściciel platformy X Elon Musk – przekonują, że prowadzi ona do ograniczania wolności słowa i autocenzury. Kontrowersje dotyczą zwłaszcza tego, że nie ma w niej zakazu nienawiści związanej z płcią.
Krytycy zarzucają, że brak w niej wyjaśnienia, czy określanie kogoś według płci biologicznej, a nie tak jak dana osoba chce być nazywana, jest przestępstwem, czy też nie a także tego, że dotyczy nie tylko miejsc publicznych, ale oskarżonym można być nawet za słowa wypowiedziane we własnym domu oraz tego, że ustawa może być wykorzystywana poprzez wyimaginowane, anonimowe zgłoszenia do uciszania przeciwników światopoglądowych lub po prostu osób, których się nie lubi.
Jeszcze przed wejściem w życie szkocka policja zapowiadała, że będzie badać wszystkie otrzymane zgłoszenia. Ale jak podają we wtorek media, w ciągu pierwszych siedmiu dni obowiązywania ustawy, otrzymała ona ok. 8000 zgłoszeń na mocy nowej ustawy. To więcej niż w każdym z ostatnich ośmiu lat otrzymywała w ciągu całego roku. A jeśli takie tempo zgłoszeń się utrzyma, będzie ich więcej niż zgłoszeń niż wszystkich innych przestępstw łącznie.
David Threadgold, przewodniczący Szkockiej Federacji Policji, która reprezentuje funkcjonariuszy, powiedział BBC: “Szkocka policja publicznie oświadczyła i powtarza za każdym razem, że wszystkie zgłoszenia dotyczące przestępstw z nienawiści będą badane. To stwarza sytuację, z którą po prostu nie możemy sobie teraz poradzić. Funkcjonariusze zostali wezwani do pracy w nadgodzinach, a zarządzanie tym jest po prostu niemożliwe”.
Jak dodał, dane pokazują, że ludzie wykorzystują ustawę do realizacji osobistych i politycznych zemst. Ostrzegł, że przekaz skierowany do opinii publicznej, wzywający do zgłaszania wszystkich możliwych przypadków “nienawiści”, także anonimowo, powoduje tak dużą liczbę zgłoszeń, że zajęcie się nimi “będzie miało wyraźny wpływ na inne obszary działań policji”.
Media zwracają uwagę, że w Szkocji wykrywalność większości przestępstw spada – np. w przypadku oszustw spadła w ciągu ostatnich 12 lat o ponad 40 proc. a kradzieży sklepowych o 25 punktów proc. Przypominają też, że w marcu szkocka policja oświadczyła, że nie będzie prowadzić dochodzeń w sprawie niektórych przestępstw czy wykroczeń, takich jak drobne kradzieże, czy stłuczki samochodowe, gdzie nikt nie doznał obrażeń, co miało jej pozwolić na skierowanie funkcjonariuszy do zajmowania się poważniejszymi sprawami.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)