Jak boleśnie płonne okazały się te nadzieje i jak dalece spóźnione były próby, już nie tyle reform, ile ukrócenia anarchii, rozkładu instytucji skarbu i armii ukazały kolejne lata – rozbiory, powstańcze zrywy. Tym, co najbardziej boli, była świadomość zmarnowania ogromnego potencjału ludzi zamożnych i światłych, populacji i terytorium, bogactw naturalnych, położenia na skrzyżowaniu szlaków handlowych, wreszcie wspaniałego dziedzictwa państwa polskiego, nie bez kozery przez wieki zwanego przedmurzem chrześcijaństwa.
Po wielekroć opisywano konfederacje, barską i targowicką. Paradoksalnie inicjatorom nie śniło się, że w imię obrony praw i wolności (tak, jak je ówcześnie postrzegali), pogrzebią także własne nadzieje i oczekiwania. Niezależnie bowiem od tego, że Targowica po dziś dzień jest synonimem narodowej zdrady i zaprzaństwa, to na liście jej uczestników znajdziemy wszak nazwiska zapisane chwalebnie w dziejach Rzeczypospolitej.
Paradoksalnie doświadczenie pierwszego rozbioru sprawiło, że Król upatrywał szansy na reformy państwa w zgodzie carycy Katarzyny I, bo już na początku XVIII stulecia Polska pozostawała w faktycznej zależności od decyzji Rosji. Tyle tylko, że owe oczekiwania rozmijały się z podsycanymi przez Prusy antyrosyjskimi nastrojami społeczeństwa, co znajdowało wyraz w skonfederowanym Sejmie.
Póki Katarzynę absorbowały wojny z Turcją i Szwecją, Sejm miał cztery lata na względną swobodę. Niestety, reformatorom przewodził w owym czasie Ignacy Potocki – zwolennik aliansu z Prusami i to on, po dwóch latach (latem 1790), wniósł pod obrady republikański projekt osłabiający władzę królewską, pozbawiający rząd prerogatyw, a posłom nakazujący uchwalanie praw zgodnie z instrukcjami. Wolną elekcję miał zastąpić dziedziczny tron, ale rolę hegemona przejmowałyby sejmiki.
Odzyskanie wpływów przez stronnictwo Króla w następstwie wyborów na sejmikach w listopadzie tegoż roku sprawiło, że Potocki 4 grudnia zaproponował Stanisławowi Augustowi napisanie nowego projektu. Konstytucji. Prace na Zamku miały charakter poufny, z udziałem najbardziej zaufanych Króla – marszałkiem konfederacji sejmowej Stanisławem Małachowskim, wybitnego publicysty i kapłana Hugo Kołłątaja, krakowskiego posła Aleksandra Linowskiego, a pośrednikiem pomiędzy Poniatowskim i Potockim był włoski sekretarz Króla Scipione Piattoli.
Pierwsza redakcja projektu Konstytucji, zwanej później od daty, w jakiej ją uchwalono „Konstytucją 3 maja”, powstała w języku francuskim. Dopiero ostateczny kształt redakcyjny w wersji tłumaczenia na język polski nadał jej ksiądz Hugo Kołłątaj. Od marca 1791 trwały konsultacje projektu, którego uchwalenie planowano pierwotnie na 5 maja. Przyspieszenie prac nastąpiło w obawie przed reakcją konserwatywnych posłów, broniących staropolskiej anarchii.
Przedłożenie „Ustawy Rządowej” w okresie po Wielkanocy wynikało ze świadomości faktu, że część posłów nie zdoła powrócić do Warszawy. 2 maja, po odczytaniu projektu w Pałacu Radziwiłłowskim uzyskano deklaracje poparcia ze strony więcej niż 100 posłów i senatorów. Sesja 3 maja poprzedzona była odczytaniem listów dyplomatycznych, dowodzących jakoby groźby kolejnego rozbioru. W reakcji Potocki zwrócił się do Króla „aby odkrył widoki swoje dla ratowania ojczyzny”.
Przed Zamkiem Królewskim oddziały garnizonu warszawskiego pod komendą księcia Józefa Poniatowskiego od godzin porannych rozdzielały rozentuzjazmowane tłumy od przeciwników uchwalenia Konstytucji. Po siedmiu godzinach obrad projekt przyjęto przez aklamację. Król zaprzysiągł jej tekst, po czym udano się (ową scenę uwiecznił Jan Matejko) do pobliskiej Katedry Św. Jana, gdzie odśpiewano dziękczynne „Te Deum laudamus”.
Mieszczanie przez swoich „oblegatów” uzyskali faktyczne prawa obywatelskie, a chłopów ciemiężonych przez wieki uznano za integralną część narodu, zwaną „najdzielniejszą siłą kraju”. W latach późniejszych dowiedli tego na wszystkich frontach wielu wojen, a zawołanie „Żywią i bronią” po dziś organizuje zbiorowe myślenie o Ojczyźnie.
Mało kto w gąszczu analiz dotyczących sporów, które nastąpiły potem, ma świadomość, że rozdzielenie władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądów zawdzięczamy Konstytucji 3 maja. Równoprawność wyznań i gwarancje tolerancji przy zachowaniu dominującej pozycji religii rzymsko-katolickiej, również zapisano po raz pierwszy w „Ustawie rządowej”. Prosperity trwało zaledwie rok. W 1792 zbrojna interwencja Rosji, wezwanej na pomoc przez Targowiczan, przerwała marzenia o państwie nowoczesnym, silnym i rządnym. Jednak pamięć o dokonaniach reformatorów dawała inspirację i nadzieję w latach, gdy pokolenia Polaków pozbawione były państwowości.
Szacunek dla dziedzictwa powinien również i dziś mitygować zapędy wielu polityków, po obu stronach politycznej sceny, gdzie konflikt napędza sondaże poparcia. Niepodległość nie jest bowiem dana raz na zawsze, a siła i potencjał rozwojowy państwa stanowią najlepszą rękojmię jej utrzymania. W sprawach racji stanu nie ma miejsca na deliberacje, gdzie zamiast argumentów padają inwektywy, bo dobro Rzeczypospolitej pozostaje najwyższym nakazem.
Maciej Małek