Nawiązanie do powieści i filmu fantasy o tym samym tytule, nie jest ani frywolne, ani przypadkowe. Tym razem w roli dobrotliwego smoka Falkora występuje bowiem wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha. To on jako pierwszy pochylił się z troską nad leasingodawcami, pracodawcami, wreszcie rodzinami kierowców, którzy w efekcie jazdy na „podwójnym gazie” mieli podlegać sankcji konfiskaty narzędzia przestępstwa – to jest samochodu, właśnie.
Cóż ma to wspólnego z kierowcami świadczącymi usługi przewozowe z użyciem aplikacji dostępowej – za to bez potwierdzenia statusu w kraju przybycia, zweryfikowanych uprawnień do prowadzenia pojazdów mechanicznych i całej listy rozmaitych zarzutów dotyczących świadczenia usług w sposób niezgodny z prawem, normami kultury i współżycia społecznego, czy standardami w zakresie jakości, tak długiej, jak 5 Avenue w Nowym Yorku – o czym piszemy od trzech mniej więcej lat?
Bezpieczeństwo, jakość usług i przejrzystość
Ledwie udało się w drodze rozporządzenia uszczelnić ów system, notabene z zachowaniem relatywnie długiego okresu vacatio legis, a rzecz jasna obrońcy wolnej konkurencji natychmiast to oprotestowali. Przedstawili obraz Armagedonu, który ich zdaniem opanuje niechybnie rynek przewozów pasażerskich. To wszystko (ich zdaniem) nastąpi w efekcie wprowadzenia minimum przejrzystości, standardów jakości i bezpieczeństwa. I cóż się dzieje?
Ano, ten sam Arkadiusz Myrcha z pozycji wiceministra sprawiedliwości proponuje, by na zasadzie noweli, uchylić podstawową zmianę w obowiązujących przepisach. Przewiduje ona okres derogacyjny wymagany do uzyskania polskich uprawnień do prowadzenia pojazdów mechanicznych jako warunek konieczny do wykonywania usługi. Kwestie potwierdzenia tożsamości (co nie jest w tym przypadku bez znaczenia), niejako „po drodze” gwarantowałyby bezpieczne i profesjonalne wykonanie usługi.
Pomieszanie materii w obu wskazanych przypadkach charakteryzuje wspólny mianownik, którym jest rozszerzenie ochrony na potencjalnych sprawców, kosztem dobra, które prawo miało chronić skutecznie i transparentnie. Łamanie prawideł legislacji w obu przypadkach zaczyna się nie w trybie konsultacji, głosu zainteresowanych środowisk czy analizy pierwszych efektów wdrożonych rozwiązań, statystycznej oceny uzyskanych rezultatów, a wreszcie opinii samych zainteresowanych.
Druga rzecz (zbieżność nieprzypadkowa), to wyjątkowa aktywność jednego i tego samego polityka. „Ma chłop w zakresie obowiązków, to pilnuje” (powie ktoś) – tyle że jakoś à rebours, czy jak kto woli na opak. Jeśli bowiem dałeś się złapać „po pijaku” w służbowym aucie, to pracodawca: raz – wywali Cię z pracy, dwa – odzyska auto, trzy – to Ty pijany kierowco uiścisz ekwiwalent odpowiadający wartości konfiskaty. I tyle.
Czy kierowca ma prawo jazdy?
Jak jednak wydawać prawo jazdy gościowi z Bangladeszu, czy dajmy na to z Pakistanu, na zasadzie automatycznej wymiany, bez konieczności zdawania egzaminu, skoro tam jeżdżą z lewej strony. O to zresztą mniejsza, kiedy nie mamy nawet pewności, że „pan – to pan” i czy tamtejsze prawo jazdy uzyskał legalnie, oraz czy jest ono aktualne, a nie (dajmy na to) zatrzymane w następstwie wykroczeń dokonanych z dala od naszego pięknego kraju. Na tyle z dala, że nawet placówka dyplomatyczna w Warszawie nie kwapi się z pomocą w razie konieczności ustalenia statusu, dokonań czy tylko tożsamości delikwenta.
Jak dotąd w związku ze zbliżaniem się terminu 17 czerwca 2024 roku, wydziały komunikacji odnotowują wzmożony ruch interesantów. Jak informuje Renata Rychter – dyrektor departamentu transportu drogowego w resorcie infrastruktury, rozważane jest przyjmowanie wniosków przed upływem referencyjnego okresu 185 dni pobytu w naszym kraju, bo uwzględniając czas od złożenia wniosku do wydania dokumentu, ów wymóg byłby faktycznie spełniony.
Czy będzie drożej i poczekasz dłużej?
Rozładowanie kolejek to jedno. Dostęp do rynku pracy oznacza, że kierowca spełnienia wymogi określone w ustawie, niezbędne do wykonywania przewozów zarobkowych samochodami osobowymi i taksówkami. Bez względu na to, za pośrednictwem jakiej aplikacji kierowca świadczyć będzie usługę, jego polskie prawo jazdy będzie figurowało w bazie CEPiK. Gwarantuje to ewidencję punków karnych i nałożonych mandatów.
Powołując się na opinie starostów, dyrektor Renata Rychter informowała na sejmowej komisji, że warunkiem sprawnego i terminowego przebiegu procesu wymiany prawa jazdy byłoby wydłużenie okresu vacatio legis. Wymaga to jednak kolejnej nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym. Z kolei Zespół Doradców TOR twierdzi, że w następstwie kolejek i wydłużonych procedur, liczba kierowców świadczących usługi przewozowe, po 17 czerwca ulegnie redukcji o 10 proc., a w Warszawie nawet o 30 proc. Spowoduje to jakoby, nie tylko wzrost cen, ale dwukrotnie zwiększy czas oczekiwania na usługę.
Kto wymieni prawo jazdy automatycznie?
W kontekście wcześniej podniesionych wątpliwości i pytań zwróciliśmy się do Ministerstwa Cyfryzacji – gospodarza regulacji ustawowej przedmiotowej kwestii z pytaniem następującej treści:
Czy na podstawie noweli ustawy Prawo o ruchu drogowym, obcokrajowcy ubiegający się o prawo wykonywania przewozów pasażerskich z aplikacją dostępową, po 185 dniach pobytu w Polsce wymieniają prawo jazdy na polskie na zasadzie automatyzmu, czy też podlegają obowiązkowi zdania egzaminu?
Odpowiedź publikujemy w pełnej, nader obszernej wersji, bo w kontekście egzotycznych kierunków, z których przybywają do nas osoby ubiegające się o pracę w tak newralgicznej branży, jaką stanowią przewozy pasażerskie z aplikacją dostępową, każdy szczegół wydaje się mieć znaczenie.
„Szanowny Panie Redaktorze,
informuję, że to zależy od wymienianego dokumentu. Jeżeli podlegające wymianie prawo jazdy nie jest zgodne ze wzorem określonym w Konwencji Genewskiej lub Konwencji Wiedeńskiej, kierowca musi zdać część teoretyczną egzaminu państwowego.
Stronami konwencji są natomiast następujące państwa (a więc nie wymagają zdania egzaminu kierowcy, posiadający dokument wydany przez te kraje):
Albania, Armenia, Austria, Azerbejdżan, Bahamy, Bahrajn, Białoruś, Belgia, Bośnia i Hercegowina, Brazylia, Bułgaria, Cabo Verde, Republika Środkowoafrykańska, Chile, Kostaryka, Wybrzeże Kości Słoniowej, Chorwacja, Kuba, Czechy, Demokratyczna Republika Konga, Dania, Ekwador, Estonia, Etiopia, Finlandia, Francja, Gruzja, Niemcy, Ghana, Grecja, Gujana, Stolica Apostolska, Honduras, Węgry, Indonezja, Iran (Islamska Republika), Irak, Izrael, Włochy, Kazachstan, Kenia, Kuwejt, Kirgistan, Łotwa, Liberia, Liechtenstein, Litwa, Luksemburg, Meksyk, Monako, Mongolia, Czarnogóra, Maroko, Myanmar, Holandia, Niger, Nigeria, Macedonia Północna, Norwegia, Oman, Pakistan, Peru, Filipiny, Polska, Portugalia, Katar, Republika Korei, Republika Mołdawii, Rumunia, Federacja Rosyjska, San Marino, Arabia Saudyjska, Senegal, Serbia, Seszele, Słowacja, Słowenia, Afryka Południowa, Hiszpania, Państwo Palestyna, Szwecja, Szwajcaria, Tadżykistan, Tajlandia, Tunezja, Turcja, Turkmenia, Ukraina, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, Urugwaj, Uzbekistan, Wenezuela (Republika Boliwariańska), Wietnam, Zimbabwe”.
Jednocześnie przedstawicielka Biura Komunikacji Ministerstwa Cyfryzacji przypomniała, „że właścicielem procesu wymiany prawa jazdy jest minister właściwy do spraw transportu”.
Przeczytaj także:
- Lobbyści bronią przegranej sprawy?
- Kto skorzysta na nowych regulacjach rynku taxi?
- Taksówkarze mają dosyć nierównej konkurencji
- Taksówki z aplikacji pod nadzorem prawa. Lepiej późno niż wcale
Stosownie do tytułu tego opracowania, będziemy na bieżąco monitorować sytuację, zbierać dla Państwa informacje i opinie, by powrócić w momencie, gdy nastąpi finał. Oby zgodny z założeniami autorów obecnej nowelizacji. Jeśli bowiem coś nie ma ceny – jest to z pewnością bezpieczeństwo pasażerów korzystających z usług przewozowych za pośrednictwem aplikacji dostępowych.