Poziom społecznego wsparcia dla naszego członkostwa jest nadal relatywnie wysoki (wg. ostatnich badań 77 proc.), nie zmienia to jednak faktu, że pytań (a nawet wątpliwości) o fundamentalnym znaczeniu nie ubywa. Przeciwnie, na gruncie wartości opisanych w Traktatach Rzymskich jest ich znacznie więcej.
Dziękując swoim partnerom, Adam Szłapka stwierdził; „razem jesteśmy silniejsi, bogatsi, bezpieczniejsi”. Co do zasady trudno to kwestionować, ale jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Nawet w kontekście wydarzeń za naszą wschodnią granicą. Rozmiar i zakres pomocy, jakiej udziela Polska, z racji naszego położenia nie może być tożsamy ze wsparciem naszych partnerów.
Tyle że rozmiary gospodarek, poziom zamożności, zaawansowanie technologiczne, a nawet rezerwy, przemawiają zdecydowanie na korzyść Francji i Niemiec. Te ostatnie, zresztą dość długo zajmowały niejednoznaczną postawę wobec rosyjskiej agresji, a z kolei Francja stała się niekwestionowanym liderem, gdy idzie o proklamacje, jakże często niemające pokrycia w rzeczywistości.
Wróćmy jednak do wartości, na których Unię ufundowano. Wszak nie przypadkiem flaga Wspólnoty po raz pierwszy załopotała na wieży katedry w Strasbourgu, a gwiazdy na błękitnym tle nawiązują do Korony Maryjnej. Nie przypadkiem też to dwujęzyczne miasto jest dzisiaj drugą obok Brukseli europejską stolicą i siedziba PE.
To do czegoś zobowiązuje. Także w formacie Trójkąta Weimarskiego. W tym kontekście deklaracja wspólnych inwestycji w odczuwającej presję Rosji Mołdawii jest z pewnością ważnym sygnałem, ale nasze doświadczenie z czasów np. inwestycji przed polsko-ukraińskim Euro nakazują ostrożność. Tam, gdzie inni zarabiali krocie, polscy podwykonawcy nierzadko bankrutowali.
Ważna deklaracja
W kontekście aktualnych wydarzeń, na uwagę zasługuje fakt, że ministrowie ds. europejskich Polski, Niemiec i Francji Adam Szłapka, Anna Lührmann i Jean-Noël Barrot podpisali dokument nazwany Wspólną Deklarację Weimarską. Wzywają w nim m.in. do „zdwojenia wysiłków” w walce z „operacjami dezinformacyjnymi”, prowadzonymi przez zagraniczne podmioty, w tym powiązane z Rosją. Zaapelowano także o wpisanie owej kwestii do porządku posiedzenia unijnej Rady Spraw Ogólnych (GAC) zaplanowanej na 21 maja. To GAC odpowiada za przygotowywanie sesji Rady Unii Europejskiej.
W tym kontekście warto przytoczyć niedawne doniesienia, które napłynęły z Paryża. Na początku lutego francuska stolica informowała, że francuska agencja zajmująca się walką z zagraniczną ingerencją cyfrową – Viginum odkryła „ustrukturyzowaną i koordynowaną” siatkę podmiotów szerzących rosyjską propagandę w Europie i USA. Sieć ta, nazwana „Portal Kombat”, liczyła wówczas 193 portale.
Jak informował francuski minister Barrot Viginum nadal kontynuuje dochodzenie w tej sprawie i dotąd zidentyfikowało „31 nowych nazw domen utworzonych w czasie pomiędzy 20, a 26 marca i należących do tej samej sieci: Portal Kombat”. Nowo wykryte w ostatnim okresie domeny siatki obrały za cel kraje unijne – dziewiętnaście, sześć kraje Europy nienależące do UE, trzy – afrykańskie, a kolejne trzy – państwa azjatyckie.
Za francuską AFP powołującą się na źródła z ‘otoczenia Barrota”, aktualnie struktura ta liczy 224 „cyfrowe portale informacyjne”, i — co ustaliła agencja Viginum — jej „szczegółowo opracowane informacje mają trafiać do odbiorców w prawie wszystkich państwach członkowskich Unii Europejskiej, i to na kilka tygodni przed wyborami europejskimi w czerwcu 2024 roku”.
Oby współpraca okazała się skuteczna
W wydanym wspólnie oświadczeniu ministrowie trzech państw wskazują na role współpracy organów bezpieczeństwa, tak jak miało to miejsce podczas wspólnej akcji czeskich służb z ABW, podczas której w wyniku przeszukań doprowadzono do wielu zatrzymań, ujawnienia osób, sprzętu i środków finansowych nakierowanych na sianie dezinformacji, także o charakterze dywersyjnym.
„Te środki operacyjne ujawniły rosyjską siatkę prowadzącą działania dezinformacyjne oraz inne operacje wpływu w ramach portalu Voice of Europe” – napisano w deklaracji Barrota, Luehrmann i Szłapki. Ministrowie zdefiniowali cele rosyjskich operacji jako „osłabienie wsparcia dla Ukrainy i dyskredytowanie wizerunku UE”. „Będziemy nadal czujni i zdeterminowani, by ujawniać takie szkodliwe operacje” – czytamy w oświadczeniu.
W tym kontekście jedyne sformułowanie, które ciśnie się na usta, to „trzymamy za słowo”.
Jeżeli Europa ma pozostać, jak to ujął w orędziu z dnia 30 kwietnia prezydent Andrzej Duda – „Europą Ojczyzn Wolnych Narodów” – depozyt, który stanowi obrona wartości, musi pozostać niewzruszony. Eksperymenty natury obyczajowej czy opresyjne próby zmiany tradycyjnej struktury kulturowej, z pewnością temu nie posłużą.