„Demokracja to ja” – uważa Pedro Sánchez. Jesteśmy świadkami jednej z największych manipulacji propagandowych w historii Hiszpanii – twierdzi „La Razón”. Premier Hiszpanii oszukał opozycję i przeciwników. Postanowił zregenerować demokrację, ale co to znaczy? Jego apel do społeczeństwa o kontrolę sądownictwa i ograniczenie niezależności mediów można uznać za bardzo niepokojący.
Sánchez uosabia populizm i instytucjonalną lewicę
Można mówić o bardzo populistycznym zwrocie, „o kulcie przywódcy typowym dla peronizmu, castroizmu czy kirchneryzmu”. Przyjęty został niepokojący kierunek, gdy wezwano społeczeństwo do mobilizacji. W efekcie chodzi o kontrolę przeciwników.
Wszystko, co robi Sánchez, jest działaniem propagandowym nastawionym na katalońskie i europejskie wybory. Aby mieć szansę w wyborach europejskich, spolaryzował i skonsolidował silniejszy front ludowy.
Jednak w rzeczywistości grupa działająca na rzecz jego wygranej składa się jedynie z 12 tys. osób, które zgromadziły się w siedzibie Ferraz. Zaledwie 4 tys. wzięły udział w niedzielnej demonstracji. Trzeba jednak pamiętać o dziennikarzach i mediach, którzy postanowili być rzecznikami Sáncheza, przyjmując postawę partyjną i zapominając o swojej funkcji społecznej.
Przeczytaj także:
- Hiszpania/ Premier Sanchez zgodził się na obowiązywanie języka katalońskiego jako urzędowego poza Katalonią
- Hiszpańskie protesty rolników, to walka małych z wielkimi
- Hiszpańskie problemy z sądownictwem wcale nie przypominają polskich
PSOE zniknęła, by ustąpić miejsca ruchowi populistycznemu i kultowi przywódcy. Najbliższy czas pokaże, czy wszystkie działania propagandowe sprawdzą się w wyborach w Katalonii i europejskich.