fbpx
13 lutego, 2025
Szukaj
Close this search box.

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Broń jądrowa staje się koniecznością w Europie?

Redakcja
Redakcja

Nowy Świat 24 | Redakcja

Pocisk rakietowy dalekiego zasięgu

Wiele krajów zaczęło ostatnio kupować broń i się dozbrajać. Francuski generał dywizji Vincent Desportes, były dyrektor École de Guerre, twierdzi, że obrona musi być teraz budowana na poziomie ponadnarodowym.

Prezydent Emmanuel Macron już dziś zadaje pytania, które i tak za chwilę należałoby zadać. Podejmuje tematy, które będą musiały być rozstrzygnięte za jakiś czas. Jest za to krytykowany z różnych stron. Ludzie są bowiem krótkowzroczni, twierdzą, że nie wiadomo, jaka będzie przyszłość, zapominając jednak o złotej zasadzie Bergsona – zasadzie stratega: „Przyszłość nie jest tym, co się wydarzy, ale tym, co z nią zrobimy”.

Nie mamy wyboru

Współdzielenie przez Europę francuskiego systemu odstraszania nuklearnego jest oczywiście dość odległą przyszłością. Desportes uważa, że należy zająć się tym jednak jak najszybciej, biorąc pod uwagę znaczny czas potrzebny na wypracowanie rozwiązań politycznych i technicznych.

Jeśli chodzi o Francję, nie byłoby oczywiście sensu zmieniać rozmieszczenia jej broni jądrowej, która według generała „już teraz jest w stanie uderzyć w dowolne miejsce na świecie w ciągu kilku minut i jest lepiej chroniona na dnie Atlantyku we wschodniej Francji niż na piaszczystym dnie Bałtyku we wschodniej Polsce”. Pozostaje jednak do rozwiązania kwestia polityczna podwójnego lub potrójnego klucza do zapłonu.

Polityczny i moralny charakter problemów

Jeśli chodzi o broń nuklearną, są do rozwiązania liczne problemy. Pierwszy to decyzja o rozpoczęciu strategicznego ostrzału nuklearnego. Trzeba wiedzieć, że od 1996 r. Francja nie dysponuje już bronią taktyczną o niskim kilotonażu, zaprojektowaną tak, aby wywołać efekt operacyjny na polu bitwy. Do tej pory rozumiano, że biorąc pod uwagę potencjalnie apokaliptyczne konsekwencje zaangażowania się w ogień nuklearny, decyzja taka mogła zostać podjęta przez władzę polityczną po bardzo ograniczonym okresie refleksji. Obecnie w ten sposób decydowaliby prezydenci Stanów Zjednoczonych, Rosji, Francji, Chin itd. „Tak więc pierwszym problemem w tym przypadku jest to, że nie ma legalnej władzy politycznej dla Europy i nie będzie jej przez długi czas” – zauważa gen. Desportes. Czas na podjęcie decyzji o użyciu broni nuklearnej jest bardzo krótki. To oznacza, że proces decyzyjny, który obecnie dominuje w Brukseli, nie sprawdzi się w tym obszarze.

Kto miałby podjąć decyzję o użyciu broni jądrowej?

Prezydent Francji może sięgnąć po takie środki tylko w przypadku zagrożenia własnego kraju. Tu trzeba zauważyć, że w przypadku rozszerzenia ochrony bezpieczeństwa, „gdyby Francja miała najpierw użyć swojego arsenału do ochrony innych krajów europejskich, stałaby się pierwszym celem odpowiedzi nuklearnej przeciwnika” – tłumaczy generał i zauważa, że „w tym miejscu pojawia się kwestia moralna, bo na jakiej zasadzie etycznej francuski prezydent miałby bronić Warszawy, Berlina czy Bukaresztu, kosztem poświęcenia Paryża, Lyonu, Bordeaux i Marsylii?”

Niektórzy są przekonani, że Traktat Północnoatlantycki sporządzony w Waszyngtonie 4 kwietnia 1949 r., w którym kraje powierzyły swoje bezpieczeństwo USA (jednemu ze „swoich”), zawsze będzie obowiązywał. Ci, którzy w to wierzą, nie martwią się o strategiczną i operacyjną autonomię Europy, poddając obronę Starego Kontynentu, a tym samym tutejsze prawo i handel, dobrej woli amerykańskiego elektoratu. To iluzja, tak jak wiara, że „czerwony guzik” w Waszyngtonie jest bardziej niezawodny niż „czerwony guzik” w Paryżu.

Nierealistyczne jest też myślenie, że Francja zawsze jest w stanie bronić się sama i że swojego losu nie musi wiązać z losem krajów o tej samej kulturze, tych samych wartościach i tej samej wierze.

W stronę Europy, a nie USA

Bardziej realistyczne jest myślenie, że wcześniej lub później umowa z 4 kwietnia 1949 r. dobiegnie końca. Strateg powinien przewidywać najgorsze. „Pod koniec analizy, wojskowi zachowują dwie hipotezy dotyczące wroga: najgroźniejszą i najbardziej prawdopodobną. W tym przypadku główna hipoteza spełnia oba kryteria: jest to wybór Donalda Trumpa 5 listopada. Nie zmieniłoby to biegu historii, ale znacznie przyspieszyłoby jej tempo” – ostrzega Desportes, zauważając, że Francuzi nie mają więc wyboru, gdyż obrona Francji zakłada obronę Europy. Żadna bowiem średniej wielkości potęga nie jest w stanie sama zadbać o swoje bezpieczeństwo w całym spektrum zagrożeń. To można dziś planować i osiągnąć jedynie na szczeblu ponadnarodowym. Europa musi liczyć na siebie, bo pomoc amerykańska może okazać się nietrwała i zawodna.

Przeczytaj także:

„Musimy więc kontynuować europeizację naszej obrony i w końcu zbudować autonomię operacyjną, która zawsze, niesłusznie, przerażała Stany Zjednoczone” – apeluje francuski generał. I nie chodzi tu o opuszczenie NATO. NATO jednak musi stać się sojuszem między dwoma supermocarstwami, a nie między bardzo wielkim panem i jego małymi wasalami. W tej sytuacji kwestia francuskiej broni nuklearnej znajduje się w samym sercu rozwoju europejskiej obrony – w Europie – i nie może zostać pominięta w ogólnej debacie.

Przeczytaj także:

NAJNOWSZE: