fbpx
18 stycznia, 2025
Szukaj
Close this search box.

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Zmiany demograficzne są niebezpieczne dla Europy – ostrzega holenderska prawniczka

Redakcja
Redakcja

Nowy Świat 24 | Redakcja

Mowa o prawach białych naraża na zarzut dotyczący rasizmu. Przed tym nie da się uciec – twierdzi Eva Vlaardingerbroek w rozmowie z Remix News. Zawsze zostanie się zaatakowanym, gdy się powie, że Europa jako kontynent była przez całą swoją historię w przeważającej mierze biała. I że obecnie, w ciągu jednego pokolenia, kilku biurokratów zdecydowało wbrew woli ludzi, że biali powinni stać się mniejszością.

Jest się ocenianym jako rasista, jeśli zada się też pytanie, dlaczego Europejczycy się na to zgadzają? „Myślę, że jest wiele sposobów na obronę przed tym śmiesznym atakiem, więc jestem pewna, że znowu powiedzą o mnie, że jestem okropną rasistką. Nie, to nieprawda. Nie uważam, że jakakolwiek rasa jest lepsza od innej. Uważam tylko, że moja również nie jest gorsza od innych” – tłumaczy rozmówczyni. Uważa, że milczenie w tej sprawie to już dokonanie wyboru, a ona wybiera inaczej, gdyż nie chce i nie musi stać się mniejszością we własnym kraju. „Kto tu jest rasistą? Wyjaśnij mi, dlaczego nie mamy prawa istnieć, dlaczego nie wolno nam być większością na Kontynencie, w krajach, w których byliśmy większością od zawsze? Wyjaśnij mi to. Odwróć pytanie” – zachęca.

Legalna i nielegalna imigracja

Problem według Holenderki występuje w sytuacji, gdy kraje mają do czynienia z nielegalną imigracją, której przyklejają etykietę „legalna”. Jest to zjawisko z ostatnich kilku lat. Ostatecznie „wielu ludziom naprawdę łatwo było przyjechać do Europy, a innym nie tak łatwo było przejść przez normalny system”. Do pewnego stopnia ten problem istnieje także w USA. Trudno tam się dostać legalnie, ale nielegalnie nie jest to takie trudne, gdy pokona się granicę z Meksykiem.

Wiara pomaga

Eva Vlaardingerbroek przeszła niedawno na katolicyzm i twierdzi, że wpłynął on na jej politykę poprzez fakt, że stał się ogromną częścią jej życia. Wiara ma dziś duży wpływ na jej osobę, więc pozwala jej przesiąkać w przemówieniach i dyskursie bardziej niż wcześniej. „Modlę się do Boga przed wyjściem na scenę. To jest coś, czego nie robiłam kilka lat temu, ale natychmiast mnie to uspokaja, gdy proszę Boga o przewodnictwo i pomoc, aby dał mi siłę do wypełnienia Jego woli na scenie” – tłumaczy.

Jednak większość północnoeuropejskich partii prawicowych stroni od przekazów religijnych w swoich programach. Być może dlatego, że potencjalni wyborcy odchodzą od kościoła. Według holenderskiej prawniczki jest jednak dużym błędem pomijanie religii i wiary chrześcijańskiej w przekazie politycznym, zwłaszcza jeśli chce się dotrzeć do młodych ludzi. „Myślę, że poddano nas praniu mózgu, abyśmy uwierzyli, że jeśli będziemy głosić Ewangelię, jeśli będziemy wzywać naszego Pana podczas naszych przemówień, jeśli będziemy z dumą i otwarcie mówić o tym, że jesteśmy chrześcijanami, to odstraszymy młodzież. Uważam, że jest wręcz przeciwnie” – mówi Vlaardingerbroek.

Przeczytaj także:

Bez religii powstaje moralna próżnia. I zostanie ona wypełniania teraz szaleństwem klimatycznym, bzdurami woke lub inną wywrotową lewicową ideologią. Ale może też zostać wypełniona Duchem Świętym. „Mamy więc dwa wyjścia i myślę, że ludzie dążą do prawdy. Ludzie szukają odpowiedzi, a najlepszym prezentem, jaki można komuś dać, jest skierowanie go w stronę prawdy, a nie tańczenie wokół niej i słodzenie jej, co moim zdaniem robiliśmy w północno-zachodniej Europie przez długi czas i zobacz, dokąd nas to doprowadziło” – podsumowuje Holenderka.

Przeczytaj także:

NAJNOWSZE: