Jeszcze 31 maja 2023 prezydent Francji Emmanuel Macron w Bratysławie oświadczył, że Zachód nie zgodzi się na kolejne porwanie Europy. Tu nawiązywał do słynnego eseju Milana Kundery z roku 1983, opisującego zawładnięcie Europą Środkową przez Kreml jako, przynajmniej częściowe, porwanie kontynentu. Wedle starożytnego greckiego mitu nimfa Europa została porwana przez Zeusa, który przybrał postać byka. Nasza europejska historia zaczęła się więc od porwania. Gdy się jednak uważnie przyjrzeć procesom obecnie zachodzącym w Europie, nadal ktoś nas stara się porywać.
To dobrze, gdy Macron deklaruje niezgodę na to, by Kreml porywał Europę, choćby po części. To dobrze, gdy Macron deklaruje wysłanie jakiegoś kontyngentu armii francuskiej na Ukrainę. Dostrzegamy tu ogromny postęp względem sytuacji z lutego 2022, kiedy to tak się on troskał o to, by Putin zachował twarz. Tylko odwaga jest w stanie powstrzymywać rosyjski imperializm; cieszymy się, że kończy się dziwny czas gdy Ukraińcom brakowało pocisków artyleryjskich. Jak się postępuje ze sługami Putina, już dawno temu pokazał Erdogan, gdy nakazał zestrzelenie rosyjskiego samolotu wlatującego z Syrii w turecką przestrzeń powietrzną. Putin rozumie tylko język siły i potulnie się cofa, gdy taką siłę zobaczy.
Skoro jednak zdarzyło się nawiązanie do Milana Kundery, nie od rzeczy byłoby raz jeszcze przemyśleć sytuację z bykiem porywającym piękną nimfę. Czy nie jest tak, że byk w podstępny sposób już uwiódł dominującą obecnie część Zachodu? Neo-marksizm jeszcze od lat sześćdziesiątych trzęsie zachodnim światem akademickim, zaś wyprowadzane z niego wskazania dziś stają się obowiązującym prawem Unii Europejskiej.
O przeinaczaniu praw człowieka, walce z przemocą, wolności wyboru. O niedostrzeganiu człowieka. O łamaniu zasad KNS. O cywilizacji śmierci.
Europa przestaje być Europą, odkąd dochodzi do przeinaczania pojęć oraz rządów hipokryzji. Od wieków trwała w Europie walka o prawa człowieka, zaś dziś twierdzi się, że ucieleśnieniem tych praw jest prawo do zabijania ludzi, na drodze aborcji i eutanazji. Na tle trosko o to, by wewnątrz rodzin nie dochodziło do przemocy odbiera się rodzinom ich kompetencje, przekazując je w ręce organów edukacji i administracji – tu zaś przemoc staje się instytucjonalna i bezwzględna. Kontynent dotąd słynący z promowania wolności słowa dziś staje się polem najskrupulatniej realizowanej cenzury kryjącej się za szyldami poprawności politycznej i walce z mową nienawiści. Pod hasłem wolności wyboru wmawia się młodym ludziom, by podejmowali decyzje o zmianie swej płci, a to ma na celu wydrwić tradycyjne wartości. Pod pretekstem przywracania praworządności obala się rządy tych, co jedynie naginali prawo a wprowadza rządy tych, co brutalnie łamią prawo, co w istocie oznacza przywracanie mentalności Kalego opisanej w powieści Sienkiewicza „W pustyni i w puszczy”. Gardzi się prostymi ludźmi, nie dość „nowoczesnymi” aby iść na lep utopijnych ideologii, a za to władza coraz bardziej trafia w ręce lobbystów reprezentujących interesy wielkiego kapitału, umiejętnie korumpujących unijnych urzędników i polityków. Za nic ma się zasadę subsydiarności, dążąc do tworzenia scentralizowanego europejskiego super-państwa, krok po kroku mającego przejmować wszelkie kompetencje. Zamiast budować siłę solidarności, stosuje się wymuszanie posłuszeństwa za pomocą kar finansowych oraz mechanizmów warunkowości.
Kundera wskazywał, że gdy środkowoeuropejskie „małe narody” zniknęły, a Zachód się tym nie martwił, stało się to oznaką tego, że sam zaczyna znikać. Hasło „silnej Europy” lansowane przez liderów zachodnich, z centralizacją oraz odbieraniem kompetencji, zawiera w sobie kłamstwo, bo taka scentralizowana Europa wcale nie będzie silna. Owszem, tu są pewne krótkowzrocznie liczone korzyści dla przywództwa niemiecko- francuskiego, przywracające choć cień dawnej chwały imperialnej oraz pozwalające, by drenować korzyści z państw peryferyjnych, jednak w dłuższej perspektywie na centralizacji wszyscy będą tracili, łącznie z Niemcami i Francuzami. Potrzebujemy Europy bardziej zdecentralizowanej i symetrycznej, umiejącej słuchać głosu z Europy Środkowej. Potrzebujemy Europy solidarnej, bez hipokryzji i kłamstw, jak wówczas, gdy Polska przyjęła tłumy uchodźców wojennych i zaraz po tym została oskarżona o to, że nie przyjmuje migrantów.
We wszystkich wspomnianych sferach nic nie jest, na szczęście, ostatecznie przesądzone. Dotąd przyjęte uchwały władz Unii Europejskiej trzeba będzie unieważnić, lub stwierdzić, że nigdy nie były one prawomocne. Już teraz te uchwały zaczynają być ignorowane, i to może być na nie najlepszą odpowiedzią. Na społeczeństwa Europy pomału przychodzi otrzeźwienie. Tak jak Macron zmienił swe zdanie między lutym 2022 a czasem obecnym, tak i elity Zachodu mogą zmienić swe zdanie, nie dając się przy tym porywać złośliwemu i zdradzieckiemu bykowi. Sam Macron tu nie musi być postacią kluczową, gdyż kto inny może go zastąpić na stanowisku prezydenckim we Francji, zaś w nowo wybranym w roku 2024 Europarlamencie może być więcej posłów otwartych na dyskusje sięgające intuicji Milana Kundery. Trzeba postawić jako ważne zadanie, by z posłami reprezentującymi rozmaite poglądy polityczne oraz rozmaite państwa nawiązywać dialog sięgający dobrych tradycji literatury europejskiej. Gdyby umieć miękko się prześlizgnąć w sferę kultury, to by naruszyło spójność „kordonu sanitarnego” wyznaczonego do tego, by wszystkich kwestionujących wizję centralizacji i federalizacji Unii Europejskiej określać jako populistów i autokratów. Odniesie do wielkiej literatury europejskiej musi oznaczać ośmieszenie owego prymitywnie wyznaczanego „kordonu”. Dyskurs na poziomie literackim może przywracać dotąd odebrane zdolności koalicyjne.
Przeczytaj także:
Pewien wzór dał tu Mateusz Morawiecki, gdy podczas swojego wystąpienia na Uniwersytecie w Heidelbergu 20 III 2023 odwoływał się do tekstów Tomasza Manna. Mówił: „To właśnie bohaterowie Manna tęsknią za wyższym, bardziej wzniosłym sensem życia niż tylko gromadzenie dóbr i ich konsumpcja. Przez ostatnie dekady wielu Europejczyków uwierzyło, że konsumpcja podlana sosem rytualnych twierdzeń o europejskich wartościach to ostatni etap historii. Jesteśmy przeciwni takiemu podejściu. Smaganie innych batem europejskich wartości bez uzgodnienia ich definicji i bez zrozumienia, który kraj jakich zmian potrzebuje, jest właśnie po Mann’owsku – autodestrukcyjne dla Unii Europejskiej”.
Prawdziwe europejskie wartości to pokój, solidarność i braterstwo. Kto twierdzi inaczej, ten dybie na dobro pięknej nimfy Europy.
Marek Oktaba