Unijny negocjator Michel Barnier powiedział w 2018 r., że porozumienie usunęło granice nie tylko z map, ale również z umysłów. W ten sposób przekonywał, że Brexit podważy północnoirlandzkie porozumienie wielkopiątkowe. Mówiono wtedy, że nawet jedna kamera monitoringu zainstalowana na drogach między Północną a Południową Irlandią stanowi zagrożenie dla procesu pokojowego. A jednak dziś widzimy, że rząd Irlandii wcale nie zatarł granic w swoich umysłach i jest zirytowany tym, że uchodźcy zagrożeni deportacją do Rwandy z Wielkiej Brytanii przekraczają irlandzką granicę.
Irlandia chce odsyłać tych uchodźców z powrotem do Wielkiej Brytanii, ale wspólna strefa podróżowania obejmująca te dwa terytoria praktycznie uniemożliwia takie rozwiązanie.
Wprowadzona przeciwko Rwandzie polityka Rishi Sunaka ma tyle luk prawnych, że jej skuteczność wydaje się co najmniej wątpliwa, ale widać, że Unia robi się o nią nieco zazdrosna. Zasady Unii Europejskiej – przede wszystkim rozporządzenie zwane (o ironio!) dublińskim – blokują większość antyimigranckich działań, ale nie obowiązują one już w Wielkiej Brytanii.
Przeczytaj także:
- Surowa polityka imigracyjna Australii powinna być wzorem dla Europy
- Wspólny antyimigracyjny program państw nordyckich
- Czy kryzys migracyjny może zniszczyć Unię Europejską?
W Unii kwestia imigracji powoduje wciąż narastające niezadowolenie społeczne. Mimo tego Unia uparcie trwa przy otwartych granicach wewnętrznych, a na domiar rozszerza układ z Schengen o Bułgarię i Rumunię. Widać, że wobec masowego ubiegania się o azyl i problemów z nielegalną imigracją, Unia nie ma żadnych pomysłów na ich rozwiązanie. Wszystko jednak zwiastuje, że w najbliższych latach w Europie pojawi się program podobny do rwandyjskiego, możliwe też, że przyjmie go część europejskich krajów spoza Unii.