fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

13.8 C
Warszawa
środa, 9 października, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Wolnorynkowe reformy Javiera Mileia zaczynają działać

Lewicowy establishment gospodarczy się mylił. Udowadnia to prezydent Argentyny, którego działania zaowocowały spadkiem inflacji, obniżeniem stóp procentowych i wzrostem wartości peso. A przecież Argentyna jawi się jako kraj z długą historią nieudanych rządów, załamań gospodarczych i niespłacalnych długów – zauważa „El Economista”.

Warto przeczytać

W Argentynie pojawiły się wyraźne oznaki, że wbrew wszelkim przewidywaniom radykalne reformy Mileia przynoszą konkretne skutki. To dowód na to, że światowy lewicowy establishment gospodarczy, uzależniony od dużych rządów i niekończących się deficytów, nie ma racji.

Wzór dla innych krajów, które chcą uciec od stagnacji?

Od początku było wiadomo, że program Mileia wiąże się z wysokim ryzykiem. A jednak wygląda na to, że wszelkie obawy nie znajdują potwierdzenia w rzeczywistości, bo argentyńska gospodarka zaczyna obierać inny kurs. Inflacja spadła do 10 proc., a przecież sięgała już 300 proc. rocznie. Chociaż optymistyczne dane dotyczą tylko jednego miesiąca, to widać, że tendencja jest spadkowa. W ubiegłym tygodniu Milei ogłosił, że kraj odnotował kwartalną nadwyżkę budżetową o skromne 0,2 proc. PKB, ale pierwszą przecież od 2008 r. Prezydent mimo składanych obietnic wciąż jeszcze nie zlikwidował banku centralnego. Jednak instytucja ta obniżyła stopy procentowe po raz trzeci w ciągu trzech tygodni i chociaż nadal utrzymują się one na wysokim poziomie 50 proc., to wkrótce zacznie to wpływać na gospodarkę. Peso w pierwszym kwartale tego roku było najlepiej radzącą sobie walutą na świecie, a rynki obligacji również rosną.

Wszystko to oznacza, że reformy Mileia są skuteczne. Inwestorzy dostrzegli już sytuację i wraz ze stabilizacją cen i rosnącą walutą inwestycje powinny powrócić do kraju bogatego w zasoby naturalne i hiperkonkurencyjnego pod względem kosztów wynagrodzeń.

Kolejną wyborczą obietnicą obecnego prezydenta było odblokowanie ogromnych rezerw ropy i gazu łupkowego w kraju. Czy uda mu się je spełnić? – nie wiadomo. Jeśli tak, gospodarka może nawet zacząć rosnąć. W pozyskiwaniu surowców mają pomóc technologie, które okazały się bezpieczne i skuteczne w USA.

To wyzwanie rzucone globalnemu establishmentowi gospodarczemu

Gospodarki Zachodu uzależnione są od dużych rządów, większej liczby regulacji i rosnących deficytów. Osoby takie jak brytyjska kanclerz skarbu Rachel Reeves czy prezydent Biden usiłują wciąż dowodzić, że potrzebne jest aktywne państwo, strategia przemysłowa i większe pożyczki na finansowanie inwestycji, podczas gdy regulacje są kluczem do przywództwa przemysłowego i gospodarczego, a nie jego wrogiem. Międzynarodowy Fundusz Walutowy udzielał wcześniej Argentynie największych pożyczek w swojej historii, będąc wielkim zwolennikiem nieudanych rządów.

Milei został uznany za szaleńca. Wielu wróżyło, że zostanie usunięty z urzędu w ciągu kilku miesięcy, jeśli nie tygodni. Okazało się, że te prognozy były błędne.

Dlaczego się udaje

Milei nie ustaje w wysiłkach, promując wolność, liberalizację i mniejsze państwo, cierpliwie i wytrwale wyjaśniając, dlaczego reformy są uzasadnione i w jaki sposób stworzą większy dobrobyt dla wszystkich. I wiele wskazuje na to, że odniesie sukces. Pomogła mu w tym bezwzględność i odwaga.

Był bezwzględny, zamykając całe departamenty rządowe. Nie cackał się z nikim i z niczym. Nie zamierzał stopniowo ograniczać wydatków, kontrolować budżetów ani łagodzić sytuacji poprzez zwalnianie osób przechodzących na wcześniejszą emeryturę lub zamrażanie zatrudnienia. Zrobił to od razu. Uzyskał w ten sposób ogromne oszczędności. Zostały zlikwidowane: Ministerstwo Kultury, agencja antydyskryminacyjna i państwowy serwis informacyjny. W kwietniu Milei zapowiedział zwolnienie kolejnych 70 tys. pracowników państwowych.

Był odważny. Już pierwszego dnia prezydentury przeprowadził masową dewaluację peso. Potem zlikwidował kontrolę czynszów, ograniczenia cenowe i dotacje państwowe. Ograniczył prawa pracownicze, skracając urlopy macierzyńskie i zmniejszając odprawy, a także zezwolił firmom na zwalnianie strajkujących pracowników. Nie bojąc się chwilowego wzrostu inflacji, zlikwidował dopłaty do paliwa.

Zastosowane przez prezydenta bardzo surowe środki na pewno zabolały wielu Argentyńczyków, jednak pozytywne zmiany zaczynają być widoczne. Czynsze spadły o 20 proc., gdyż właściciele uwolnieni od kontroli zwiększają podaż, zamiast ją wycofywać, jak ma to miejsce w krajach, w których cena jest ustalana przez rząd.

Przeczytaj także:

Znaczna część rozwiniętego świata, a w szczególności Wielka Brytania, stopniowo popada w stagnację w stylu argentyńskim. Rządy są uzależnione od subsydiów i kontroli cen, próbują sprostać każdemu wyzwaniu za pomocą wyższych wydatków. Pozwala się na nieustanny wzrost deficytu, bez żadnego sensownego planu jego redukcji. Globalna elita gospodarcza, pomimo bolesnego braku rezultatów, wciąż uważa, że potrzeba więcej rządu i potężniejszego państwa. Argentyna rzuca temu wyzwanie. I chociaż wydaje się, że robi to w dramatyczny sposób, naprawdę może zacząć to działać.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły