Znaczna część linii przesyłowych liczy sobie 30 i więcej lat, a ich modernizacja nie odpowiada potrzebom dynamicznego wzrostu gospodarczego, co pochłania więcej energii.Redukcja śladu węglowego, co w obliczu rosnących kosztów emisji, staje się ekonomiczną koniecznością, grozi brakiem dostatecznej ilości dostaw stabilnej i relatywnie taniej energii.
Zdaniem NIK (jak wynika z cytowanego przez portal Business Insider raportu), rozwój sieci przesyłowych utrudnia brak możliwości przyłączenia dostępnych OZE oraz brak (jak to ujęto) „jednolitego środowiska prawnego”, co ma związek z transpozycją unijnych regulacji w tym zakresie.
Liczba odmów przyłączenia do sieci instalacji OZE osiąga rekordowe poziomy, podczas gdy plany inwestycyjne przewidują pozyskanie nowych mocy z farm wiatrowych i siłowni jądrowych. Dopiero nowe inwestycje zapewnią skuteczny przesył energii z północy, gdzie będzie wytwarzana, na południe, a więc do miejsc największego poboru.
Nowe magistrale elektroenergetyczne, w ciągu dekady wymagają nakładów szacowanych nawet na 200 mld złotych. Tylko do roku 2030 najwięksi operatorzy; PGE, Tauron, Enea, Energa i E.ON przeznaczą na ten cel łącznie nie mniej, niż 130 mld. Z myślą o kolejnych instalacjach, w tym wiatrowych i czerpiących energię ze słońca, wymienieni operatorzy przygotowują szczegółowe plany inwestycyjne.
Wielkie inwestycje wymagają olbrzymich nakładów
Niezależnie od tego, zarządzające najwyższymi napięciami Polskie Sieci Elektroenergetyczne przewidują, że do roku 2034, a więc w czasie dekady zainwestują 64 miliardy w infrastrukturę. Plany obejmują budowę nowej linii o mocy 400 kV i łącznej długości 170 km. Ma ona zostać oddana do użytku w końcu roku 2026 i podniesie bezpieczeństwo energetyczne, ułatwiając przesyłanie energii z wiatru. Jednocześnie zastąpi wyeksploatowaną linię 200 kV, zbudowaną jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku. W dotychczasowej historii PSE jest to największy program inwestycyjny.
Z myślą o końcowych odbiorcach energii i mitygowaniu kosztów wynikających ze skali inwestycji, ministerstwo klimatu deklaruje 15 mld bezzwrotnych dotacji z funduszy europejskich i dodatkowo 70 mld zł preferencyjnych pożyczek w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Trzy z podpisanych dotychczas umów opiewają na kwotę 220,8 mln złotych, z czego dofinansowanie wyniosło 145,1 mln zł.
Odrębna kwestia to moce konieczne do zrealizowania ambitnego programu inwestycji. Jest on i tak spóźniony w stosunku do potrzeb, stanu wyeksploatowanych sieci, wreszcie niedoboru i rosnących cen komponentów do budowy sieci. Uzyskiwanie pozwoleń, warunków zabudowy i ocena środowiskowa, to kolejne wyzwanie, w obliczu którego staną inwestorzy.
Kwestia organizacji procesu inwestycyjnego, niezbędnej logistyki, zarządzania płynnością i dialog z interesariuszami wymagać będą zaplecza kadrowego, organizacyjnego i efektywnych rozwiązań w zakresie project finance, stanowić będą wyzwanie, w obliczu którego inwestorzy muszą zmobilizować wszelkie dostępne zasoby.
Gospodarka i odbiorcy indywidualni nie mogą czekać. Tymczasem słychać, że flagowa inwestycja w energetykę jądrową może ulec przesunięciu. Faktyczne przyczyny są na chwilę obecną niejasne, w każdym razie w przestrzeni publicznej brak wiarygodnych wyjaśnień tego stanu rzeczy. Pozostaje nam czekać i obserwować w przekonaniu, że finał okaże się szczęśliwy, a ambitne zapowiedzi zostaną zrealizowane.