Kandydaturę Marka Ruttego jako ostatnie poparły Słowacja i Węgry. Holenderski premier w zamian za to złożył obu krajom wiążące obietnice – Węgrom obiecał klauzulę opt-out na działania NATO związane ze wspieraniem Ukrainy i operacjami poza terytorium państw członkowskich, a Słowakom wsparcie obrony słowackiej przestrzeni powietrznej.
Ostatnią przeszkodę stanowiła Rumunia, jednak w trakcie niedawnego spotkania rumuńskiej Najwyższej Rady Bezpieczeństwa prezydent Klaus Iohannis poinformował zebranych, że wobec konsensusu wszystkich innych państw w kwestii nominacji dla Ruttego, rezygnuje z ubiegania się o stanowisko.
Wagi sprawie przydaje fakt, że przekazanie władzy nastąpi przed wyborami w Stanach Zjednoczonych, których wynik może okazać się decydujący dla przyszłości Sojuszu. Ubiegający się o powrót do Białego Domu kandydat Partii Republikańskiej Donald Trump zapowiada bowiem, że w razie wygranej, wprowadzi cięcia w finansowaniu pomocy wojskowej dla Ukrainy.
Dotychczasowy szef NATO z racji umiejętności skutecznego negocjowania z Trumpem i przekonywania go do swoich racji w zakresie korzyści, jakie członkostwo w Sojuszu przynosi USA, sprawował swoją kadencję ponad statutowy wymiar.
Podobne argumenty zdają się mieć zastosowanie w odniesieniu do Marka Ruttego. Obserwatorzy sceny politycznej zwracają uwagę na jego dobre relacje z Trumpem. Niektórzy nazywają go nawet „szeptunem Trumpa” (ang. „Trump Whisperer”). Sam Donald Trump przyznaje pytany o swoje spotkania z Ruttem, że „lubi tego faceta”.
Wybór nowego Sekretarza Generalnego NATO, co umożliwiło wycofanie rumuńskiej kandydatury, dobrze wróży lipcowemu szczytowi Sojuszu w Waszyngtonie, który przypadnie w 75 rocznice powstania organizacji. Cieniem na holenderskim polityku kładzie się fakt, że jego kraj dopiero w tym roku uzyskał poziom finansowania obronności rzędu dwóch procent PKB, podczas gdy ów wskaźnik przyjęto w roku 2014, a więc dziesięć lat temu.
Ascetyczny ekscentryk
Mark Rutte w Holandii ma opinię polityka niekontrowersyjnego, ale nietuzinkowego z racji osobowości i upodobań.
Jako zdeklarowany kawaler, stanowił obiekt żartobliwych docinek politycznych przeciwników, zwłaszcza ze strony lidera Partii Wolności Geerta Wildersa.
„Odejdź z polityki, znajdź sobie ładną dziewczynę, kup sobie psa, tylko błagam, zostaw już tę biedną Holandię!” – zwracał się Wilders do Ruttego w trakcie jednej z parlamentarnych debat, czym spowodował wybuch śmiechu na sali plenarnej i rozbawił nawet swego adwersarza.
Rutte w jednym wywiadów miał powiedzieć, że kiedyś „mógłby mieć żonę i dzieci, ale jeszcze nie teraz”. Co ważne dla niego samego, to to, że „w tej chwili jest szczęśliwy”
Kocha muzykę klasyczną, zwłaszcza Mozarta i Schuberta. Ze współczesnych artystów słucha m.in. U2, swojego imiennika Marka Ronsona i Bruno Marsa.
Żyje bardzo skromnie, wręcz minimalistycznie, jak na zachodnie standardy. Do pracy – jak przystało na Holendra – przyjeżdża zwykle rowerem. Ma dwa samochody, ale nie są to nowe modele. Szczególnie upodobał sobie Saaby. Jest posiadaczem 17-letniego Saaba 9-3 Sport Estate.
Nie jest entuzjastą nowinek technologicznych. Przez wiele lat używał Nokii 301 i wymienił ją na iPhone’a, dopiero po likwidacji w Holandii sieci 2G i 3G. Także jego biuro jest tak skromne, że odwiedzający go prezydent Francji Emmanuel Macron, wziął je za przedsionek.
Ważnym uzupełnieniem opisu sylwetki politycznej nowego szefa NATO jest jego sympatia skierowana w stronę Rosji. Wyrazem tego niech będzie chociażby wsparcie dla Nord Stream1 i Nord Stream 2 oraz polityki porozumienia z Kremlem. Jak przypomina „Politico” – „w 2011 roku z radością stał obok byłego prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa i ówczesnej kanclerz Niemiec Angeli Merkel, przedstawiając projekt rurociągu Nord Stream (od czasu wysadzenia) mającego przesyłać rosyjski gaz na zachód do UE”. Rutte jest przeciwnikiem konserwatywnych rządów w Europie. Popiera „zielony ład” i „gender”, a także politykę asymilacji imigrantów.
Premierem został po wyborach w 2010 r. i od tego czasu stanowisko sprawuje nieprzerwanie do dziś. Jest drugim najmłodszym szefem rządu w historii Holandii, po Ruudzie Lubbersie. W chwili objęcia stanowiska miał 43 lata. W trakcie minionych czternastu lat nie uniknął afer, które jednak zazwyczaj, ostatecznie nie wywoływały żadnych negatywnych skutków politycznych dla niego i jego rządu. Stąd też media określają go mianem „teflonowego Marka”.
Przeczytaj także:
Głośnym echem odbiło się usunięcie przez Ruttego zgromadzonych w starej Nokii służbowych sms-ów, podczas gdy holenderskie prawo nakłada obowiązek archiwizowania służbowej korespondencji. Władze sprawuje do czasu utworzenia rządu przez nową koalicję.