Kiedy dziś analizujemy metody stosowane przez KGB w czasach sowieckich, zauważymy, że nadal są w użyciu podczas dezinformacyjnych kampanii i rozmaitych prób sabotażu przypisywanych dzisiejszej Rosji. Przyjrzenie się im pozwala zatem lepiej zmierzyć się z zagrożeniem, jakie niesie uprawiana przez Rosję już od kilku lat wojna hybrydowa.
Wciąż te same cele
Dlaczego zachodzi ciągłość pomiędzy sowieckimi praktykami i działaniami dzisiejszej Rosji? Wasilij Aksionow w książce „Wyspa Krym” przewidział, że rosyjskie władze zbudują pomost między sowiecką Świętą Trójcą, czyli komunizmem, władzą radziecką i duchem narodowym, a tradycyjną Rosją, na którą składa się prawosławie i autokracja.
Oprócz tego Kreml ma nadal te same cele, czy właściwie: wrogów – Amerykanów, NATO i liberalne demokracje. W dokumentach, które Wasilij Mitrochin zabrał, dezerterując z KGB, już w 1984 r. znalazła się wzmianka o tym, że jednym z priorytetów jest „zaostrzenie sporów w NATO”, a celem do jego realizacji jest wykorzystanie „aktywnych środków”, pod którym to pojęciem rozumiano – destabilizację i dezinformację.
Dziś Władimir Putin ma ten sam cel. W lutym były prezydent Rosji, a obecnie zastępca przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew zapowiedział, że Moskwa będzie „otwarcie i potajemnie” wspierać wszystkie europejskie „partie antysystemowe”, chcąc w ten sposób osłabić koalicję pomagającą Ukrainie.
Zmieniają się głównie nazwy
Nie tylko historyczne podobieństwa budują ciągłość między współczesną i radziecką Rosją. Opiera się ona przede wszystkim na służbach wywiadowczych. Dawne KGB zostało oficjalnie zastąpione przez SWR (Służba Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej) oraz FSB (Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej). Służby te kontynuują tradycje ciągnące się od CzK Lenina przez NKWD Stalina po KGB Breżniewa. Służą Putinowi zarówno do kontrolowania wewnętrznej opozycji, jak i prowadzenia działań zagranicznych – zarówno na terenach byłego Związku Radzieckiego, jak i na „kolektywnym Zachodzie”. Ich działania wspiera jeszcze GRU (Główny Zarząd Wywiadowczy Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej), któremu przypisuje się w szczególności zadania „fizycznej eliminacji”.
Charakter SWR, FSB i GRU jest dziś praktycznie taki sam, jak dawniej KGB. „Oczywiście rzeczy zmieniły się zasadniczo w cyberprzestrzeni, ale zasadniczo jest to ciągłość poprzez zmiany” – powiedział były oficer kontrwywiadu. Nawet generowane trudności są takie same, bo, jak zauważył ekspert: „musimy położyć kres anhelizmowi i paranoi, które uniemożliwiają nam analizę sytuacji i jej ewolucji”. Nie należy rzecz jasna zaprzeczać, że Rosja ingeruje w sprawy Zachodu, nie można jednak dopatrywać się usilnie jej ingerencji absolutnie wszędzie i warto mieć na uwadze, że podobne praktyki mogą być stosowane także przez inne grupy wpływów.
Z historii dezinformacji
Dezinformacja była specjalnością sowieckich służb wywiadowczych. Dziś jest chętnie i często wykorzystywana przez Moskwę, zarówno do celów zewnętrznych, to jest zmylenia swojego wroga lub zasiania niezgody w jego szeregach, jak i to celów wewnętrznych, czyli manipulacji rosyjskim społeczeństwem tak, aby było skłonne podzielać przekonania władzy.
W Związku Radzieckim pokazywano na przykład zdjęcie kolejki klientów ustawiających się przed luksusową paryską piekarnią i mówiono, że to dowód na niedobory chleba na zachodzie. Inny radziecki reporter donosił o wzroście cen truskawek sprzedawanych na Polach Elizejskich, co miało świadczyć o szalejącej tam inflacji.
„To było śmieszne” – wspomina były kontrwywiadowca. „Radziecka prasa publikowała zdjęcia samochodów stojących w korkach na ulicach Paryża, twierdząc, że sprzedaje się tam samochody, ale nie ma benzyny. Twierdzono, że domy towarowe były zarządzane przez komunistyczne związki zawodowe…” – dodaje.
Jak Europie zabrakło żywności
Mogłoby się wydawać, że to już historia i dziś nikt się na to nie nabierze, ale w listopadzie 2022 r. rosyjska państwowa agencja RIA Novosti opublikowała artykuł pod tytułem „Europie brakuje żywności” ilustrowany zdjęciem „kolejki przed piekarnią w Tuluzie”.
Rozpowszechniano też informacje o tym, że Francja zmaga się z plagą pluskiew – zresztą niezwykle uciążliwych w carskiej Rosji i ZSRR. Nagrano nawet fałszywy raport francuskiego kanału informacyjnego. Potępiono działania przeciwko wolności francuskiej prasy (!), na którą miały być nakładane sankcje za informowanie o pluskwach.
To oczywiście dość prymitywne kłamstwa. Rosyjskie służby bywają jednak bardziej aktywne. Od października w Paryżu zaczęły pojawiać się niebieskie Gwiazdy Dawida, które przypisywano 5. Departamentowi FSB, a w maju i czerwcu wymalowano czerwone ręce na pomniku Shoah (Shoah to hebrajskie słowo oznaczające „katastrofę”. Termin ten w szczególności oznacza zabicie prawie sześciu milionów Żydów w Europie przez Niemców i ich kolaborantów), pod wieżą Eiffla ustawiono trumny.
Te same pomysły
W latach 1959-1960 wschodnioniemieckie tajne służby we współpracy z wydziałem A KGB (zajmującym się właśnie dezinformacją) przeprowadzały najpierw w Niemczech Zachodnich, a potem w Europie i na całym świecie akcje polegające na malowaniu antysemickich haseł na murach, swastyk na synagogach, niszczenia żydowskich cmentarzy i rozpowszechniania gróźb telefonicznych pod adresem żydowskich społeczności.
Było to na długo przed tym, jak Putin zaczął oskarżać Ukraińców o szerzenie nazizmu. Zresztą niedawno Moskwa opublikowała plakaty mające być wyrazem sprzeciwu wobec pomysłu wysłania na Ukrainę francuskich żołnierzy. Ilustracje na plakatach nawiązywały do legionu francuskich ochotników walczących przeciwko bolszewizmowi – u boku nazistów.
„Sowieci, podobnie jak dzisiejsi Rosjanie, zawsze byli bardzo pragmatyczni, biorąc wszystko za dobrą monetę” – mówi ekspert. W 1971 r., w celu wywołania masowych zamieszek w Nowym Jorku, KGB wysłało do czarnoskórych bojowników fałszywe broszury, pochodzące rzekomo od ekstremistów z Ligi Obrony Żydów, które oskarżały „czarne kundle” o atakowanie żydowskich przechodniów i przedsiębiorstw.
Internet pełen nowych możliwości
Dawne metody musiały zostać dostosowane do nowoczesnych warunków, ponieważ KGB nie znało takiego narzędzia jak Internet. Dzięki cyfrowej rewolucji rosyjski wywiad mógł znacząco zwiększyć swoje wpływy przy jednoczesnym zmniejszeniu kosztów swoich działań. Jednak, jeśli porównamy analizy dzisiejszych ekspertów z zakresu cyberwojny, zobaczymy, że w dużej mierze pokrywają się z analizami weteranów służb wywiadowczych.
Maxime Audinet, badacz w Instytucie Badań Strategicznych w École Militaire, zauważa: „roszczenie do formy ciągłości i modus operandi mające na celu wykorzystanie wydarzenia, dolewanie oliwy do ognia i wprowadzanie zamieszania. Ale z tą ogromną różnicą, że z wykorzystaniem Internetu”.
Podobnie uważa Cyril Gelibter, doktorant stosunków międzynarodowych: „od samego początku uderzyły mnie podobieństwa między przeszłymi i obecnymi działaniami”, przy czym zauważyć trzeba tu „główne różnice, takie jak Internet i utrzymywanie się liberalnego modelu gospodarczego”.
Po cyfrowej rewolucji możliwe stało się także angażowanie prywatnych firm zajmujących się marketingiem cyfrowym i public relations do operacji wywiadowczych – jak miało to miejsce podczas akcji Doppelgänger, polegającej na podszywaniu się pod strony zachodnich mediów w latach 2022-2023, albo niedawne stworzenie fałszywej platformy rekrutacyjnej dla francuskich żołnierzy na Ukrainę.
Niektóre z tych metod nadal są dość prymitywne, na przykład wideo mające przedstawiać „pojmanie” rzekomego francuskiego żołnierza, który mówił jednak z bardzo silnym rosyjskim akcentem. Inne działania są jednak bardziej wyrafinowane – jak włamanie się na kanał Polskiej Agencji Prasowej i nadanie fałszywego komunikatu o mobilizacji 200 tys. żołnierzy.
Olimpijskie zmagania nie tylko sportowe
Igrzyska olimpijskie zawsze stanowiły łatwą okazję do siania zamętu. W 1984 r. olimpiada odbywała się w Los Angeles. KGB rozsyłało wtedy do afrykańskich komitetów olimpijskich fałszywe listy pochodzące rzekomo od Ku Klux Klanu, domagając się „olimpiady tylko dla białych” i zapowiadając rzeź i spalenie „afrykańskich małp”.
Czterdzieści lat później Microsoft, którego Rosja oskarżyła o rusofobię, opublikował raport szczegółowo opisujący szeroko zakrojoną kampanię cyfrową wymierzoną w igrzyska w Paryżu. Składały się na nią między innymi fałszywe filmy z Tomem Cruise’em, fałszywe doniesienia prasowe i komunikaty ostrzegające przed wybuchami przemocy itd.
10 czerwca francuska organizacja Viginum, utworzona w 2021 r. i odpowiedzialna „za czujność i ochronę przed zagraniczną ingerencją cyfrową”, opublikowała raport w sprawie „Matrioszki”, prorosyjskiej kampanii internetowej obejmującej publikowanie fałszywych treści wycelowanych między innymi w olimpiadę w Paryżu. W lutym ta sama organizacja ujawniła „Portal Kombat”, czyli zbiór stron internetowych, które rozpowszechniały prorosyjskie treści „w celu wywarcia wpływu na opinię publiczną, zwłaszcza we Francji”.
Bomby i podpalenia
W jaki sposób należałoby więc traktować przypadek rosyjsko-ukraińskiego „bombiarza”, złapanego na przygotowywaniu ładunków wybuchowych na lotnisku Roissy? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, choć jeden z byłych oficerów kontrwywiadu przypuszcza, że był on tylko „pożytecznym idiotą przekazującym wiadomość: nie myśl, że jesteś bezpieczny”. Historia jednak pokazuje niezbicie, że służby bloku wschodniego zawsze gotowe były do ataków i sabotaży.
W 1957 r. w zamachu bombowym zginęła żona prefekta departamentu Bas-Rhin. Dostarczona w paczce bomba wybuchła w trakcie europejskiego spotkania, była elementem czechosłowackiej operacji zatwierdzonej przez Moskwę. W 1971 r. KGB próbowało zdetonować bombę w Nowym Jorku, na obszarze zamieszkiwanym przez czarną społeczność, a następnie zrzucić odpowiedzialność na żydowskich ekstremistów.
Kto wie, czy podobne mechanizmy nie zostały wykorzystane przy serii podpaleń, jakie w ostatnich miesiącach miały miejsce w Polsce, na Litwie, w Wielkiej Brytanii, Czechach itd.
Ku przestrodze
Łatwo dostrzec podobieństwa między działaniami służb dawnego Związku Radzieckiego i dzisiejszej Rosji. Jeden z ekspertów ostrzega: „Niebezpiecznie jest bawić się z tymi ludźmi, robili to przez całe życie. Od samego początku mówią o globalnym konflikcie i chęci odzyskania władzy. Chcą nas przestraszyć i to będzie narastać. Będą działać na całego, w mieszance prymitywnych i wyrafinowanych operacji, i nie wyświadczą nam żadnej przysługi”.
Przeczytaj także:
- W. Brytania/ “Financial Times”: Rosja wznowiła wojnę szpiegów z Zachodem
- Rosja reaktywuje agencję kontrwywiadowczą SMIERSZ
- Konsekwencje i niekonsekwencje sankcyjnej wojny z Rosją
Dobrze też przypomnieć, że moskiewskie służby od zawsze wierne były zasadzie „oko za oko”. Kiedy w latach 80. we Francji jeden z moskiewskich agentów został potrącony przez samochód, a Francuzi zaprzeczyli oskarżeniom KGB, niedługo później francuski żołnierz miał wypadek drogowy w trakcie rutynowego patrolu w NRD. Podobno wschodnioniemiecka ciężarówka wojskowa celowo wjechała w jego samochód. Dziś ciężko powiedzieć, czy były to tylko antykomunistyczne pomówienia, objaw antyradzieckiej paranoi czy faktyczny odwet. Jednak w czasie zimnej wojny, takich dramatów rozegrało się wiele.