fbpx
8 grudnia, 2024
Szukaj
Close this search box.

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Demokratyzacja handlu narkotykami w Hiszpanii problemem dla organów ścigania

Handel marihuaną w Katalonii stanowi dziś duże wyzwanie dla Mossos d’Esquadra. Duże grono młodych obywateli Hiszpanii zaczęło uprawę konopi indyjskich na skalę niemal przemysłową – informuje serwis Crónica Global.
Redakcja
Redakcja

Nowy Świat 24 | Redakcja

W związku z demokratyzacją handlu narkotykami, za uprawę marihuany zabrali się także ci młodzi ludzie, którzy nigdy wcześniej nie mieli żadnych powiązań z przestępczością. Przyciąga ich perspektywa zarobienia szybkich pieniędzy. Interesują się tym głównie mniejszości, m.in. Romowie. Kwoty rzędu 20-30 tys. euro, które w tradycyjnym handlu narkotykami są niczym, dla nich wydają się fortuną.

Problem Katalonii

Katalonia jest bramą do Europy dla haszyszu. To, co obecnie dzieje się tam w sferze handlu narkotykami, wymaga pilnych zmian w policji. Domagają się ich sami agenci.

Szczególnie uciążliwa i niebezpieczna jest wojna między klanami w Gironie i Figueres.

Obrót marihuaną w Katalonii stanowi wyzwanie dla Mossos d’Esquadra*. Policja ostrzega przed wtargnięciem nowego „demokratycznego” handlu narkotykami, którym zajmują się dziś nie tylko przestępcy. Możliwość łatwego zarobku przyciąga młodych, nawet tych z klasy średniej, bo oznacza dostęp do „odpowiedniego” standardu życia, który chętnie kopiują z seriali Netflixa i od influencerów mediów społecznościowych. Noszą łańcuchy na szyi imitujące Pablo Escobara, chodzą do klubów, a za zarobione pieniądze, kupują wysokiej klasy samochody, szczególnie pragną Lamborghini promowanego przez trenera fitness Amadeo Lladósa. Takiego stylu życia nie mogliby prowadzić dzięki konwencjonalnej pracy.

Nie myślą o karze

Nowi handlarze i producenci nie widzą zagrożenia ze strony policji i więzienia. Ryzyko ewentualnej kary wydaje się bardzo odległe.

Jeśli chodzi o nowe prawo, jest jeszcze jedna konsekwencja i jest nią „łamanie kodów” przestępczości pospolitej. Dawny handel narkotykami opierał się na założeniu równowagi sił: gangi o różnym pochodzeniu szanowały nawzajem swoje terytoria. To się zmieniło. Nowi handlarze narkotyków kradną sobie nawzajem produkty lub pieniądze, nie trzymają się żadnych zasad – trwa wojna totalna. W Katalonii istotnie zwiększyło się ryzyko, jeśli chodzi o przestępczość związaną z uprawą marihuany. Na ulicy pojawiła się broń. Z karabinka automatycznego kałasznikowa AK-47 strzelec z Girony zastrzelił dwóch członków społeczności cygańskiej w noc San Juan. Niedawno doszło do kolejnej strzelaniny w Katalonii, na szczęście obyło się bez ofiar.

Demokratyzacja przestępczości

Mossos d’Esquadra uważa, że ten najnowszy epizod z użyciem broni palnej jest związany z narkotykami i nielegalnymi squatami. Handel narkotykami „zdemokratyzował się”, ale nie tylko on. Podobnie stało się z nielegalnym zajmowaniem budynków przez organizacje przestępcze oraz handlem i używaniem broni.

Kiedyś w takich sytuacjach rozwiązaniem byli dawni liderzy społeczności w Katalonii, którzy w zakładach karnych rozmawiali z więźniami. Ale zostali oni odsunięci na bok przez ruch niepodległościowy i młodzi ludzie nie mają już wzorców do naśladowania w więzieniu, a także do rozwiązywania konfliktów i arbitrażu.

Nieskuteczna policja

Model policyjny w Katalonii nie jest skuteczny w obliczu dzisiejszych epizodów skrajnej przemocy. System nie przewidział tak radykalnej zmiany w tutejszej przestępczości. Katalonia to terytorium, które cechuje obecność ponadnarodowych organizacji przestępczych, konkurujących o pozycję lidera na rynku narkotyków, zwłaszcza marihuany, ale także haszyszu. Obecnie do tego wyścigu dołączyli młodzi hiszpańscy handlarze narkotyków.

Coraz liczniejsze ataki na różne szpitale w regionie, a także podwójne zabójstwo w noc San Juan pokazują, że w Katalonii przemoc rośnie niepokojąco. Dowódcy Mossos d’Esquadra otwarcie przyznali, że „Katalonia ma problem z handlem narkotykami”.

Połączenie organizacji międzynarodowych i nowych przestępców, czyli „zdemokratyzowanych” handlarzy narkotyków postawiło pod znakiem zapytania obecny model policyjny. Jest on najwyraźniej przestarzały.

Administracja publiczna, według niektórych przedstawicieli katalońskiej policji „ma trudności z dostrzeżeniem”, że region, ze względu na swoje położenie geograficzne i „luz prawny”, który dominuje w całej Hiszpanii, stał się żyznym miejscem dla starych i nowych organizacji przestępczych.

Przestępcy łączą siły

Policjanci zauważyli, że „jeśli wcześniej hiszpańscy handlarze narkotyków ograniczali się do zapewniania dobrej logistyki zagranicznym handlarzom narkotyków, teraz role zaczęły się zmieniać”. Hiszpańscy handlarze narkotyków, bez infrastruktury przestępczej, która chroni wielkie międzynarodowe mafie, przestali być zwykłymi współpracownikami i chcą stać się narkotykowymi lordami. A to, nieodłącznie wiąże się ze wzrostem przemocy i narkoprzemocy.

Co więcej, przestępcy zaczęli zawierać sojusze – nawet między klanami albańskimi a rodzinami romskimi. Albańczycy oferują kapitał i ochronę, Hiszpanie ze swojej strony zapewniają logistykę i siłę roboczą. Organizacje przestępcze z Bałkanów kupują produkcję od lokalnych producentów, czyli od romskich klanów, tworząc w ten sposób silną synergię przestępczą między grupami.

Sytuacja staje się coraz bardziej niebezpieczna dla Katalończyków i bardziej skomplikowana dla organów ścigania.


* Mossos d’Esquadra – formacja policji katalońskiej z pełnymi uprawnieniami, utworzona przez Generalitat de Catalunya

Przeczytaj także:

NAJNOWSZE: