Tylko w Stanach Zjednoczonych, swoje loty odwołali (zawieszając czasowo rejsowe połączenia) najwięksi operatorzy tamtejszego rynku – American Airlines, Delta Airlines, United Airlines. W Europie problemy zgłaszali m.in. potentaci – Lufthansa, Air France, KLM, SAS, a także tanie linie – Ryanair i Wizz Air. Zakłócenia odnotowały także indyjskie linie lotnicze.
Zakłócenia w ruchu lotniczym sparaliżowały również prace lotnisk, m.in.: lotniska w Berlinie, większości lotnisk w Hiszpanii, amsterdamskiego portu lotniczego – Schiphol, lotnisk w Zurychu, Hamburgu, Pradze, a nawet w odległym w Singapurze, nie wspominając o Brukseli, czy największym brytyjskim lotnisku Heathrow w Londynie. W Polsce zakłócenia dotknęły w pierwszym rzędzie lotniska, z których operują Ryanair i Wizz Air, a mianowicie porty lotnicze w Poznaniu, Krakowie i Gdańsku.
Perturbacje odnotował transport kolejowy w Wielkiej Brytanii, Japonii czy Malezji. W Holandii, w zajezdniach pozostały autobusy obsługujące miejskie połączenia komunikacyjne, a w USA część stanów informowała, że numer alarmowy 911 został wyłączony z użytkowania.
Szpitale w Lubece i Kolonii odwołały planowe operacje, a terminal kontenerowy Portu w Gdańsku, zawiesił pracę. Podobnie jak Capitec – bankowy potentat w RPA, czy australijski Commonwealth Bank. W związku z tym, że w Australii i Nowej Zelandii zakłócenia w pracy odnotowali operatorzy telekomunikacyjni – banki, linie lotnicze, a także media cyfrowe i nadawcy. Nadzwyczajne posiedzenie zwołał australijski rząd, celem omówienia zaistniałej sytuacji.
W oficjalnych komunikatach wykluczono atak hybrydowy jako ewentualną przyczynę awarii o globalnym zasięgu. Jednak wiele firm nie mogąc zdiagnozować przyczyny sparaliżowania systemów informatycznych oraz możliwych następstw, profilaktycznie wyłączyło swoje serwery.
Także w Polsce, władze wydały uspokajające w tonie komunikaty. Premier wskazał na brak zagrożeń dla bezpieczeństwa Państwa, a Minister Cyfryzacji Krzysztof Gawkowski informował, że „systemy infrastruktury krytycznej działają w sposób niezakłócony”.
Nie ulega wątpliwości, że dla technologii cyfrowej w bankowości, systemach kierowania ruchem, telekomunikacji czy usługach masowych nie ma alternatywy. Tyle tylko, że najdoskonalsze zabezpieczenia, systemy cyberbezpieczeństwa, a nawet, jak miało to miejsce w opisanej sytuacji – aktualizacje stanowią broń obosieczną.
Oznacza to tyle, że poza doskonaleniem rozwiązań technologicznych, system kontroli, monitorowania i zarządzania operacjami wymaga zmiany architektury bezpieczeństwa. Trudno sobie bowiem wyobrazić następstwa awarii na masową skalę, gdyby ktoś zechciał na przykład wykorzystać zaistniały stan do kolportowania fałszywych informacji, dotyczących przyczyn i możliwych następstw.
W przypadku braku łączności możliwe skutki wydają się przypominać orwellowską wizję globalnej katastrofy. Czy sytuacje, jakie przeżywała Ameryka w związku z audycją radiową, nadawaną przez CBS 30 października 1938 roku na podstawie książki Herberta Georga Wellesa „Wojna światów”, można dzisiaj wykluczyć?
Wydaje się, że przed analitykami, politykami, a także wszystkimi instytucjami i organizacjami odpowiedzialnymi za nasze bezpieczeństwo (w każdym tego słowa wymiarze i znaczeniu), ostatnia awaria stawia nowe, nieznane dotąd wyzwania. Ich wymiar społeczny, ekonomiczny, logistyczny i technologiczny dopiero czekają na praktyczne wnioski. Jedyny w tej sytuacji pewnik to ten, że dotychczasowe paradygmaty i procedury okazały się zawodne.