fbpx
21 kwietnia, 2025
Szukaj
Close this search box.

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Przedsiębiorca twój wróg?

Kamil Goral
Kamil Goral

Nowy Świat 24 | Redakcja

Wolny rynek i związana z nim przedsiębiorczość to fundament gospodarczego sukcesu. Niestety wciąż nie wszyscy to rozumieją. Problem ten dostrzec można także po stronie Zjednoczonej Prawicy, która zarówno poprzez retorykę swoich przywódców jak i działania, takie jak Polski Ład, dała się poważne polskim przedsiębiorcom we znaki.

„Tylko ci, którzy żyją z cwaniactwa, mogą rzeczywiście stracić. Ogromna większość na tym zyska”. To cytat z wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego. Słowa te padły w rozmowie z radiem RMF FM w 2021 roku, kiedy to ówcześnie rządzący fundowali polskim firmom Polski Ład. Jak powszechnie wiadomo pakiet zmian jaki wówczas wprowadzono doprowadził do potężnego chaosu. Zmiany w systemie podatkowym były niejasne, a ich interpretacje niejednoznaczne. W konsekwencji wiele podmiotów ów rzekomy ład krytykowało, wskazując na wynikające z niego problemy. Krytyka ta nie została jednak zbyt poważnie potraktowana, a projektowane zmiany i tak przeforsowano. Zabrakło przy tym merytorycznej dyskusji, a krytyków określano, tak jak w powyższym cytacie, jako cwaniaków. Warto nadmienić, ze Polski Ład krytykował m.in. ówczesny rzecznik MŚP, były poseł PiS Adam Abramowicz. Rzecznik zwracał m.in. uwagę na fatalny moment jaki wówczas rządzący wybrali na przemeblowanie prawa podatkowego. Było to zaraz po pandemii, firmy wciąż zatem zmagały się ze skutkami lock – downów i związanymi z tym stratami. Niemal od razu przygotowano im prawne tsunami.

Tamte wydarzenia pokazują głębszy problem. Jest nim niezrozumienie faktycznego znaczenia przedsiębiorczości dla rozwoju gospodarczego po stronie obozu Zjednoczonej Prawicy. Oczywiście na poziomie retorycznym usłyszymy wiele ciepłych słów i pochlebiających wypowiedzi pod adresem przedsiębiorców. Dokumenty partyjne pełne są solennych deklaracji i obietnic. Tyle, że w praktyce tak to nie wygląda, a rzeczywiste nastawienie oddają raczej słowa prezesa o cwaniakach. Mamy zatem do czynienia z pewnym uprzedzeniem, które ma swoje praktyczne konsekwencje. Kiedy bowiem przychodzi co do czego z cwaniakami się przecież nie dyskutuje. Oni mają zacisnąć zęby i się dostosować. A jak im coś nie pasuje, to zapewne dlatego, że chcą coś ukryć, zachachmęcić i oszukać.

Polska ma za sobą 45 lat realnego socjalizmu. W ramach tego systemu nie było miejsca na wolność gospodarczą. Prywatna przedsiębiorczość praktycznie nie występowała, zaś przekaz propagandowy mówił o „prywaciarzach” ,  „badylarzach” czy „spekulantach”. Przedsiębiorczość była zatem kojarzona z czymś niepotrzebnym, ba! czymś złym i niedopuszczalnym. Nad wszystkim pieczę trzymać miało potężne państwo. Kiedy komuna upadła wydawało się, że ten etap historii mamy już dawno za sobą. Zmieniła się retoryka, o przedsiębiorcach mówić zaczęto dużo i dobrze. No właśnie: mówić. Bo w praktyce echa dawnych czasów wciąż są słyszane tu i ówdzie. Czemu? No cóż, pobrzmiewa w tym logika etatyzmu i wiara w siłę sprawczą państwa jako głównego gracza w gospodarce. Do tego, uświadomiona bądź nie, niechęć do przedsiębiorczości bierze się z przekonania o ich nieuczciwości. Prowadzisz firmę, to pewnie chcesz kogoś oszukać, wyłudzić, naciągnąć. Już my cię sprawdzimy, zweryfikujemy i skontrolujemy.

Oczywiście nie chodzi o to żeby państwo z odpowiednich narzędzi kontroli zrezygnowało. Absolutnie nie. Chodzi raczej o podejście w ramach tej kontroli, tak aby kontrolowany nie był napiętnowany. On ma mieć poczucie, że administracja chce mu pomóc, znaleźć razem z nim rozwiązanie z trudnej sytuacji, w razie potrzebny wytłumaczyć i wesprzeć. Tymczasem w paradygmacie etatystycznym takiego podejścia brakuje. To generuje wzajemną wrogość, a ta z kolei znacznie utrudnia współpracę. Nie jest jednak tak, że przedsiębiorcy i administracja stoją po dwóch stronach barykady, jedni i drudzy potrzebni są gospodarce oraz sobie nawzajem. Tymczasem w podejściu skrajnego etatyzmu jedni mają rozkazywać, a drudzy słychać i się podporządkować.

Potrzebujemy w Polsce dalszego rozwoju przedsiębiorczości. Na początek rzut oka na mniejsze firmy. Sektor MŚP odpowiada za około połowę polskiego PKB. Jak podaje Raport o stanie sektora małych i średnich przedsiębiorstw w Polsce” (edycja opublikowana w 2024 r., cyt. w dalszej części tekstu pochodzą z tego dokumentu.) przygotowany przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości, w sektorze MŚP pracę znajduję 6,9 ludzi, w 2022 roku przeciętne zatrudnienie w MŚP wyniosło 7,1 mln osób, co  daje 56% udział w strukturze przeciętnego zatrudnienia w Polsce. Systematycznie rosną także wynagrodzenia firm z sektora, w 2018 r. wynagrodzenie na jednego zatrudnionego w małej firmie wynosiło ok. 4,3 tys. zł, w 2022 roku już 6,3 tys. zł. Polskie małe i średnie przedsiębiorstwa są coraz bardziej aktywne jeśli chodzi o handel międzynarodowy. Dla przykładu w 2013 roku udział eksportu w strukturze przychodów małych firm wynosił 12,7%, w 2022 roku było to 18,5%. Odnotowano zatem wzrost o połowę. Firmy z sektora MŚP odpowiadały w 2022 roku za 41,5% wydatków na rzeczowe aktywa trwałe całego sektora przedsiębiorstw, co przekłada się na niebagatelną kwotę 122 mld zł. To tylko niektóre dane pokazujące jak ważny są te podmioty dla polskiej gospodarki. Jest jeszcze jeden argument przemawiający za tym aby o MŚP dbać i traktować je z szacunkiem. To fakt, że właśnie tam akumulowany jest prywatny polski kapitał.

MŚP to podmioty, które biorąc pod uwagę rosnące nakłady inwestycyjne i skalę udziału w międzynarodowej wymianie towarów i usług, są motorem napędowym polskiej gospodarki. To one dają miliony coraz lepiej płatnych miejsca pracy. To tam jest zgromadzony ogromy potencjał innowacyjności. Może zatem zamiast stosować kalki z minionego systemu lepiej spojrzeć na dane, które pokazują jak duże znaczenie ma ten sektor. To nie grupa cwaniaków i naciągaczy, to siła napędowa polskiego rozwoju.

Ale warto też wyjść poza obszar firm małych i średnich i spojrzeć szerzej. Mamy w Polsce coraz więcej dużych, prywatnych przedsiębiorstw. Takich, które osiągnęły skalę i potencjał pozwalający im realizować wielkie inwestycje, wchodzić na zagraniczne rynki i tam konkurować z tamtejszymi podmiotami jak równy z równym. To przedsiębiorstwa, które działają w innowacyjnych sektorach gospodarki takich jak produkcja półprzewodników. O dziwo, rodzimie przedsiębiorstwa, które osiągnęły sukces, mają problemy na własnym podwórku. Problemy te nie dotyczą jakości ich towarów i usług ale podejścia państwa, które chętnie obdarowuje ulgami podatkowymi i innymi formami wsparcia zagranicznych inwestorów, a zapomina o tym, że takie preferencje i pomoc należą się przede wszystkim polskim podmiotom, z polskim kapitałem, które tu zainwestują zarobione pieniądze, które nie przeniosą się w razie czego do innej lokalizacji tylko zostaną tam skąd pochodzą. Okres transformacji był czasem, w którym jakby o nich zapomniano, chyba właśnie na fali tej ogólnej niechęci wobec prywatnego kapitału. Tak jakby ten zagraniczny był lepszy.

Czy zatem w ramach Zjednoczonej Prawicy pojawi się stosowna refleksja i lepsze zrozumienie tematu? Czy zacznie traktować przedsiębiorców jako potencjalnych wrogów, w dostrzeże w nich motor polskiego rozwoju. To proces, który musi zajść na samych szczytach tej formacji i nie zakończyć się jednie na słownych deklaracjach. Wycofanie się ze słów jakie pod adresem przedsiębiorców padły podczas dyskusji nad Polskim Ładem byłyby dobrym początkiem.

Przeczytaj także:

NAJNOWSZE: