Unia Europejska notuje coraz gorsze wyniki gospodarcze, bo dławi ją brukselska biurokracja, narzucająca jej coraz to nowe regulacje, obowiązki oraz daniny. Skoro zaś wyniki lecą w dół, poszerza się strefa ubóstwa.
Co może szokować, część elit Zachodu z sympatią patrzy na to, że wielu ludzi ubożeje. To bowiem w przekonaniu elit dotyka tych warstw, które są nie dość nowoczesne i oświecone, a przez to mało skłonne do entuzjastycznego przyjmowania tez formułowanych przez ideologów. W wyobrażeniu elit ci ludzie powinni być pokarani po to, aby spokornieli i odtąd potulnie poddawali się prądom oświeceniowym.
Wydaje się nie do uwierzenia, by w planach kierownictwa Unii Europejskiej mogły się znaleźć tendencje do tego, by powiększać strefę ubóstwa. Jednak tu objawia się skłonność elit dotąd jeszcze rządzących Europą do naśladowania i rozwijania myśli marksistowskiej, ze szczególnym odwoływaniem się do Altiero Spinellego. Stare wzorce sowieckie podpowiadają rządzącym by łamać ludzi i społeczeństwa, tak jak Stalin łamał upór Ukrainy wprowadzając wielki głód. Tak i dzisiaj obecne są w myśleniu brukselskim nadzieje, że gdy ludzie doznają ubóstwa i cierpienia, to wówczas opuści ich skłonność do wszczynania buntów przeciw rozwiązaniom narzucanym im z góry bez ich zgody, a także z uszczerbkiem dla ich własnego interesu. Na liście środowisk przeznaczonych do brutalnej reedukacji za pomocą przepisów utrudniających życie pierwsze miejsce zajmują rolnicy, którzy już nieraz okazywali się duszami rogatymi, skłonnymi do tego by swymi traktorami blokować ważne urzędy unijne. Ale w pewnej dalszej kolejności znajdują się również wszyscy mali i średni przedsiębiorcy, jako ludzie wolni, a tym samym skorzy do tego, by dochodzić swoich praw. Dla neo-sowieckiego myślenia wpływowej części elit Zachodu idealnym rozwiązaniem jest przekształcać całe społeczeństwa w masę pracowniczo- kliencką, bo ta jest uzależniona od otrzymywanej pensji, a tym samym podatna do bycia łatwo manipulowaną.
W mediach głównego nurtu, dotąd jeszcze rządzącego Unią Europejską, nie przeczyta się o tym, że proces ubożenia dużo boleśniej odbija się na kobietach niż na mężczyznach, a tym samym władze Unii powodują pogorszenie względnej pozycji kobiet. Kobiety są słabsze, a do tego bardziej skłonne do brania na swe barki opieki nad osobami jeszcze słabszymi od nich. One więc w pierwszej kolejności tracą na pogarszających się wynikach gospodarczych. Gdy wzrasta ubóstwo, łatwiej na kobietach niż na mężczyznach wymusić akceptację obniżania wynagrodzeń. Gdy będzie się szerzyło bezrobocie, zwolnienia z pracy częściej będą dotykały kobiet, niż mężczyzn. To w naturalny sposób będzie obniżało pozycję kobiet we wszystkich sferach życia.
W roku 2000 napisana została „Karta praw podstawowych UE”, zaś w jej artykule 23 czytamy: „Należy zapewnić równość kobiet i mężczyzn we wszystkich dziedzinach, w tym w zakresie zatrudnienia, pracy i wynagrodzenia”. W artykule 21 wyraźnie jest zapisane: „Zakazana jest wszelka dyskryminacja, w szczególności ze względu na płeć”. A to właśnie same władze Unii prowadzą ku nierównouprawnieniu płci, z relatywnie coraz bardziej pogarszającą się pozycją kobiet.
Nie da się zaskarżyć przywódców unijnych do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, bo ten już dawno przestała być władzą sądowniczą, a stał się integralnym elementem struktur politycznych. Nie da się odwołać biurokratów brukselskich w wyniku demokratycznego głosowania, bo ich się procedury demokratyczne nie imają. Jednak jest możliwy oddolny ruch obywatelski stawania w obronie praw oraz osób krzywdzonych. Rozwój takiego ruchu sporo może zamieszać na politycznej szachownicy Unii Europejskiej, tym bardziej, że chodzi w nim o obronę rzeczywistych praw podstawowych, wymienionych w „Karcie praw”.
Brukselscy ideolodzy lansują obraz tradycyjnych społeczności Europy jako patriarchalnych i pomiatających kobietami, a to daje tym ideologom tytuł do tego, by narzucać rozmaite nowe rozwiązania oraz przepisy, rozbijające spójność owych tradycyjnych społeczności, rzekomo w obronie kobiet oraz innych krzywdzonych. Owszem, mamy problemy z nie równoprawnością i przemocą występującą wewnątrz rodzin, jednak istnieją rozmaite sposoby, aby się mierzyć z tymi problemami, a nie poprzez samo tylko ośmieszanie i deprecjonowanie instytucji rodziny. Tradycja patriarchalna zawiera w sobie pewien dobry aspekt polegający na tym, że zadaniem silniejszego było w niej bronić słabszych. Nowoczesność z jej bronieniem wyłącznie własnego interesu nie przystaje do tej tradycji, i faktycznie rozpanoszenie się postaw indywidualizmu i egoizmu stoi na bakier z dawną rycerskością. Jednak, wbrew indywidualistycznej nowoczesności, można próbować powracać do dawnych ideałów i starać się angażować mężczyzn, by wchodzili w role obrońców kobiet. To warto czynić wobec konkretnych wyzwań szerzącego się po Unii neo-sowietyzmu.
Neo-sowietyzm dąży do tego, by zastraszać społeczeństwa i by łamać opór za pomocą bolesnych sankcji. Czy mężczyźni zawsze będą się temu pokornie podporządkowywali? A może jednak poczują w sobie zew bycia obrońcami swych kobiet, najbardziej krzywdzonych w ramach unijnej inżynierii społecznej? Na terenie Europy Środkowo- Wschodniej mamy wielkie tradycje zrywów do walki, bo też wielokrotnie byliśmy najeżdżani przez sąsiadujące imperia. W swoim czasie czescy husyci stawali do boju z pieśnią „Gdzie są Boży wojownicy” i potrafili pokonywać dużo silniejszego przeciwnika. Dziś na nowo potrzeba wojowników i obrońców, którzy nie będą się kulili w strachu przed spadającymi na nich batogami. Potrzeba obrońców „Karty praw podstawowych UE”, bo bez obrońców żaden zapis prawny nie posiada skuteczności.
Gdy się mówi o obrońcach, nie powinno się mieć wyobrażeń, że chodzi o jakichś nadludzi, super-bohaterów bez skazy oraz wad. Obrońca to człowiek niedoskonały i grzeszny, to jednak nie stanowi przeszkody ku temu, by stanął do boju i nawet zapłacił cenę własnej krwi. W chrześcijaństwie mamy być względem siebie wyrozumiali, bo też świadomi swej własnej grzeszności. Wiele problemów dzisiejszej Unii Europejskiej wynika z tego, że ideolodzy przyjęli jakieś wyobrażenia społeczeństwa idealnego i na siłę starają się to odgórnie zaprowadzać. Prawdziwy ideał, zgodny z Ewangelią, to być świadomymi własnej grzeszności, ale też nigdy nie ustawać w staraniach by wzrastać ku niebu. A jednym z wymiarów tego ducha ewangelijnego jest to, by mężczyźni staromodnie stawali w obronie kobiet. To jest dziś ogromnie potrzebne, gdy motywowane ideologicznie przepisy prawne uderzają w podstawy pomyślności europejskich rodzin.
Marek Oktaba