Przed czerwcowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego o włoskiej premier Giorgii Meloni mówiło się sporo. Jednak, kiedy wyniki głosowań pokazały, że dotychczasowa przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen może liczyć na reelekcję, stając ponownie na czele koalicji Ludowców, Socjalistów i Liberałów, a włoscy ultrakonserwatyści Fratelli d’Italia nie będą mieli silnej pozycji, zainteresowanie włoską premier spadło. I to nie tylko w mediach, ale też w europolityce. Przywódcy Europejskiej Partii Ludowej (EPP), Partii Europejskich Socjalistów (PES) i Renew Europe (RE) odsunęli Meloni na bok na kilka tygodni po wyborach, kiedy obsadzali istotne stanowiska. Nie miała ona więc udziału we wskazaniu następnego przewodniczącego Komisji Europejskiej, przewodniczącego Rady Europejskiej i wysokiego przedstawiciela Unii ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Wywołało to jej wściekłość, a następnie atak na europolityków. Ci – przynajmniej po części – zapewniali, że Włochy nadal mają dużo do powiedzenia w Unii Europejskiej. Na wykluczenie Meloni z tych istotnych ustaleń, nalegał hiszpański premier Pedro Sánchez oraz reprezentujący socjalistów niemiecki kanclerz Olaf Scholz.
Kolejne tygodnie nie poprawiły sytuacji włoskiej premier. Jej węgierski odpowiednik, Viktor Orbán, uruchomił w Europarlamencie skrajnie prawicowy projekt partyjny, który ostatecznie zniszczył Tożsamość i Demokrację (ID), prawicowy odłam Konserwatystów i Reformatorów (ECR) Meloni. ECR opuściła między innymi mocno związana z włoską premier partia Vox, która przeszła do orbanowskich Patriotów dla Europy. Wyglądało to na upadek włoskiej partii niezdolnej dłużej przyciągać europejskich prawicowców.
Powinniśmy jednak pamiętać, że dla Meloni polityka europejska nie stanowi celu samego w sobie – to dla niej tylko sposób zabezpieczania władzy, jaką sprawuje we Włoszech.
Oczywiście, izolacja Meloni, zastosowana przez innych europejskich przywódców podczas obsadzania unijnych stanowisk, zaszkodziła jej, bo pokazała, że jej status istotnego gracza na europejskiej arenie jest tylko iluzją. Natomiast przejście Vox do nowej grupy Orbána może podziałać na jej korzyść. Patrioci dla Europy zebrali 84 europosłów – a to wyraźny sygnał, że skrajna prawica (bardziej skrajna od Meloni) jest w dobrej formie, nawet jeśli system liczenia głosów skutecznie blokował ją w czerwcowych eurowyborach. Do tych 84 posłów należałoby jeszcze doliczyć jakichś 30 eurodeputowanych skupionych wokół Alternatywy dla Niemiec (AfD), którzy też mogą niedługo utworzyć nową grupę.
Wewnętrznym zagrożeniem dla Meloni jest jednak partia Lega prowadzona przez Matteo Salviniego, która będzie próbowała przejąć najbardziej prawicowych wyborców, zapewniając ich, że Lega zdobędzie większe znaczenie w Europie niż obecna premier. Właściwie tylko w ten sposób Salvini może rywalizować z Fratelli d’Italia, dzieląc z tą partią rząd jako partner mniejszościowy. I to pozwala zachować pewną autonomię, zamiast stać się jedynie przedłużeniem FdI.
Jednakże wyłonienie się nowych grup prawicowych w Unii Europejskiej, które różnią się od ECR, może być dla Meloni bardzo korzystne w obrębie Brukseli. Jednym z rozstrzygających momentów była niedawna próba przeciągnięcia z ECR do nowej partii Orbána ultrakonserwatystów z Prawa i Sprawiedliwości (PiS). PiS jednak postanowił pozostać w ECR, tym samym rozwiązując poważny kryzys Meloni – gdyby przeszli do Orbána, ECR zostałaby podzielona na pół.
Ale jak dzielenie partii w ogóle może działać na korzyść jej liderki? ECR nie jest już trzecią pod względem wielkości partią w Parlamencie Europejskim – po tych przetasowaniach stała się czwartą. Niemniej w tej chwili „oczyściła się” ona z najbardziej ekstremistycznych członków, którzy z radością zasilili szeregi Orbána. To zaś oznacza, że tak „oczyszczone” ECR jest graczem dużo poważniejszym, z którym współpraca będzie łatwiejsza do zaakceptowania dla innych partii.
Oczywiście zrzeszając takie partie jak PiS, ECR nadal pozostaje twardą prawicą, ale zyskuje możliwość budowania tożsamości „bardziej umiarkowanej” – bardziej względem Orbána.
Tymczasem premier Węgier pokazuje, jak wiele złego może wyrządzić, blokując europejską pomoc wojskową dla Ukrainy o wartości przeszło 6 mld euro. Może być z tym związana niedawna wizyta Orbána w Moskwie.
ECR unika też powiązań z Le Pen, której nie powiodło się podczas niedawnych wyborów we Francji. Meloni dzięki tym rozróżnieniom wprowadziła ECR na drogę normalizacji. W Brukseli wszyscy znają rosyjskie powiązania Le Pen i Salviniego, te same zarzuty dotyczą FPÖ. Co do ECR, współpraca z Rosją pojawiła się tylko w nielicznych przypadkach, jak flamandzka nacjonalistyczna N-VA. Jednak odejście bardziej radykalnych polityków do Patriotów pozwoliło oczyścić te szeregi. Teraz Patrioci będą postrzegani jako środowisko ekstremistyczne i prorosyjskie. Premier Czech Petr Fiala po pierwszym spotkaniu Patriotów w Brukseli napisał: „Nazwijmy rzeczy po imieniu. Patrioci dla Europy służą interesom Rosji. Świadomie lub nieświadomie. W ten sposób zagrażają bezpieczeństwu i wolności Europy”.
Meloni ma świadomość, że trudno będzie rządzić Włochami, jeśli nie będzie umieć dojść do porozumienia z Brukselą. I choć odsunięcie jej od obsadzania stanowisk było dotkliwym ciosem, to jej rząd już pracuje nad odbudową relacji z Von der Leyen. Z kolei przewodnicząca Komisji Europejskiej zaoferowała wysłannikowi Meloni dobrą pozycję w ramach unijnej władzy wykonawczej, jest także – od dłuższego czasu – otwarta na włoskie propozycje rozwiązań problemów migracyjnych.
Przeczytaj takżę:
- Meloni chce współpracy z von der Leyen
- Czy Meloni swoim „Planem Mattei” położy kres migracji z Afryki?
- Włochy zainteresowane projektami Inicjatywy Trójmorza
Grupa Meloni może stała się mniejsza, ale zyskała kontrast wobec bardziej skrajnych ugrupowań. W ten sposób zdobyła możliwość normalizacji. Będzie (a przynajmniej może być) teraz postrzegana jako ta prawicowa grupa, która – dzięki umiarkowaniu i rozsądkowi – może nadawać się do współpracy z centrowymi partiami. Centrum europarlamentu wiele straciło na ostatnich wyborach, więc bez wątpienia będzie poszukiwało możliwości współpracy. Co prawda EPL, Socjaldemokraci i Odnowa Europy mają nadal absolutną większość, ale nie jest ona wystarczająco stabilna. Oznacza to, że niedługo unijne centrum będzie musiało zdecydować czy szukać sojuszu na lewo, dochodząc do porozumienia z ekologami, czy może na prawo – i wtedy ich wyborem może być właśnie „umiarkowany” ECR.